Site hosted by Angelfire.com: Build your free website today!

Zapraszam do kolejnej części fanfiku o losach prześwietlonych bohaterów DBZ.

Wszelkie pogróżki na adres Ange-chan. Ona przekaże (prawdopodobnie).

Uwaga!!!!!!!! Ten rozdział przeznaczony jest dla ludzi o mocnych nerwach!!!!!!!!!(No dobra przesadzam).

Znajduje się tu pewien mały szok.

Zastrzegam: Dla zbyt szybko kojarzących: TO NIE ŻADNE TAKIE!!!

Dziękuję za uwagę.

 

 

 

AMOK 4

Czyli proszę mnie nie zabijać zanim tego nie dokończę.

 

Nastał moment śmiertelnej ciszy. Nawet drzewa za oknami zachowały stosowne milczenie. Oto niedoszli kochankowie zostali przyłapani na gorącym uczynku. Goku zamarł nad ustami saiyńskiego księcia. Vegeta przybrał kolor purpury. A Chichi... Oto niewinna kobieta zniknęła w drzwiach. Po chwili pojawiła się w ubraniu rodem z filmów wojennych. I tak rozpoczął się ARMAGEDON.

Chichi: „ Wy padalce!!!!!!!!!!!! Jak wy śmiecie?!!!! Tak was załatwię, że nawet Dragon Ball’s wam nie pomogą!!!!!!!!! Nigdy wam me serce nie wybaczy tej zniewagi!!!!!!!!!!!!!!!”

To mówiąc odblokowała magazynek kałasza i wycelowała w mężczyzn. Vegeta widząc żądze mordu w jej oczach sturlał się za łóżko. Jedynie Goku pozostał niewzruszony. Spokojnym krokiem podszedł do żony i odebrał jej narzędzie zbrodni. Kobieta doznała kolejnego szoku.

Goku: „Niema się o co pruć.”

Chichi: „Jak to niema???? Chyba mi nie powiesz że Vegeta nagle straci przytomność a ty pomagałeś mu odzyskać oddech co????!!!!!!! Dobrze widziałam co wyrabiacie!!!!!!!!!!!!!!”

Vegeta( Zza łóżka): „zastrzegam że ja nie mam z tym nic wspólnego! Jestem przypadkową ofiarą zbrodni i tego szaleństwa.”

Goku(stoicko): „To coś złego że go całowałem?”

Chichi: „Jeszcze śmiesz się pytać!!!! To ja jestem twoją żoną!!!! Jedynie ukochaną osobę należy całować!!!!” (Ciekawy tok myślenia...).

Goku( Jeszcze bardziej stoicko): „Noto wszystko gra.”

Vegeta& Chichi: „CO?????????”

Goku: „Ja go kocham”

TOTALNY ZAMUR.

Vegeta aż wstał zza łóżka. Chichi natychmiastowo zaszkliły się oczy.

VM: „biedna kobieta...”

V: „Spoko! Nie łam się. Za bardzo ją lubię aby tak skończyła.”

Chichi: „To mnie już nie kochasz??? A nasze dziecko? Co my mu powiemy? Że tatuś opuścił nas dla jakiegoś...”

Goku: „I tu jest Frieza pochowany...”

Ve&Chi: „???”

Goku: „ciebie też kocham.”

Vegeta zaliczył porządną glebę.

Chichi: „Noto w porządku.”

Vegeta: „Co? Jak? Zaraz!!! Jak to???”

Chichi: „ Powiadomię Bulmę...”

Vegeta chowa się pod łóżkiem.

Chichi: „Wytłumaczę dzieciom...”

Goku drapie się zdziwiony po głowie.

Chichi: „Zmienimy religię...”

Kami gdzieś z góry wytrzeszcza oczka.

Chichi( Triumfalnie): „I wprowadzimy do świata DB poligamię!!!”

Łóżko pod którym był Vegeta rozlatuje się na kawałki. Na jego miejscu pojawia się wojownik o niesklasyfikowanym wyrazie twarzy.

Goku( Głaszcząc żonę po głowie): „cudowny pomysł!!! Dzięki niemu będę miał was oboje! Vegeta również nie rozstanie się z żoną. Oczywiście jeśli ona to toleruje.”

Chichi: „Już biegnę do telefonu aby ją zapytać!!!”

Vegeta stoi jak stał patrząc się na to małżeństwo wariatów i spisując w myślach testamęt. Jak Bulma się dowie...

Goku( Kiedy Chichi zniknęła w drzwiach): „I oto połączymy nasze dwie rodziny...”

Vegeta: „Jasne... OCZYWIŚCIE!!!!! Akurat moja zrównoważona żona się...”

Chichi( wpadając do pokoju): „Odpowieć twierdząca!!! W obliczu wspólnego szczęścia zgodziła się na ten wspaniały krok ku nowej przyszłości!!!!!!!!!”

Vegeta omal nie dostał zawału słysząc nowinę.

Vegeta: „Dlaczego???????”

Chichi(podniecona): „Za chwile tu przyleci i wszystko dokładnie omówimy!!!!!!!!”

Goku: „Cały ślub, przygotowania, błogosławieństwa...”

Vegeta: „JA PROTESTUJE!!!”

Goku( Olewka): „Trzeba będzie powysyłać zaproszenia...”

Chichi: „przedstawić ci swoich przyjaciół, o których zapomniałeś...”

Goku: „To przede wszystkim!!!”

Vegeta: „Wy mnie nie słuchacie!!!”

Goku&Chichi: „A potem MIESIĄC MIODOWY!!!!!!!!”

Vegeta spojrzał na Goku, potem na Chichi... i stosownie do tej sytuacji postanowił zemdleć.

Goku( Zachwyt): „Zobacz! Zemdlał z nadmiaru szczęścia!!!”

Tymczasem za pagórkami za dolinkami tuż przed kamienną matą rozgrywał się dramat...

Dziennikarz z TV: „Podsumowując proszę państwa: Po przegranym pojedynku naszego mistrza i jego uczniów do walki staną wojownik, który z niewyjaśnionych przyczyn stracił nagle pamięć. Ten sam wojownik zabiera z nie wyjaśnionych przyczyn innego wojownika i odlatują. Kolejny wojownik przepada bez wieści.

Po chwili okazuje się, iż potwór, który sprawił tej planecie tyle kłopotów molestuje innego uczestnika turnieju, który traci większość ze swej masy, za to kolejny zamienia się w kobietę. Proszę państwa!!! Tu aż strach przebywać!!! Cóż za niefortunne zrządzenia losu dotknęły wszystkich wymienionych osób!!! (Los postanawia wytoczyć Vampi sprawę w sądzie) Któż będzie kolejny?”

Ten: „Trochę pomylił kolejność.”

Kuririn: „To teraz nie jest ważne”

Piccolo: „A właśnie... Jeśli chodzi o to molestowanie...” Nameczanin odwrócił się w stronę maty z wyrazem twarzy nie zwiastującym nic dobrego, a wręcz zwiastującym bardzo dotkliwe obrażenia.

Cell widząc minę Piccolo uśmiechną się złośliwie (Mniej więcej tak samo, kiedy ogłaszał w TV swój turniej)

Cell( niewinnie): „Niestety kochanie na nic więcej prócz pocałunku nie mamy czasu, ale po turnieju...”

Efektywne zawieszenie głosu... Wszyscy obecni przybrali dziwaczne kolory twarzy.

Piccolo( słabo): „po turnieju mam inne plany...”

Cell: „No to później”

Piccolo: „......Duuuuuuużo później..... bardzo dużo.... gdzieś za trzy wcielenia.”

Cell: „Czyli jednak przewidujesz taką możliwość? To cudownie. Już myślałem żeby dać ci spokój skoro mnie olewasz, ale skoro się zgadzasz...”

Piccolo zamurowało. A miał taką okazję się go pozbyć. Ten szybko go przytrzymał zanim kolega zaliczył glebę.

Ten: „Tylko spokojnie! Piccolo oddychaj!!! Oddychaj mówię!!! Kami!! On się udusi!!!”

Cell: „ Mogę mu pomóc...”

Podziałało lepiej niż jakiekolwiek lekarstwo czy działanie pierwszej pomocy. Piccolo złapał głęboki oddech a potem wrzasną na całe gardło.

Piccolo: „NIEMA MOWY!!!!!!!!!!!!!”

Cell( stoicko): „Rzeczywiście... oszczędzaj siły na potem.”

Mr. Satan dostał czkawki, reporter& co zaczęli świętować na myśl o czekających na nich premiach, a wojownicy mieli nieciekawe wyrazy twarzy. Szczególnie jeden.

Ten: „Piccolo? Tylko nierób głupstw...” Przerwał widząc, co wyprawia kolega zamieniony w kobietę.

Yamcha odtańczywał jakiś taniec-łamaniec, powoli rozpoczynając striptiz.

Z krótkim jękiem dobiegł do kolegi. Mino usilnych prób dogadaniu się z tamtym nic nie skutkowało.

Nie mając innego wyjścia wojownik związał kolegę i posadził go przy drzewie.

Yamcha nie protestował.

Ten: „...To niema sensu... to chyba jakiś amok...”

V: „A żebyś wiedział”

Kuririn: „To jest naprawdę... brak słów. Chłopaki!!! A może to jakaś sztuczka nowego wroga?”

Ten: „To nie taki głupi pomysł...”

Piccolo:, „Jeśli to sprawka nowych wrogów, to mają oni zboczone pomysły...”

Cell: „Ja tam nie narzekam... Z tym mi dobrze”

Tu rozpoczął się chorobliwy śmiech.

Ten pokręcił głową. Spojrzał się w duł na mnicha i...

Na polanie rozległ się kolejny krzyk przerażenia...

 Koniec cz4.