Śniło mi się na zorzę,
Na samiutkie świtanie,
Że przez wioskę szedł anioł
W prostej, zgrzebnej sukmanie.
A miał nogi on bose,
Na koszuli len szary,
A okrutną niósł kosę
I z grabliskiem do pary.
Jak najtęższy dąb w lesie,
Taką ci miał urodę,
I zahuczał jak wicher:
"Będziem mieli pogodę!"
I tak wyszedł na pola,
Jak ta jasność, co błyska,
A precz wołał ku chatom:
"Hej! Wstawajcie ludziska!"
Aż tu kupa narodu
Na gościniec się wali...
Ja za kosę ze ściany,
Kosa ogniem się pali.
"A co kosić będziewa? -
Pyta jeden, to drugi
- Czy ten łężek pod lasem?
Czy ten spłacheć od strugi?"
A on precz nas prowadzi
Prościusieńko na słońce,
Co już weszło nad ziemię,
W złotych zorzach grające.
Aż w tę jasność, tę złotą,
Poszedł naród ów cały,
Tylko krzywe się kosy
W onym blasku migały.
I wsiąknęli w tę cichość,
W jutrzenkowe to granie...
* * * * * * * * * * * * *

- A sen miałem na zorzę,
Na samiutkie świtanie.
Maria Konopnicka "Jaśków sen"

I jak wam się podoba wierszyk? Mi bardzo^^ Ale to chyba na razie koniec twórczości Konopnickiej, bo nie widzę już żadnych wierszy, mogących przekrystalizować ten fik. Chyba, że po przeróbkach, ale ja tego nie chcę, bo to będzie wykroczenie według mnie. Tak więc teraz weźmiemy się za Mickiewicza (taaak, tego świra:))). Nio, tyle na dziś (a co do tej wiadomości, to kompletnie wyleciała mi z głowy - podziękujcie diabłu..;)


Diabelskie piórka: Rozdział piętnasty: A było ich tam troje...

 

-UAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
To był tłum. Darli się, bo Michał Wiśniewski wszedł na scenę (dla mniej zorientowanych - to ten facet o zachrypniętym głosie i czerwonych włosach dop. autorka). Rokita nie mógł zrozumieć takiego postępowania. Siedział tylko i zatykał sobie uszy jak najdokładniej.
-I pomyśleć, że tak będą się darli na widok Antychrysta...Przecież my ogłuchniemy!!! - pomyślał z rozpaczą. Nagle, gdzieś w oddali, zamajaczyła mu się cętkowana fryzura.
-PARDUS-KUN?!!!
-AA, ROKITA-KUN!!!
-Skąd ty się tu wziąłeś?
-CO?!!! NIE SŁYSZĘ!!!
-PYTAŁEM: CO TU ROBISZ?!!!
-PRZYSZEDŁEM POPATRZEĆ NA WYSTĘP BEHEMOTHA!!! PODOBNO MA WYSTĘPOWAĆ!!!
-Aha...
-CO?!!! MÓW GŁOŚNIEJ!!!
-MÓWIŁEM, ŻE WIEM O TYM!!! SAM DAŁEM MU PIENIĄDZE NA BILETY!!!
-CO?!!! A PO CO?!!!
-ŻEBY SIĘ TROCHĘ POBAWIŁ!!! - Rokita już chrypiał - OSTATECZNIE JEMU TEŻ WOLNO!!!
-SŁUCHAM?!!!
Dalszą rozmowę zagłuszył wrzask widowni. Na scenę weszła pozostała część zespołu Ich troje. Wszyscy skandowali:
-MICHAŁ! MICHAŁ!
-JACEK! JACEK!
-JU-STY-NA! JU-STY-NA!
Rozpoczęli pierwszy song. Przebrzmiały takty perkusji i zaczęła się piosenka:
-#Nazbyt rozumny się staję...#
-PARDUS-KUN!!! CO TO ZA PIOSENKA?!!!
-#...bezwładnym językiem władam...#
-NIE WIEM!!! MYŚLISZ, ŻE JA MOŻE ICH SŁUCHAM?!!!
-#...zatrute wyznaczam granice...#
-MASZ KONTAKT Z BEHEMOTHEM, A ON SŁUCHA TEGO NA OKRĄGŁO!!!
#...nietrwały jak mgła - opadam...#
-ALE JA NIE!!! CZEKAJ, SPYTAM SIĘ KOGOŚ...!!!
-#...wykreślam z pamięci twe wiersze...#
-HEJ, TY!!! JAK SIĘ NAZYWA TEN SONG?!!!
-#...wyjące widziadła w twych słowach...#
-CO TY?!!! NA KONCERT PRZYCHODZISZ I NIE WIESZ?!!!
-#...przewracam w zeszycie wciąż strony...#
-JESTEM NOWY W TEJ DZIEDZINIE!!!
-#...świadomie innym nie zdradzam...#
-DOBRA!!! TO JEST...!!!
-#...draśniętych przez moment, doprawdy...#
-ROKITA-KUN!!! ROKITA-KUN!!!
-#...szeregi stron zapisanych...#
-CO?!!! JUŻ WIESZ?!!!
-#...nietkniętych przez moment zmęczenia...#
-TAK!!! TO SĄ "BŁĘDNE WOJENNE ROZKAZY"!!!
-#...zajętych przez kłamstwo natchnienia...#
-NIC MI TO NIE MÓWI!!!
-#...dziewica wśród słodkich pajęczyn...#
-MI TEŻ NIE!!! ALE TRUDNO!!! SŁUCHAJMY!!! PRZESŁUCHANIE MA SIĘ ODBYĆ NA KOŃCU!!!
-#...zapadła perfidnie pod tęczą...#
-DOBRA!!!
-#...tuż obok istoty płaczącej...#
I słuchali. Na każdy nowy song Pardus latał się dowiadywać co to jest. Jednak osobnik obraził się, gdy diabeł zapytał go o "Powiedz" (Ten song, od którego Ich troje rozpoczęło karierę - wstań, powiedz nie jestem sam - no, wiecie...dop. autorka). Tak więc do końca koncertu pozostali w błogiej nieświadomości. Błogiej?
-PAAAAARDUUUUUUUS!!! CO TO JEST?!!! JA MUSZĘ TO MIEĆ!!!
-#...wierzysz im? Nie chcesz wierzyć już w niiic...#
-A SKĄD MAM DO CHOLERY WIEDZIEĆ?!!! PUŚĆ MNIE, RATUNKU!!! DUSZĘ SIĘ!!!
-#...wierzysz im? Bo nie musi tak byyyć...#
-JA MUSZĘ TO MIEĆ!!!
-#...jakiś ból, jakiś żal, jakiś blask i słońca skwar, jakiś dzień i jakaś noc...#
-GHHHHHHH!!! AA!!! DOBRZEEEEE!!! POPROSZĘ BEHEMOTHA, MOŻE CI PRZEGRA!!!
-#...to od razu zło...#
-<happy^^>
-<not happy-_->
-#...potęga i siła z nas wszystko wypiła...#
Eeem...tak więc pozostali w błogiej nieświadomości. W końcu koncert się skończył (O!).
-#...chodź, pokażę ci, czym moja miłość jest...#
-DOBRA!!! ZAMKNIJ SIĘ, JEŁOPIE!!! MY CHCEMY PRZESŁUCHANIA!!!
Rokita wydarł się ponad miarę swych możliwości. Ale wrzask tłumu i tak wszystko zagłuszył.
-#...dla ciebie zabiję się!#
-UAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! MI-CHAŁ!!! MI-CHAŁ!!!
-Dziękujemy wam bardzo...
<ŁUP!>
Michał oberwał puszką od Coli. Zgadnijcie kto ją rzucił;)) Winnych ochrona nie znalazła (zwłaszcza jak Rokita przesłał wszystkich w inny wymiar - ale tylko na czas koncertu, nie martwcie się;)). Po paru chwilach gorączkowego opatrywania Wiśniewskiego rozpoczęło się przesłuchanie.
-A teraz - mówił spiker - rozpoczynamy to, o czym zapewne marzy większość z was. Przesłuchanie z udziałem samego zespołu Ich troje!!!- Justyna i Jacek pomachali w stronę kamery, Michał uśmiechnął się niewyraźnie - Zapraszamy na scenę pierwszego chętnego. A jego imię brzmi...
-STRESZCZAJ SIEEE!!! - zawył Pardus.
-WŁAŚNIE!!! PRZYSZLIŚMY SŁUCHAĆ ŚPIEWANIA, NIE TWOJEGO GLĘDZENIA!!! - zawtórował Rokita.
-Ekhm...-nieco zmieszany spiker na moment pogubił się w tekście-...ee...a, tak. A jego imię brzmi: Adam Zawarecki!!!
Na scenę wszedł nieco wyrośnięty chłopak w zielonej koszulce. Po krótkiej wymianie zdań zaczął śpiewać:
-#PoWiedż, powEdź czemu..."
-BUUUUUUUU!!! BUUUUUUUU!!! DO ŚMIETNIKA Z NIM!!! - zezłościł się Pardus - KTO CI POZWOLIŁ WEJŚĆ NA SCENĘ, MATOLE?!!! SPADAJ!!!
-<GWIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIZD!!! GWIIIIIIIIIIIIIIIZD!!!>ZABIERZCIE GOOOOOOOO!!! - Rokita zgodnie z Pardusem zaczął się wkurzać - IDŹ PREEEEEEEEEEEECZ!!!
Chłopak pomylił się przez te gwizdy parę razy i widocznie jego pewność siebie zmalała. Spojrzał niepewnie na Michała&C.O. Justyna natychmiast oderwała sobie ręce od uszu uśmiechając się nerwowo, Michał nucił sobie coś pod nosem z bandażem na uszach (który specjalnie sobie tak przesunął), jedynie Jacek słuchał. Ze skupieniem, zdawałoby się. W końcu przyszedł czas na wydanie werdyktu.
-A teraz zobaczymy, co sądzą o tym wystąpieniu Ich troje! - rzekł spiker z nausznikami na uszach.
-Nnnooo, raczej oryginalny ton głosu...<Justyna>
-Ale chyba musisz jeszcze popracować nad wymową wyrazów...<Michał>
-...<Jacek>
-???Jacek??? - Michał lekko szturchnął Jacka w bok. Tamten zaskoczony spojrzał na niego i... bezceremonialnie wyjął zatyczki z uszu.
-O co chodzi?
-...<prawie cała widownia>
-BUAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!<Pardus>
-A NIE MÓWIŁEM BĘCWALE?!!! WRACAJ DO DOMU!!!<Rokita>
-Szybko! Dajcie reklamy!!!<spiker>
-Za późno!!!<kamerzysta>
-Gdzie ta pieprzona ochrona?!!! Mieli wyprowadzić tych dwóch chłystków!!!<ktoś z głębi części nagraniowej>
-Chłopaki, patrzcie!!! Gadająca galaretka!!!<ochrona w innym wymiarze>
Adam zmył się niepyszny. Widać było wyraźnie, że nie ma tu czego szukać. Rokita odprowadził go masą różnych gwizdów. Pardus nie mógł, bo się śmiał.
-BUAHAHAHAHAHAHAHA!!!
-<GWIIIIIIIIIIIIIIZD!!! GWIIIIIIIIIIIIZD!!!> I NIE WRACAJ!!!
-A-a teraz mili państwo...Grzesiek! Nie tych durni masz kręcić, tylko mnie!...a teraz następny uczestnik...Magdalena Haliczuk!!!
Tym razem dziewczyna miała głos. Śpiewała pięknie. Rokita patrzył nań z rozdziawioną gębą, Pardusowi oczy wyszły na wierzch. Diabolik bezsilnie opadł na krzesło.
-Z nią Behemoth raczej nie wygra...
-Nie obraź się, ale nie ma szans...on nie umie śpiewać...
-Tak, wiem...
Magdalena skończyła. Wszyscy bili jej brawo. Nawet Jacek nie omieszkał się zaklaskać. Dziewczyna zarumieniła się i wyszła. Oklaski jeszcze przez jakiś czas trwały.
-Pora na kolejnego uczestnika...- widownia powoli ucichła -...a jest nim pan X, który prosił o nie podawanie swego nazwiska.
Na scenę wszedł Behemoth. Nie był specjalnie ubrany, czy też uczesany. Taki jak na co dzień. Na twarzy malowała się determinacja i upór. Nadszedł dzień próby!...Zdecydowanym krokiem podszedł do krańca sceny. Zaczęły rozgrywać się pierwsze tony piosenki. Behemoth przytknął mikrofon do ust i niepewnym wzrokiem spojrzał na widownię. Zobaczył Pardusa i nogi się pod nim ugięły. O nie!...Co ja wyprawiam!...Ale już nie można było się cofnąć. Za późno na ucieczkę. Behemoth zamknął oczy i zaśpiewał:
-#Nareszcie wolny siedzę w kącie jak ten nikt
W odstępach zwijam skrzydła z wrażeń...
Sprawdzam jak piękny jest mój zachód i mój świt...
To nie ja, to nie ty, świat pełen wrażeń...#
Nie śpiewał pięknie. Ale jedno było pewne: włożył w piosenkę całe serce. Pardus poczuł dziwny ucisk w sercu. Choć wiedział, zapytał:
-Rokita-kun, jak nazywa się ta piosenka?...
-Co? A. "Pierwsza ostatnia miłość". Czemu pytasz?
-A nie, nie, nic...
Pardus ucichł i w spokoju wysłuchał reszty piosenki. Może nie była ładnie zaśpiewana, ale jemu wydała się brzmieć najpiękniej na świecie. Taka słodycz zabarwiona goryczą...Piosenka skończyła się. Behemoth stremowany podszedł do stolika jury. Justyna miała łzy w oczach, Jacek spał. Michał zauważył, że to właśnie jemu przypadła rola przekazania tej wiadomości. Niecierpliwie zaczął się kręcić na krześle.
-Eee, panie X...śpiewał pan bardzo ładnie, ale...
Behemoth poczuł, jak serce mu staje.
-Źle wypadłem?...
-No cóż...było dobrze...ale niewystarczająco. Myślę, że w takim przypadku lepiej poszukać sobie jakiejś porządnej pracy...
Czarny mikrofon z głuchym hukiem spadł na podłogę. Świat rozpadł się na milion kawałeczków...