~~Czarna Świeca~~
- Jak ja nienawidzę tych
przebrzydłych dzieciaków!!!
Wykrzykiwał to właśnie 10- letniej
dziewczynce w ucho.
- Nie wydzieraj się tak, nikt
prócz mnie i tak cię nie usłyszy...
Odgarnął włosy z czoła i wsunął je
za ucho, wróciły na swoje miejsce bezczelne.
- Zamknij się. >syk<
- Nie rozumiem czemuś taki
urażony, to przecież przez ciebie tu jesteśmy, podkreślę jeszcze, że jako
niewidzialne duchy. >czyszcząc paznokcie<
- Moja wina?! Moja wina?!
>święcie urażony<
- A czyja? >spode łba<
Przecież to ty ją przeleciałeś.
- A skąd niby miałem wiedzieć, że
to czarownica?!!!!
- Hmmm...no cóż, rysowała wszędzie
pentagramy, przepowiadała przyszłość, miała kruka o imieniu Diabeł, chodziła do
lasu na swoje obrzędy, robiła.....
- .......możesz już przestać mnie
pogrążać?
Do tej pory stał do swego
przyjaciela tyłem, teraz jednak się obrócił.
- Ach, gdybym tylko mógł dostać
moje ciałko...... >westchnięcie pełne żalu i goryczy<....moje piękne
rdzawe włosy do ramion, które niegdyś związywałem rzemieniem....te śliczne
zielone, zimne oczy działały jak afrodyzjaki na białogłowy.....moja porcelanowa
skóra i różane usta.....temperament i.....
- Pewnie już się rozsypało w tej
trumnie.... >złośliwie chichocząc<
- Ha- ha- ha. >cedząc każdą literkę<
Uare spoglądał na czarną świecę
stojącą w jednym z kątów muzeum......gdyby ją tak zapalić.
Elvoret patrzył na niego bez nawet
najmniejszego zainteresowania, to w końcu przez niego tu siedzi, siedzi i
ogląda jak banda dzieciaków na wycieczkach łazi bez celu po jego kochanym
zameczku... i wściubiają nochale tam gdzie nie trzeba!
Kiedyś to była forteca nie do
zdobycia, a teraz...to poniżające, dwaj najlepsi rycerze, albo rycerz i mag, w
całej Polsce są zmuszeni na wieczne potępienie przez młodą, ładną i o jakże
paskudnym charakterze czarownicę, która uwiodła mu przyjaciela....albo on ją,
pewności nigdy nie będzie miał.
Tęsknił za czasami, gdy miał każdą
kobietę, pod ręką było najlepsze jadło i wino.....czarcie moce....ach, to były
wspaniałe czasy....no cóż, człowiek nie ma pojęci co stracił, póki tego.....no
nie straci.
Niestety byli tylko ludźmi,
zostali posiekani na kawałki i poskładani w trumnach, które teraz stały na
środku sali wśród zbroi, mieczy, szat i....i świec.....i powoli sobie gniły.
Już chyba woli zostać tu niż skończyć jak spróchniały dziadzio.
Jakaś starsza pani prowadziła tu
codziennie tłumaczenia starej księgi zaklęć...będącej pamiętnikiem czarownicy.
Te osiemset stron znał już na pamięć......”....dopóki dziewica nie zapali
świecy lub nie ofiaruje swej krwi....bla bla bla”, lubiła ten cytat, a w
Elvorecie krew......? Nie, on nie miał krwi, ale coś w nim wrzało.
A ten znowu się nad sobą użala,
ileż to można.
- Słuchaj, po co wrzeszczysz, nikt
cię nie słucha... >poklepując go po ramieniu<
- Nie! >dziki zapał< patrz
na tego chłopaka tam, wydaje mu się, że słyszy głosy.....patrz.
>odchrząknął< ZŁAP SIĘ ZA GŁOWĘ, BO CIĘ ZABIJĘ!!!!!!!!!!!
Białowłosy chłopak położył dłonie
na głowie, w szarych oczach rysował się strach.
- Widzisz? >triumf<
- Rzeczywiście. >zdziwiony<
- To może być nasza szansa
czarowniku...
- Nie nazywaj mnie tak, przez te
wieki jeszcze się nie oduczyłeś?
- Sory....spraw, żeby te ich
sztuczne słońce zaczęło bzikować....i te ich....jak one....sprzęty też......no
już.
Elvoret złożył dłonie, jak do
modlitwy.....światła po kolei gasły, wszyscy ludzie zaczęli panikować....drzwi
się zamykały, wszystko świrowało....aparaty robiły zdjęcia, kamery się
wyłączały....ale ubaw^^.
- Jak ja kocham ten ogień w twych
lodowych oczach...a te smoliste włosy opadające ci na kark i ta hiszpańska
bródka......te karminowe usta i ...... >poetycko<
- SPIEPRZAJ!
- Coś taki
nietykalski....okej....>zaciera rączki<.... ZAPAL ŚWIECĘ!!!!
Chłopaczek wyjął z kieszeni
zapalniczkę, Uare zakrył twarz dłonią.
- POWIEDZIAŁEM ŚWIECĘ!!!!!!!!!!
Zapalił, ale nie tą co
trzeba.......ludzie wszystkie po kolei zapalali.......ale nie wolno im DO
CHOLERY TEJ!
To może zrobić tylko i wyłącznie
ktoś czysty i.....
- ....o Boże coś w niebie....co za
durnia stworzyłeś? >bezgraniczna rezygnacja<.....TAM JEST CZARNA ŚWIECA,
ZAPAL JĄ NIM KTOŚ INNY TO ZROBI
GŁUPOLU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Zedrzesz sobie gardło.
- NIE MAM GARDŁA, JESTEM DUCHEM
CHOLERA!!!!!!!!!!!!!!!!!
Znalazł ją.....ale jakaś ładna
pani powstrzymała go od tego w ostatniej chwili.
- TY CZAROWNICO!!!!!!!!!
Elvoret przysłuchiwał się jej
rozmowie z chłopcem.
- Nie wolno ci jej zapalać, ponoć
w tym zamku straszy i wtedy wyjdą te wszystkie duchy.... >tak jakoś
nieskładnie mówiła... jak obcokrajowiec<
- Ale one mi kazały, bardzo
wrzeszczą i każą mi robić różne dziwne rzeczy. >płaczliwie<...czy ja
oszalałem?
- TAK, OSZALAŁEŚ DEBILU,
NAJPROSTRZEJ ŚWIECY NIE POTRAFISZ ZAPALIĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!
Błękitnooki go złajał,
przezroczystą dłonią dotknął policzka chłopca.
Kobieta puściła dłoń chłopaka,
poszła do swojej grupki i sprawdzała obecność dzieci.
- ZAPAL JĄ, BŁAGAM!!!!!!!! >na
kolanach<
- A teraz ją zapal.....wszystko
będzie dobrze, matka wyzdrowieje, a ojciec dostanie za swoje od bogatych
krewnych......no zapal...... >szept<
- YUUUUKIIIII!!!!!!!!!!!! Szukałem
cię wszędzie!
W stronę chłopaka biegł jego
starszy brat, wyglądał prawie identycznie, tylko w większej i szczuplejszej
wersji....no i oczy miał bordowe, a włosy troszkę dłuższe....i smagłą
cerę....czyli nie aż tak do siebie podobni.
Uare zaczął walić pięściami o
podłogę i wrzeszczeć.
- ZA JAKIE GRZECHY ZSYŁASZ NAM
TAKIEGO CYMBAŁA!!!!!!!!!!!! JUŻ MÓJ STAŃCZYK BYŁ OD NIEGO
MĄDRZEJSZY!!!!!!!!!!!!!!
- Zamknij usta Uare, zachowujesz
się jak rozpieszczone dziewczę, które właśnie nie dostało lalki.
- Yue?
- Nio, gdzie byłeś? Dlaczego tu
tak ciemno?
- Światła wysiadły....a ty coś w
ogóle widzisz?
- Yyyy....nie, ale.......
>zapalił czarną świecę!<.....ale teraz coś tam już widzę.
- ZA JAKIE GRZECHYYYYYY!!!!!...............????????
ZAPALIŁ?
- Nie, ten drugi.
>obojętnie<
-
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
THE END
Autor: Bi-Ewi