Hej misiaki, mam nadzieję, że się spodoba, na razie jest niezbyt ciekawe....ale dopiero się rozkręcam, jeśli komuś się nie podoba ( a w szczególności Zadei ) to proszę narzekać ( 241285@interia.pl ). Całuski od Bi-Ewi.

Diabelskie Trio

 

Po trzeciej wojnie światowej ludność świata skurczyła się z ok. 4 miliardów ( czy jakoś tak ) do 10 milionów. Rozwój techniki nie poszedł zbytnio do przodu, owszem, było wiele udogodnień i wynalazków ale dano sobie także spokój z wieloma rzeczami, np. wyprawy na Księżyc. Od tamtej pory ludzie zajmowali się swoją planetą.

Podczas wojny większość miast została zburzona, potem pojawiły się nowe, lepsze, czystsze i ładniejsze; większość budynków miała jasne kolory, ściany były lustrzane lub szklane, miały gładkie, rozłożyste kształty ( nauczono się korzystać z energii słonecznej,........w większym stopniu oczywiście ). Każde miasto ochraniała specjalna, niewidzialna bariera ( zaraz dowiecie się dlaczego^^ ), przez którą nie mogły się dostawać potwory.........ludzie określali tym mianem dziwactwa ewolucji, która wytworzyła naprawdę dziwaczne zwierzaki. Niektóre były przyjazne ale 70%, to były te które marzą o kolacji z człowiekiem w roli głównego dania. Wielu się zastanawia skąd one się wzięły, na pewno nie z kosmosu, podczas trzeciej wojny użyto tajemniczej broni, którą połączono z bombą atomową....efekt był zaskakujący. Większość ludzi zginęła, zwierzęta zaczęły się przekształcać w stworzenia żywcem ściągnięte z gier RPG, klimat zmienił się diametralnie a niektórzy ludzie ( choć baaaaaaaaaaardzo niewielu ) rodziło się z parapsychicznymi zdolnościami. Zdolności te nie były czymś w rodzaju....”się ma, mam dar wody i zaraz wywołam powódź”.....czy coś w tym stylu, wyglądało to troszkę inaczej, owszem, ktoś miał dar wody ale mógł co najwyżej sprawić, że utworzy ona pocisk i w razie potrzeby wyeliminuje wroga.... ale nic więcej. Niektórzy byli jednak bardzo silni i mogli dosłownie góry przenosić.....tyle że to byli w większości przestępcy ( i o tym właśnie to opowiadanko^^ ). W szkołach pojawiło się nauczanie walki i rozpoznawania potworów ( tu muszę wyjaśnić, że jeśli ktoś miał .....no niech już będzie ten dar wody......to jeżeli potwór był oznakowany tymże żywiołem.....facet albo baba mógł go przywołać do pomocy.....czy coś w tym stylu....problem jednak polegał na tym, że nie było tak łatwo rozpoznawać potwory i często ludzie umierali z powodu niewielkiego błędu ). Zakładane też były specjalne szkoły dla tych „obdarzonych” i tam rozwijali swe umiejętności.......niestety do takiej szkoły cholernie trudno było się dostać.

Nie wszystkie miasta były tak pięknie malowane, niektóre wręcz tętniły przestępczością......takie znajdowały się blisko gór i wulkanów. Zapomniałam wspomnieć, że 90% planety było porośnięte puszczami, niektóre więc miasta były albo pod ziemią, albo wyglądały jak nowoczesne domki na drzewach^*. Co ja tu jeszcze miałam.....aha.....co do tej broni, pewnego pięknego dnia w Ziemię walnął spory meteor. To właśnie o niego poszła wojna. Wytwarzał on niespotykane dotąd promieniowanie, .....głupole z laboratoriów tego nie wykryli i postanowili zrobić broń.....no i stało się. To by było na tyle, wracajmy do wątku głównego^^....czy jakoś tak.

  Na obrzeżach jednego z miast położonych na równinie mieszkało małżeństwo z dzieckiem, mieli czteroletnią córeczkę....Elinę. Niestety jej genialny ojciec zadał się z mafią i przyszła pora spłacić długi.....

Matka Eliny potrafiła przewidywać przyszłość, wiedziała co ma się stać toteż od kilku dni tłumaczyła córce jak ma dojść to tajnej bazy wujka hakera ( który był jednym z trzech najbardziej poszukiwanych przestępców na świecie, tzw. Trio ). Sen wspomaga zapamiętywalność ( szczególnie u dzieci ), więc zamiast opowiadać bajki, streszczała jej drogę do starej i zabytkowej stacji kolejowej......reszta w trakcie. Dzień przed zdarzeniem, jak zwykle utulała córeczkę do snu.

- Aniołku, dzisiaj ostatni raz powtórzymy całą drogę do wujka, potem już dam ci spokój.....dobrze?

Kobieta głaskała brązowe włosy dziewczynki, zielone oczęta wystawały spod kołdry i wpatrywały się w mamę.

- Dobźe.

- No więc, tam gdzie jest szkoła skręcisz w prawo i pójdziesz do tej starej stacji metra potem.....

- Zejdę na dół w duzą dziulę i pójdę plosto.

- Tak, potem na skrzyżowaniu skręcisz w lewo i zejdziesz na tory, dalej jest takie wąskie przejście, wciśniesz się tam i pójdziesz prosto, będzie tam drabinka prowadząca na dół. Zejdziesz tam i cały czas będziesz szła prosto aż spotkasz wujka.

- Juz umiem mama.

- Cieszę się, no to czas spać aniołku.

Kobieta ucałowała swoje dziecko i przytuliła, wychodząc z pokoju dyskretnie wycierała łzy. Poszła prosto do sypialni, usiadła przy biurku, wyjęła kartkę i pióro.....musiała napisać list.

Następnego dnia wszyscy siedzieli w kuchni, mama wyszykowała córkę jakby szła do szkoły. Elina była ubrana w różową sukieneczkę z kieszonką na środku. Kobieta wsadziła w nią list i czek na 10 tys. dolarów ( dolar był teraz ogólnokrajową walutą ). Dała córce jej ulubionego misia.

- No więc kochanie niedługo mogą przyjść źli wujkowie, wtedy mama cię zasłoni i nie będzie ci wolno się ruszać ani płakać......pamiętaj, nie wolno ci płakać. A kiedy źli wujkowie pójdą, to wtedy szybko pobiegniesz tam gdzie ci mówiłam........

- O czym tak namiętnie rozmawiasz kochanie?

- Och, takie tam babskie rozmowy skarbie.......i jeszcze jedno, wujkowie nie mogą cię zobaczyć......a jak cię zobaczą to udawaj, że śpisz.....tylko nie chrap......

Potem we dwie bawiły się razem, przytulały......w końcu mama kazała Elinie uściskać tatę, czuła że czas nagli i mogą tu być lada chwila. Rozległ się dzwonek do drzwi, ojciec Eliny poszedł sprawdzić kto to taki, wtedy kobieta jeszcze raz uściskała córeczkę.

- Bądź dzielna skarbie. – płakała.

Tak jak przypuszczała, do pokoju weszli czterej uzbrojeni mężczyźni, jej mąż już nie wrócił.....był martwy. Kobieta w ostatniej chwili zasłoniła własnym ciałem dziecko, padły strzały........potem wyszli i panowała już tylko cisza.

Elina nasłuchiwała.

- Mama, juz sobie poszli......

Elina uwolniła się z objęć martwej matki, nie wiedziała dobrze co to znaczy śmierć. Wiedziała, że na wszystkich przychodzi czas.....ale są starzy albo chorują, to co zobaczyła nie zgadzało się z tym czego uczyła ją matka.

- Mama?

Elina stała nad zimnym ciałem, wszędzie była krew, dotknęła pleców matki, próbowała ją zbudzić.

- Mama....mama......mama.......juz nie śpij.....poszli mama.....poszli......

Dziecko spojrzało na swoje ręce, były całe we krwi......wpadła w szok, chciała wytrzeć ręce o sukienkę....bezskutecznie, tarła rączki o materiał brudząc go. Wybiegła z pokoju, potknęła się o ciało ojca......był poćwiartowany.....dziecko przypomniało sobie słowa matki „bądź dzielna......nie wolno ci płakać.....”. Dziecko chwyciło swojego misia i wybiegło z mieszkania....łzy same płynęły po policzkach, to nie jej wina, ona nie chciała. Zakrwawioną rączką otarła łzę, pozostawiając na rumianej buzi czerwony znak. Nikt jej nie widział, była niedziela, więc wszyscy siedzieli w domach.

Dziewczynka dotarła do szkoły, słońce już zachodziło, szybko odnalazła też starą stację metro, zeszła na niższy poziom przez dużą dziurę w ziemi. Potem biegła prosto aż do skrzyżowania, zeszła na tory. Było też wąskie przejście, tak jak mówiła jej mama, bardzo wąskie, nawet jej sprawiało trudności z przeciśnięciem się.

Posuwała się szybko.....raniła przy tym swoje ciałko, nie krzyczała, była nadal kierowana strachem. Znalazła się też drabinka, zeszła na dół.....było ciemno i wilgotno, dookoła piszczały szczury, dla dziecka to było najgorsze przeżycie jakie mogłoby sobie wyobrazić. Elina była już bardzo zmęczona, mimo to biegła dalej. Droga bardzo się dłużyła, kręte korytarze budziły przestrach nawet u dorosłych, wyobraźcie sobie co w takiej chwili czuło czteroletnie dziecko. W pewnym momencie poczuła się bardzo zmęczona, usiadła na jakimś kamieniu....rozpłakała się. Płakała przez dłuższy czas, potem usłyszała czyjeś głosy....były tu jakieś dzieci, kilkoro, zdawały się być wesołe i bawić się. Elina zaczęła płakać za mamą, ktoś się zbliżał, było ciemno toteż nie można było zbyt wiele dostrzec. Zza zakrętu wyszła trójka dzieci z dużą latarką, to byli chłopcy. Byli o kilka lat starsi od niej.

- Ej Spyro!! Ktoś tam siedzi!!!!

- Nie drzyj się tak....

- Myślicie, że to żyje?

- Pewnie to trup.....

- Zamknij się bo ci przygwiżdżę. 

Elina patrzyła w ich stronę zapłakanymi oczyma. Jeden z nich, najmłodszy, miał płomienne włosy ( nie rude!!! Były miejscami czerwone, pomarańczowe i żółte i w dodatku do półpleców, nieregularnie obcięte tworzyły imitację płomieni ) i duże, intensywnie fioletowe oczy. Był bardzo ładnym chłopcem, śniada cera, rozciągnięta bluza i przydługie dżinsy nadawały mu jeszcze więcej uroku. Drugi miał zmierzwione blond włosy, żółte oczy z czarnymi oprawkami i brzoskwiniową cerę, był w  czarnym swetrze i czarnych dżinsach. Wyglądał na najstarszego. Trzeci miał bardzo długie kruczoczarne włosy splecione w warkocz, czarne oczy ( chłopak wyglądał jakby wiecznie kpił, miał drapieżny uśmiech, piękne rysy twarzy, lekko ukośne oczy, brwi wyginające się ku górze i jakże ciemną oprawę oczu ) i bladą cerę. Jako jedyny miał intensywnie czerwony podkoszulek, kurtkę i czarne dżinsy, wyglądał jak elf z bajek, które opowiadała Elinie mama....tyle że on był prawdziwy i jeszcze ładniejszy.....był piękny ( wyobraźcie sobie jakie ziółko z niego wyrośnie -_- ).

- Hej! To jakieś dziecko!! – czerwono włosy darł się niemożebnie.

- Zamknij się wreszcie bo je przestraszysz!!! – blondyn trzymał latarkę.

Czarnowłosy olał kłótnie swoich przyjaciół i podszedł do nowo przybyłego gościa. Przycupnął obok.

- Cześć. Jak się nazywasz?

- E......Elina.....

- To bardzo ładne imię......

- A ty?

- Ja się nazywam Azazel........co ty tutaj robisz?

Azazel zauważył, że jego koledzy zbierają się do bójki.

- Mama mi kazała tu przyjść, ....jak przyszli zli wujcy to nie wstała a ja duzo biegłam.....muszę znalezć wujka....Mama była cała czerwona......

Elina znów się rozpłakała, Azazel przytulił ją do siebie, bujał ją w smukłych ramionach i próbował uspokoić.

- Nie płacz, pójdziesz ze mną do naszego wujka, on na pewno coś wymyśli..

Jak na dziewięcioletnie dziecko to Azazel był silniejszy od rosłego byka^^, więc wziął płaczącą królewnę na ręce, minął bijących się kolegów i poszedł do „wujka”.

Jakiś czas potem dołączyli do nich koledzy, ten z ogniem na głowie zadawał głupie pytania a blondas walił go po łepetynie,......to śmiesznie wyglądało.

- Ej! Jak się nazywasz??? – płomyczek zaglądał jej w oczy.

- Elina.....

- Ładne, ja jestem Ifrit a to z boku to śpiąca królewna w przebraniu.....

Ifrit nie dokończył a nóż dostał po łepetynie.

- Żadnych takich cioto!!!!.....ekhem.....ja jestem Spyro i mam 11 lat, płomyczek ma 7 a kiler 9. Jak widzisz jestem najstarszy i najmądrzejszy.......

- Sratatatatatatataat.......ty najmądrzejszy???!!!! O błagam....powiedzcie, że to sen......taki skromny człowiek.....

- Zamknij jadakę!!!!!!!!!!!!!

I znowu się zaczęli bić-_-.

  Przez całą drogę Ifrit i Spyro się bili. Po kilku minutach się zmęczyli i szli już spokojnie.....zatrzymali się przed metalowymi drzwiami, obok była mała klawiaturka na ścianie, Azazel wpisał skomplikowany kod dostępu i drzwi się otworzyły.

- Nie ma to jak w domu.... – płomyczek ziewnął i przeciągnął się.

Weszli do dużego pomieszczenia, przed nimi, na ścianie, znajdował się olbrzymi ekran....taki na całą ścianę; odchodziły od niego różne kable i kabelki ( nie dziwcie się jeżeli będzie tu coś podobnego do Clampa** ) a naprzeciwko stał fotel a la Matrix. Za fotelem stało biurko a przy nim skórzany, duży fotel. Pod jedną ze ścian znajdowała się metalowa ławka.....i to wszystko. Po bokach ścian były po dwie pary drzwi.

Killer postawił księżniczkę na ziemię, cały czas trzymała go za rękę. Zza jednych z drzwi wyszedł rosły mężczyzna ( już po czterdziestce.....ach.....starość nie radość ). Był ubrany na czarno, wysoki i dobrze zbudowany. Twarz  była surowa i budziła respekt. Jedyne co do niego nie pasowało to okulary na nosie^^.

- Co to za dzieciak? – zimny to był człowiek.

- Proszę pana, to jest Elina.....szuka tu swojego wujka.

Mężczyzna myślał, że jego podopieczni znowu sobie jaja robią, mylił się.

Ifrit wyjął z kieszonki Eliny list i czek.

- Proszę pana......

Płomyczek oddał list facetowi.

Chwila ciszy, Elinę bolały nogi, więc usiadła na ziemi a Killer  przy niej. Chwila ciszy, mężczyzna uważnie przeczytał list.

- No więc chłopcy.......>przycupnął przy dziewczynce<.....przywitajcie się z moją bratanicą.

 ********

Dobra chłopaki, wyjaśnicie jej reguły jakie tu panują i o co w tym wszystkim chodzi, umyjecie ją i przebierzecie a potem dacie jeść.......ktoś z was będzie z nią spał, jak wrócę to macie być w łóżkach.

Mężczyzna wyszedł.

- Ufffff.......nie macie pojęcia jak ja się go boję. – i to była prawda, płomyczek wręcz drżał ze strachu przed swoim opiekunem.

- Rozdzielimy obowiązki między siebie, ja ją wykąpię, Spyro zrobi kolację a ty będziesz z nią spał.

Płomyczkowi się to nie podobało, miałby spać z jakąś smarkulą?

- To nie jest smarkula tylko bratanica szefa.......jeśli chcesz tu zostać to musisz się podporządkować jego zasadom. – Killer zbyt trzeźwo myślał jak na dziewięcioletnie dziecko.

*********

>PLUSK<

- Ej! Nie chlap!!!

- Woda jest za zimna!!!! >chlip<

- To dobrze, zahartujesz się.

- Ale ja nie chcę!!!! Mama!!!!!!!!!!

- Przestań się drzeć i siadaj w tej wannie!

- Nie kzyc na mnie!!!!!!!!!

- Ja nie krzyczę tylko próbuję do ciebie dotrzeć!

-...... >chlip<

- Siadaj!

Dzidziusiątko usiadło, woda była naprawdę zimna!!!!! Azazel dolał trochę ciepłej wody.....od razu lepiej.....do kąpieli dolał płynu z bąbelkami....>ale zabawa< i namydlił Elinę.

- Nie dlap tak mocno!

- Nic na to nie poradzę żeś taka delikatna.

- Ałaaaaaaaaaaaa........

- Nie wrzeszcz, muszę cię wyszorować!!!!

- WUJEK!!!!!!!!!!!

- Wujek musiał wyjść i wróci dopiero jutro rano......przestań się wiercić!!!!

Liczne przejścia w wannie z małym dzieckiem mało co nie doprowadziły dziewięciolatka do załamania nerwowego. Gdy już ją wyszorował, wytarł i ubrał ( poświęcił swoją koszulę i krótkie spodenki-_-), poszedł do kuchni, kolacja była już na stole.

- Co ugotowałeś?

- To co umiem najlepiej.....jajka.

 Płomyczek z niecierpliwością czekał na pozostałych, był bardzo głodny, kiszki mu marsza grały a oni się śmiali i żartowali zamiast jeść!!!

- Czy możemy już jeść? Umieram z głodu!

- Proszę bardzo...... >Spyro podstawił mu talerz pod nos<

Azazel posadził małą na krześle, była za mała, ledwo było ją stamtąd widać.......pod tyłek podłożył jej dwie książki i poduszkę......w sam raz.

Podczas kolacji chłopcy zaczęli jej opowiadać o tym co tu robią i takie tam.

- Ja i Spyro pochodzimy z Hadesu, to takie miasto pod wulkanem na wschodzie, Ifrit z Teary. Ten wujek jest jednym z trzech najbardziej poszukiwanych przestępców na świecie, pozostali dwaj zginęli w akcji. On chce byśmy byli następnym pokoleniem „Diabelskiego trio”, lepszym pokoleniem, oni byli złodziejami najcenniejszych dzieł sztuki, przelewali nielegalnie pieniądze z banków itd. W grupie był haker, morderca i szpieg, płomyczek zajmie miejsce hakera, ja mordercy a Spyro szpiega, bo wiesz......my mamy specjalne zdolności i to nam ułatwia pracę.

- Taaaaaa, ja mogę wnikać w komputery i wszystko co elektryczne, bo komputery mnie......kochają, tak powiedział szef.- płomyczek się zarumienił^^.

- Ja potrafię przybrać postać kogo tylko zechcę.....ale tylko na krótką chwilę.

Na oczach Eliny zmienił się w kota, potem wrócił do swojej poprzedniej postaci.

- Łał......ale fajnie, ja tez tak chce.....a co ty potrafisz?

- Ja czytam w myślach, potrafię też przenosić przedmioty siłą woli, wnikać w psychikę człowieka.....itd.

- Szkoda, ze ja tak nie umiem......

- Kto wie, może kiedyś odkryjesz w sobie jakiś dar.....

- A co wy tu robicie???

- Uczymy się, ćwiczymy i mieszkamy.

- Macie mamy?

- Nie, nie mamy rodziców.

- To będziemy teraz lazem się trzymać.

- Dobry pomysł......jeden.....

- ..... za wszystkich......

- .....wszyscy.......

- za jedneko.....

Kolacja mijała w miłej atmosferze, ok. dziesiątej trzeba było iść spać. Chłopcy spali w białych koszulkach i krótkich, czarnych spodenkach. Płomyczek miał największe łóżko, więc to jemu przypadło spanie z Eliną......oj nie był zadowolony.

- Ja nie będę spał z babą!!!!!

- Ja jestem dziewcynką a nie babą.....

- No właśnie, jako najstarszy z grupy radzę ci się zamknąć albo oberwiesz....

- Znowu.

Wyszło na to, że Azazel spał z Ifritem, który się rozpłakał a Elina ze Spyro.

Elina bardzo szybko przyzwyczaiła się do nowego domu, tylko panowały tam nieznośne zasady!

Azazel musiał wstawać o piątej rano, miał pół godziny na prysznic i śniadanie, potem razem z szefem trenował ( nawalali się jak mogli ) swoją zwinność, szybkość ( kiedy robił fikołajki to jego obraz aż się zamazywał....był nieuchwytny dla ludzkiego oka^^ )  i siłę.....cechy potrzebne każdemu mordercy. Morderczy trening trwał cztery godziny, potem wstawał Spyro. Gdy szef wykańczał fizycznie Azazela, tamten jadł śniadanie i się mył.

Po pół godzinie była kolej na Spyro, ćwiczył głównie siłę....ale był tak samo wykańczany ( a może to dlatego, że był trochę słabszy? ). Wtedy Azazel wyłaził na zewnątrz miasta w poszukiwaniu potworów i tam się lał przez kolejne pięć godzin. W tym samym czasie wstawał Ifrit ( ta sama śpiewka ) i szedł do komputera.....pracował przy nim do czternastej. Elina bawiła się wtedy w ich sypialni jakąś szmacianą lalką.

O czternastej był obiad i godzina przerwy ( wtedy Azazel brał prysznic i opatrywał swoje rany, Spyro ucinał sobie drzemkę a Ifrit się bawił z Eliną ). O 15.30 przyszedł czas na naukę, Azazel zakuwał najtrudniejsze rzeczy ( szedł już tokiem studentów ), potem Spyro ( poziom liceum ), a Ifrit uczył się pisać i czytać.......Elina miała lekcje plastyki^^. O 18.30 był podwieczorek i nauka „darów” ( tzn. Azazel czytał myślach i te sprawy, ....wyrabiał naprawdę skomplikowane i trudne rzeczy, ćwiczył też formowanie elektrycznych pocisków. Spyro zmieniał się w różne rzeczy i próbował tak wytrzymać przez więcej niż pięć minut, ćwiczył sztukę kamuflażu i wysysanie energii z przeciwnika. Ifrit wnikał w komputery i wyciągał z nich przeróżne informacje, potrafił wyciągnąć informację nawet z tostera.....znał język komputerów i świetnie się z nimi bawił...... Elina robiła na razie co chciała ). O 21.00 przyszedł czas na kolację i zabawy ( tzn. mogli grać razem w gry planszowe i spędzać czas w pokoju zabaw ). W niedzielę nie musieli się uczyć, mogli się wyspać i bimbać przez cały dzień a w sobotę nauka trwała o połowę krócej.

 

 

THE END