Rozdzielili się, Killer i płomyczek mieli zająć się klejnotem a
Spyro odwróceniem uwagi policji.
Była noc, księżyc świecił swoim
pełnym blaskiem a gwiazdy migały beztrosko na nieboskłonie. Miasto było bardzo
dobrze oświetlone, wyglądało jak choinka podczas Bożego Narodzenia.
Policja miała się na straży, część
stała na moście ( dzielił on bowiem tą gorszą część miasta od lepszej ), część
pod muzeum a część w samym środku.
Dwa cienie szybko mknęły po
dachach najwyższych budynków w stronę mostu, były niemalże niedostrzegalne. Na
jednym z wieżowców zatrzymały się, było to tuż przed mostem. Czekały na okazję.
- Patrz, na nas to by zużyli cały
arsenał broni ale na jakiegoś seryjnego mordercę to szkoda by im było jednej sztuki
amunicji.....świat schodzi na psy. – płomyczek zawsze lubił narzekać, dlaczego
dziś miałoby być inaczej?
- Nie rozpraszaj mnie, szukam
bestii ( pseudonim Spyro ).
Killer zastygł bez ruchu, wytężał
swój wzrok by dostrzec kompana.......jak niby mają dostrzec mistrza kamuflażu?
Płomyczkowi się nudziło, siedzieli
tak już od trzydziestu minut.......wstał i przeciągnął się dając upust
napięciu, był troszkę zdenerwowany, podziwiał Killera za jego spokój ducha,
wydawało mu się, że jego przyjaciel traktuje to jak zabawę-_-. Azazel
gwałtownie wstał.
- Już czas.
Spyro zwinął gdzieś motorówkę.
Pojazd bestii robił bardzo dużo hałasu, z jednej strony to dobrze ale z drugiej
było to niemiłosiernie denerwujące. Zapalił silnik i płynął.....zatrzymał się
tuż przed mostem, policjanci natychmiast zaczęli krzyczeć i wygadywać jakieś
głupoty o poddaniu się? Wodni strażnicy już się szykowali do ataku. Spyro
włączył lampę w motorówce i zaczął nadawać w alfabecie morsa, na moście
wybuchła panika, w końcu dorwali kogoś kto umie to przetłumaczyć.
- Mówże co on tam mruga!!!
- Zaraz,
zaraz:......nie.....wchodzić.....do wody......jest.......zaminowana.....?
Szef oddziału chwilę się
zastanawiał....
- To blef!!!! Wysłać
strażników!!!!!!
Mężczyzna z niego był dziwny,
bardzo nerwowy i ciągle wymachiwał rękoma^^.....dostarczał rozrywki znudzonemu
i zziębniętemu Spyro.
No i stało się, zanim większa
część patroli dotarła do intruza......wyleciała w powietrze. Spyro bawił się z
nimi w kotka i myszkę skutecznie naprowadzając ich na wszystkie miny....usłyszał
strzały.....nie była to amunicja lecz środki usypiające. Pomyślał sobie, że
teraz to będzie mieć kłopoty, nie może jednocześnie bawić się ze strażnikami i
unikać pocisków!!!!!
Na wodzie pokazał się ktoś
jeszcze, Spyro zauważył, że chce mu pomóc. Tajemniczego osobnika nie było widać
w ciemnościach, ciemny strój i czarny kask na głowie robiły swoje......jednak
przy zakrętach dyndał długi, biały warkoczyk.......
- ( Ładny mamy dziś wieczór
prawda? )
Spyro nie był zdziwiony słysząc
głos w swojej głowie.....to był mężczyzna.
- ( To zależy dla kogo. )
- ( Z kim mam przyjemność? )
- ( To zależy po której stronie
stoisz...)
- ( Powiedzmy, że po swojej... )
- ( Więc z przykrością stwierdzam,
że jesteś mi konkurencją. )
- ( To fakt, ....ale skoro mamy
odwracać uwagę tych głupoli to może połączymy siły? )
- ( Kusząca propozycja....pod
warunkiem, że mnie potem nie załadujesz w „h ” )
- ( Umowa stoi . Podałbym ci rękę
w innych okolicznościach )
- ( Masz jakiś plan? )
- ( Nic szczególnego, mam po
prostu tak jeździć aż moi znajomi skończą robotę )
- ( Więc może pojeździmy razem? )
- ( Och z przyjemnością )
Policja miała teraz dylemat, strzelać w nich czy puszczać dalej
patrole i czekać aż intruzi się zmęczą........wybrali tą drugą opcję.
Killer i płomyczek wykorzystali
sytuację, dwie zwinne sylwetki skakały po konstrukcji mostu nie zauważone przez
nikogo.
- Ile mamy czasu Killer?
- Niewiele, ta zabawa zaraz im się
znudzi i domyślą się o co chodzi......szybciej!!
- Wolałbym być teraz na miejscu Spyro,
przynajmniej bym się nie nudził.
Dwa budynki przed muzeum
zatrzymali się. Straże były też w powietrzu na swoich małych para
lotniach.....ciężko będzie się przez to wszystko przedostać......trzeba ziemią.
Killer po prostu zeskoczył w dół, płomyczek poprosił jakieś kable by go
zniosły. Azi jak kot wylądował na czterech łapach, płomyczek musiał ostatnie
kilka metrów pokonać skokiem bo kable nie sięgały.
- I co teraz?
- Musimy znaleźć wejście do szybu
wentylacyjnego.... o tam gdzie stoi tych czterech strażników.
- Czujesz ten zapach alkoholu? Są
wstawieni.
- Tym lepiej dla nas.
Killer znalazł się tam jak za
dotknięciem magicznej różdżki, znokautował strażników i zajął się otwieraniem
szybu. Płomyczek dopiero teraz mógł się tam dostać.
- Po co ja właściwie za tobą
chodzę?
- Jeśli chodzi o komputery to nie
masz sobie równych, przecież o tym wiesz.
Płomyczek miał iskierki w oczach.
Jeszcze kilka szarpnięć i szyb był
otwarty bez większych szkód. Pierwszy wślizgnął się tam Killer, potem nasz
płomyczek słodziutki.
- O w mordę jeża, jak tu ciasno!
- Cicho bądź, chcesz nas wsypać?
- Te czołganie się jest poniżające
i nieodpowiednie dla naszego stanu!!!
- Przestań filozofować i rusz
tyłek, korona ci z głowy nie spadnie jeśli się troszkę ubrudzisz.
- Ale....a zresztą.
Nie mieli problemów z dotarciem do
„żelaznej sali” ( znajdującej się na ostatnim piętrze )- czyli najlepiej
zabezpieczonego pomieszczenia w całym mieście, ponieważ komputery same zaczęły
wyłączać zabezpieczenia.
W sali było dużo różnych eksponatów, obok klejnotu stało potężne, stare
lustro ( prawdopodobnie z czasów średniowiecza ), ozdobione złotem i
szlachetnymi kamieniami, trzeba było się nieźle nagimnastykować by ominąć
lasery zabezpieczające, te wstrętne stworzenia nie chciały się słuchać płomyczka-_-.
- Pieprzone lasery, ja tu im
obiecuję gwiazdkę z nieba a one nic....
- Ciiiiii.......czujniki dźwięku
też się nie wyłączyły.......
- Pieprzone komputery.
Obaj ostrożnie i powoli zbliżali
się do celu, wiązało się z tym kilka małych niedogodnień, m.in. lasery stawały
się coraz gęstsze i gimnastyka robiła się wyjątkowo wyczerpująca....to byłby
raj dla wielbicieli limbo.
- ( Killer, ja nie mogę przekręcić
mojego ciała o 360 stopni!!! )
- ( Spokojnie, możesz to obejść z
prawej strony )
- ( Łatwo ci mówić bo jesteś
bardziej wysportowany niż ja!!! )
- ( Było nie siedzieć w niedzielę
przed telewizorem z paczką chipsów na kolanach... )
- ( Nic na to nie poradzę, to było
silniejsze niż ja....... )
- .........
Na podłogę upadła mała śrubka, całe
szczęście, że nie trafiła w jeden z laserów bo część zabezpieczeń przecież była
bardzo wybredna i nie szła na kompromisy, np. wstrętne lasery!!!
- ( Nie sądzę, żeby to było twoje
Ifrit.... )
- ( Ja nie noszę takiego
wyposażenia przy sobie... )
Obaj spojrzeli w górę, ktoś
odkręcał śruby w jednym z szybów wentylacyjnych prowadzących na dach.......
- ( Mamy nieproszone towarzystwo )
- ( Myślisz, że to policja? )
- ( Nie, weszliby wtedy głównym
wejściem a nie przez dach.....chociaż po tych imbecylach nigdy nic nie
wiadomo... )
Obaj obeszli zabezpieczenia i
przyglądali się co też ci domniemani włamywacze wyprawiają. Śrubki upadały na
podłogę i ze szczęściem głupiego nie trafiały na lasery.
- ( Fortuna kołem się toczy,
któraś z nich prędzej czy później trafi w zabezpieczenie....lepiej zabierajmy
stąd ten klejnocik i zwijamy się, Spyro niedługo powinien być na dachu. )
- ( Święta racja. )
Ifrit zdjął czarną rękawiczkę i
przyłożył dłoń do wystających kabli, oplotły ją i z wdzięcznością zaczęły się o
nią ocierać. Pieszczoty nie trwały długo, błękitna kopułka otaczająca klejnot
zniknęła, jeden z potężniejszych kabli wyjął kryształ i podał go Killerowi.
- ( Dobra robota, ale następnym
razem nie zostawiaj odcisków palców.... )
- ( One mówią, że krata zaraz
puści i uderzy w lasery........ )
- ( Jaka krata?.........O cholera,
mają na myśli tą od szybu!!!!!! )
Jakby na rozkaz krata zaczęła
spadać, Killer oparł nogę o plecy Ifrita i podskoczył do góry, złapał kratę w
locie, odbił się od ściany i wrócił na swoje miejsce.
- ( Mogłeś mnie chociaż
uprzedzić!!!!! )
- ( Sory, nie było czasu..... )
Obaj usunęli się w cień, to co
zaraz zobaczą mogło być zabawne.....
- ( Ciekawe jak oni się tu dostali
) >Killer skrzyżował ręce na torsie i czekał na dalszy rozwój wydarzeń<
- ( Pewnie drzwiami frontowymi,
podając się za dostawców pizzy.... )
- ( O ironio...>chichot< )
Killer położył kratę w bezpiecznym
miejscu, pozorując jej nieszkodliwy i bezszelestny upadek.
Nagle z otworu w suficie zaczęły
wystawać czyjeś nogi, potem tułów, głowa i ramiona, na podłogę zeskoczył zwinny
chłopak o srebrnych oczach świecących jak dwie latarnie i gładko układających
się granatowych włosach, niewiadomo dlaczego Ifritowi pokazały się iskierki w
oczach. Chłopak spojrzał w górę, zeskoczył drugi osobnik, również mężczyzna,
miał jasne, zielone włosy do pasa spięte w luźny kucyk, oczy tego samego koloru
i śniadą cerę. Obaj byli ubrani na czarno i bardzo zwinni.
- ( To się robi ciekawe )
- ( O tak, za nic w świecie nie
chciałbym przegapić awantury jaka zaraz będzie tu miała
miejsce.......>zacierając łapki< )
*********************
Spyro zaczął się niecierpliwić,
jeździł tak od czternastu minut, jeszcze minuta i zwija manele. Biały
najwyraźniej też nie miał zamiaru tu dłużej balować.
- ( Ej, biały......ja zaraz spadam...
)
- ( Ja toże, zimno mi i mam mokry
tyłek......)
Ciało Spyro zaczęło błyszczeć
lekko złotym kolorem, potem całe wyglądało jak płynny metal, zaczęło się
wykręcać i przybierać różne kształty aż w końcu spłynęło do wody. Pod powierzchnią
tafli znów zabłysło złote światło i wyleciał z niej niewielki smok, wzbił się w
powietrze bardzo gwałtownie, zrobił kółeczko nad mostem i zniknął w ciemnych
chmurach otaczających miasto. Spyro schował się za jedną z deszczowych chmur,
tam przemienił się w kruka i poleciał w stronę muzeum....musiał się spieszyć,
zaraz będą na niego czekać.
Biały był lekko zszokowany.....no
dobra, nie był lekko zszokowany tylko w szoku, jedyne co mu przychodziło do
głowy to pytanie pod tytułem: „jakontodocholeryzrobił”.
W ostatniej chwili zrobił unik
przed motorówką swojego dziwacznego przyjaciela.....nie mógł dłużej bawić się z
policją, był wyczerpany i cały mokry, w „biegu” zanurzył rękę w wodzie i coś
mamrotał pod nosem; woda zaczęła się burzyć i falować, zbudził się gwałtowny
wiatr, fale sięgały kilku metrów i bardzo skutecznie zmiatały policjantów z
mostu. Biały poprosił wodę o pomoc i ją otrzymał, teraz mógł się oddalić z
placu zabaw.
Dowodzący oddziałem policji klął siarczyście poczynania dzisiejszych przestępców,
gdyby urodził się z jakimś darem to nie miałby teraz tych wszystkich
kłopotów!!!! Bez wątpienia był to jeden z tych dni, w których lepiej nie
wychodzić z domu. Dowodzący teraz doskonale rozumiał dlaczego jego były szef
dostał świra.
*********************
Killer i płomyczek z
zaciekawieniem przyglądali się poczynaniom swoich gości, miejscami płomyczek
musiał siadać na jakiejś starej skrzyni i zatykać sobie usta ręką, byli
naprawdę zabawni....nie potrafili nawet wyłączyć tych wszystkich zabezpieczeń
ani skutecznie ominąć laserów. Killer wyczytał w ich umysłach, że chodzi im o
to stare, wielkie lustro......ciekawe jak oni zamierzają je ukraść?
- ( Killer ja już nie
mogę!!!!!!!!!!! )
- ( Oni chyba nie mają zamiaru
wynieść tego wielkiego lustra przez szyb wentylacyjny? ) >Killer też zaczął
powstrzymywać się od śmiechu<
- ( Może chcą zrobić dziurę w
dachu tym scyzorykiem, który ten zielony ma w kieszeni??? )
- ( Albo rozłożą je na czynniki
pierwsze i wsadzą do kieszeni!!!!!! )
- ( Z nimi nigdy nic nie wiadomo....
)
- ( Moim zdaniem, albo to są
geniusze, albo skończeni idioci.... )
- ( Jak na mój gust.....coś
pomiędzy jednym a drugim. )
****
Chlopak o niebieskich wlosach
podszedl do lustra i dotknal jego obramowan....
- Lustereczko powiedz przecie, kto
jest najprzystojniejszy w swiecie?
Mezczyzna o zielonych wlosach byl
conajmniej zdziwiony.....i lekko zirytowany.
Lustro, ktore bylo na dwa metry
wysokie...zaczelo sie kurczyc.....teraz wygladalo jak pudelko od zapalek-_-.
Plomyczek zrobil oczy jak
talerze....a Killer malo co nie wyskoczyl ze swojej bielizny...
- ( Niezly dar, nie ma co. ) Fajny
masz dar chlopie!
- ( Ifrit ty idioto..... )
Niebieskiemu chlopaczkowi wylazl z
lapki miecz ( skad ja to znam? ).
- Jubrile nie. –no to juz wiemy
jak sie niebieski nazywa*-*.
- Cicho badz, ja to zalatwie.
Killer wywrocil oczami, wiedzial
jak to sie moze skonczyc.....i jak sie skonczy, czujniki dzwieku byly lekko
popsute ale w kazdej chwili moglo im cos odbic i......no wiecie.
Ifrita az swierzbily rece z
niecierpliwosci, wreszcie bedzie mogl sie jakos rozerwac.
- Fajny scyzoryk, gdzie go
chowasz? – zewszad otoczyly go kable, w kazdej chwili gotowe do ataku.
- Nie twoja sprawa rudy....Natura,
zabierz lustro ( tu pofrunelo w jego raczki ) i zmiataj stad, pozniej do ciebie
dolacze.
- Zielony nigdzie nie pojdzie. –
male blyskawice otoczyly cialo Killera.
Z zielonego zaczela sie wydobywac
czarna mgla, jego cialo sie wydluzylo, usta zamienily sie w paszcze pelna klow,
z palcow wyrosly wielkie pazury, cialo pokryly luski i... i zrobilo sie
nieciekawie.
- Zaden z was nie opusci tego
pomieszczenia!!!!
Tu, wszyscy zwrocili swoje piekne
twarzyczki w strone drzwni...byly otwarte, do pomieszczenia wchodzilo coraz
wiecej straznikow a na srodku stal....Dayvy, dlugie blond wlosy wdziecznie
splywaly po watlych ramionach a blekitne oczy blyszczaly zlowrogo.
- Te Kiler, to ten naiwniak na
miejsce naszego ulubionego posterunkowego?
- Jeeep.
- Ciasno sie tu robi. – Ifrit
spojrzal w gore, sufit zaczal pekac....w koncu cos wywalilo w nim wielka
dziure.
- Tu sie robi nieciekawie. –
wreszcie i Jubrile to zauwazyl-_-.
Z gory wesolo spogladal Spyro, w
kazdej chwili gotowy by sie zmienic w cos duzego i latajacego....
- Uzadziliscie sobie impreze i
nawet mnie nie zaprosiliscie?
Kable oplotly cialo Jubrile i go
obezwladnily, Killer podzucil Dayvyego do gory nawet go nie dotknawszy, Ifrit
odebral lustereczko Naturze i wspial sie do Spyro....ktory byl teraz czyms
duzym i latajacym. Krotko mowiac...Killer w pospiechu upuscil kamien i w domu
mu sie dostanie, straznicy zaczeli strzelac, kule trafialy kable i uwolnily
Jubrile z niewoli, Natura sprawil sobie skrzydelka i jednym ruchem zrobil
wielka dziure w scianie, Jubrile zauwazyl kamien i zabral go ze soba, Killer i
Ifrit porwali Dayvego i odlecieli ( nirwana? ) a Natura i spolka wylecieli
przez otwor w scianie.....dach sie zawalil, wkrotce potem caly budynek, 54
osoby zginely, 76 zostalo rannych........i .......juz sama nie wiem co
napisalam.