-smierc Boryny
"-Dnieje... pora... - zamamrotal wreszcie, stajac na podlodze.(...)
Tyle jeno teraz wiedzial, co sie moze snic o pierwszej zwiesnie drzewom poschnietym, ze pora im przecknac z dretwicy zimowej, pora nabrane chlusty wypuscic ze siebie, pora zaszumiec z wichrami weselna piesn zycia, a nie wiedza, ze plone sa ich snienia i prozne poczynania... (...)
Maciej przystanal przed domem i skrobiac sie w ucho, ciezko sie glowil, jakie go to pilne roboty czekaja...(...)
-Jusci... pora siac....-powiedzial znowu i ruszyl raznie kole szopy oplotkami, wiedacymi na pole, natknal sie na brog ow nieszczesny, spalony jeszcze zima i juz postawiony teraz na nowo.(...)
Nieprzenikniona cichosc bila z pol, zamglone dale laczyly ziemie z niebem, z lak pelzaly bialawe tumany i wlekly sie nad zbozami kiej przedze, obulajac je niby cieplym. wilgotnym kozuchem.(...)
A Boryna, zapatrzony przed sie, w caly ten urokliwy swiat nocy zwiesnowej, szedl zagonami cicho, niby widmo blogoslawiace kazdej grudce ziemi, kazdemu zdzblu, i sial - sial wciaz, sial niestrudzenie.(...)
Zachwial sie Boryna, roztworzyl rece jak w czasie Podniesienia:
-Panie Boze Zaplac! - odrzekl i runal na twarz przed tym majestatem przenajswietszym.
Padl i pomarl w onej Laski Panskiej godzinie" .