Wiecie, tak sobie patrzyłam na te moje
fanfiki i doszłam do wniosku, że przedstawiłam wam stopnie diabłów, a o
aniołach zapomniałam na śmierć!!!_-_ Już nadrabiam zaległości, już;) Tak więc
słuchajcie/czytajcie: Istnieje Trójca Święta (Bóg, Jezus Chrystus, Duch
Święty). Sprawują władzę nad wszystkim (diabły są wyjątkiem). Potem rozpoczyna
się szeregowanie. Najpierw Archanioły (Gabriel, Rafał, Michał) i Anioły Końca
Świata (AKŚ:)) - chyba ich możliwości są jasne? Potem są Anioły Zmysłów -
często nie posiadają jakiegoś zmysłu i patrzą na świat z zupełnie innej
perspektywy, np.:Uziel. Kolejno Aniołowie Stróże (chyba niepoprawnie
gramatycznie...) - posłańcy dobrych nowin, często schodzą na Ziemię, by komuś
pomóc. Następnie Anieliki - rozumne zwierzaczki oddane Bogu(również otrzymują
ludzkie ciało) Tyle, że po śmierci rzadko kiedy im wolno schodzić na Ziemię. I
jeszcze Cherubowie, czyli aniołowie w wieku nie więcej jak dwunastu lat. Na
końcu są Duszyczki, czyli grzeczni ludzie;)))Nie mają żadnych mocy, szwendają
się tu i tam w błogim szczęściu. To właściwie tyle. Aha, jeszcze jedno. Na
armię Niebieską składają się wszyscy aniołowie. Ciężka artyleria zaginęła
(Archanioł Michał). I co, czujecie wreszcie tą różnicę czy nie? Jeśli ktoś
czegoś zapragnie, niech śle maile (mogę wam dać nawet tego wariata Ctulhu;):
angevelinka@wp.pl
Diabelskie piórka: Rozdział ósmy: Oj,
będzie źle!
Lucyfer niecierpliwie przechadzał
się po swym pokoju. Antychryst zwiał!!! Zlekceważył jego rozkaz i uciekł!!! To
jak ma nauczyć posłuszeństwa tego bachora, jeśli ani prośby ani groźby nie
skutkują?!! Kary cielesne? Nie, dziękuję. Potem miał wstręt do samego siebie,
że w ogóle dotknął dzieciaka. Może zastosować jakąś metodę psychologiczną? Ale
jaką?! Przez dwa tysiące lat wyczerpały mu się wszystkie pomysły. Przecież go
nie zgwałci!!! Nie?...E, to kiepski pomysł. Ale co w takim razie zrobić?!
AAAAA, musi się na czymś wyżyć, bo zwariuje. Albo na kimś. W końcu ma nową
zabawkę. Lucyfer uśmiechnął się pod nosem. Archanioł Rafał...Chuchro, nie
Archanioł. Ale przeżyło jego ostatnie wymysły. Czyli silne chuchro. Hehe,
zobaczymy jak będzie dzisiaj.
-Dzień dob...
CO JEST?! Czemu nie ma tu tego anioła?! UCIEKŁ?!! Niby jak, którędy...Nie mógł
uciec, w końcu to samo centrum piekła. Ktoś by go zauważył. Chyba, że ktoś mu
pomógł. Lucyfer pędem wrócił przed oblicze komputera.
-Daoloth?!
-Ach...Witam, witam.
-Co wiesz na temat zniknięcia Archanioła Rafała?
-Wszystko, jak zwykle...
-To przekazuj!
-Dobrze...dzzzzyt....wptr....dzzzzzzzzzzzzzz....<klik!>
Ekran zgasł. Lucyfer pozostał sam na sam ze swym problemem.
-Hehehe...-Daoloth uśmiechnął się
pod nosem. Nie musi mu nic mówić. Nie chce. Sytuacja jest zbyt ciekawa, by
zdusić ją w zarodku. Wystarczyło wywołać krótkie spięcie w laptopie Lucyfera,
by go od siebie odciąć. Czyli może zrobić sobie małe wakacje i małe kino domowe
z kolegami w roli głównej...
************
-Dominewski!
-Jestem!
-Haliczuk!
-Obecna!
-Ka...KW?!
-Tu.
-Czemu w dzienniku nie ma twojego nazwiska?
-Widocznie nigdy go tam nie było - Kusiciel już miał tego wszystkiego dosyć. Na
każdej lekcji nauczyciele pytali go o jego nazwisko. Niektórzy nie chcieli
nawet słyszeć o tym, żeby nazywać go Kusicielem. Za karę dostawał ujemne punkty
lub był wyrywany do odpowiedzi.
-Proszę sobie nie żartować! Jesteś tu nowy? Jak się nazywasz?
-Pani może mi mówić Kusiciel.
-Ja cię nie pytam, jak mogę ci mówić, tylko jak się nazywasz!
-Zapomniałem! Odpowiada?!
-Dobrze. Pan KW widocznie bardzo chce odpowiadać - nauczycielka zamknęła
dziennik. Miała na twarzy uśmiech. Ale lepiej by było, gdyby się nigdy nie
uśmiechała - to tylko pogarszało jej wygląd.
-Powiedz mi, co wiesz o Mickiewiczu.
-Był to Polak mający nierówno pod sufitem, bo uważał za swoją ojczyznę Litwę.
Dlatego wybraliśmy go wieszczem - świry zawsze cieszą się tu wielkim respektem.
Poza tym był debilem, bo gdy go wysłali w głąb Rosji to zwiedził pół świata
zamiast cichcem wrócić do kraju. A tak ostatecznie to był kretynem, bo pisał
jakieś wierszowane bzdury zamiast napisać to po ludzku - Kusiciel usiadł. Miał
już wszystko w nosie. Gabriel patrzył na niego ze łzami w oczach, Walek
przerażony wlepiał w niego swój wzrok. Reszta klasy po prostu zgłupiała. A
najbardziej to chyba Ceśka i jej koleżanki.
-Ekhm. Zero. Naprawdę, tak sądzisz? Może jeszcze chcesz coś zretuszować?
Kusiciel wstał. Jego kocie oczy niebezpiecznie się zwęziły.
-TAK - powiedział z naciskiem -CHCĘ POWIEDZIEĆ, ŻE MICKIEWICZ BYŁ NAJWIĘKSZYM
GŁUPKIEM POD SŁOŃCEM I KSIĘŻYCEM!!!
Nauczycielkę zamurowało.
-...No...chyba będzie się nam ciężko razem pracowało...panie KW. Zero plus trzy
punkty ujemne za używanie przekleństw.
-JESTEM KUSICIEL!!!
-DOBRZE. Panie KUSICIELU - ZERO!
-Może być. Odczep się.
Nauczycielka wzburzona odeszła do biurka. Kusiciel prychnął. Ceśka miała oczy
niczym dwa talerze. Gabriel się rozpłakał i uciekł do łazienki. Tak poza tym
była cisza jak makiem zasiał.
-Zaczynamy lekcję!
***************
Rafał spokojnie siedział na łóżku.
Przemywał sobie rany i słuchał opowiadania Antychrysta.
-...ale Daoloth go nie lubi. Uparcie twierdzi, że jest heteroseksualistą, choć
wszyscy wiemy, że lubi również chłopców...
-Może jednak nie kłamie? Accc!
-Nie, robi to tylko po to, żeby Barabasz się od niego odczepił. Ma pecha bo...
-Auć! No dlaczego?
-...bo on mu nie wierzy. Taki traf.
-Nie możecie mu pomóc? Aaa!
-Po co? Tak jest zabawniej. Bardzo cię boli?
-Nie, już nie. I tak już skończyłem.
-A plecy?
-Nie mam jak.
-Daj, ja to zrobię.
Rafał nieufnie podał mu szmatkę. Nadal się go obawiał mimo widocznego
przyjaznego nastawienia. Antychryst się uśmiechnął. Anioł widocznie mu nie
ufał. Nie szkodzi. Przekona się z czasem. Ostrożnie zdjął górną część szmat
Archanioła. Będzie musiał coś mu dać, bo nawet psu by czegoś takiego nie dał.
Delikatnie przyłożył szmatkę do zsieczonych pleców Rafała.
-AAAACH!!!
Antychryst szybko pocałował miejsce gdzie przed chwilą przyłożył szmatkę. Anioł
zadrżał.
-I co, boli jeszcze? - zapytał z troską.
-Nie, już nie...
Rafał nie wiedział jak zareagować. W ogóle się czegoś takiego nie spodziewał.
Jednak z zaskoczenia szybko wyrwała go kolejna fala bólu.
-AU!!!
Sytuacja się powtórzyła. Tylko, że Antychryst już o nic nie spytał. Anioł czuł
się coraz niezręczniej. Postanowił już nie krzyczeć. Ale jak to z
postanowieniami bywa, trudno się do nich dostosować.
-Ajjjjjjj!!!
Anioł z rozkoszą poddał się kolejnemu pocałunkowi. Wprawdzie nie pomniejszał
zbytnio bólu, ale był niesamowicie przyjemny.
-Czemu to robisz?...
-Bo to najlepszy środek uśmierzania bólu.
-Myślałem, że najlepszy jest Ibuprom:)
-Nie wierz zbytnio reklamom.
Po czym pocałował go w szyję i wziął się do dalszej pracy.
-Po prostu przejedź mi tą szmatą po plecach, będzie szybciej.
-Sam tego chciałeś.
Antychryst posłusznie wykonał polecenie. Rafał zobaczył przed oczami wszystkie
gwiazdy.
-AAAAAAAAAAA! Pieczeeeeeeeeeeeeee!!!
Antychryst przytulił anioła.
-Chyba to nie był najlepszy pomysł, co, aniołku?
-Accc!...Chyba nie...
-No widzisz...
Pocałował anioła w policzek i potrzymał jeszcze chwilę w objęciu. Rafał
przylgnął do niego w mocnym uścisku. Niespokojnie biło mu serce. Przymknął
oczy. Lubił jak się go przytulało. A robił to jeszcze taki przystojny...Ups!
Chyba piekło źle na ciebie wpływa Rafałku! Nie powinieneś zwracać na niego
uwagi. To zabronione. Ale tak strasznie trudno oprzeć się tym rubinowym
oczom...Ciekawe gdzie ma swój znak rozpoznawczy...
Antychryst puścił anioła. Gdyby go jeszcze trochę potrzymał, to by nie mógł się
opanować. Mógłby wtedy wyrządzić mu straszną krzywdę a ojciec ukręciłby mu łeb.
Zaczął grzebać w szafie w poszukiwaniu jakichś ciuchów.
-Czego szukasz?
Anioł zaglądał mu przez ramię. Był zaciekawiony. Co też taki ktoś jak
Antychryst może trzymać w szafie? Nic niezwykłego nie zobaczył. Trochę
płaszczów jak u monarchy, trochę najmodniejszych kreacji i parę domowych
ciuchów. I jeszcze cała masa pentagramów i heksagramów. Gdyby Antychryst je
wszystkie założył to by mógł zmieść całą Ziemię poprzez pstryknięcie palcami. O
ile by wcześniej je wszystkie na sobie udźwignął.
-Nio? Czego szukasz?
-Jakichś ciuszków dla ciebie. To co aktualnie masz na sobie wyszło już z stanu
używalności.
-Nie musisz, naprawdę...
-Ale chcę.
Antychryst wyciągnął jakąś białą koszulkę w śmieszne wzorki. I czarne rybaczki.
I plażowe klapki.
-Wprawdzie jest zima, ale nie jesteśmy na zewnątrz.
Anioł krytycznie przyjrzał się ubraniu. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie nosił.
-Chcesz mi to pożyczyć?
-Pożyczyć, dać, nie ma różnicy. Wyjdę na chwilkę do łazienki, a ty się
przebierz.
-A-ale...
-Hm?
-Jak się to zakłada?
Antychryst uśmiechnął się po raz kolejny. Ten anioł pewnie nigdy czegoś
podobnego ni nosił. W niebie nie było wolno. Tylko białe prześcieradła i
sukienki.
-To przeciągasz przez głowę, a to zakładasz na nogi wkładając je w te otwory i
zasuwasz zamek, o, tak. Te klapki wkładasz na stopy w ten sposób - tu następuje
prezentacja.
-Aha...
-No. Jak będziesz miał jakiś problem, to możesz mnie zawołać.
Antychryst wyszedł do łazienki i wsadził głowę pod kran. Po chwili miał cały
mokry łeb, ale przynajmniej ochłonął. Westchnął.
-A ten zamek to ma być z przodu czy z tyłu?
-Z przodu, z przodu!
-No to już możesz przyjść!
Antychryst szybciutko wysuszył głowę (oddzielił nadmiar cząsteczek wody poprzez
skumulowanie energii w czubkach palców i przejechaniu nimi po włosach dop.
autorka) i wszedł do pokoju. Rafał właśnie zakładał drugiego klapka. Uśmiechnął
się i spytał:
-Jak wyglądam?
Antychryst oderwał wzrok od bez wątpienia najśliczniejszego uśmiechu na świecie
i przyjrzał się aniołowi. Trochę zbyt duża koszula zjeżdżała mu w kierunku
prawego ramienia, ale poza tym było w porządku.
-Wyglądasz ślicznie!
-Też tak uważam.
W drzwiach stał Lucyfer.