Dzisiejszy temat prosze
panstwa....ksywki. Ifrit - plomyczek, Spyro - bestia, Azazel – Azi – Killer.
Jubrile – niebieski, Natura – zielony.........
Trio5
TAJEMNICZY
GOSC
Ifrit zabawial sie z Dayvym calkiem dlugo, Spyro natomiast
przysnal w sali glownej.....za punkt honoru postawil sobie pilnowanie lustra.
Tafla lustereczka zrobila
sie plynna jak woda, czyjas smukla dlon ( czarne, dlugie pazurki** i rekawiczki
bez palcow ) panicznie probowala sie czegos chwycic, potem glowa......to nie
mogl byc Killer, oczy mialy czarniejsza oprawe i byly lekko ukosne ( od razu
mowie, ze to nie chinczyk, lekko ukosne ), brwi bardziej wygiete do gory,
pelne, kpiaco ukladajace sie usta, zlote oczy, podluzne kocie zrenice, wlosy
byly jakby czarniejsze ( bardziej sie juz nie da, uwierzcie mi ), kielki, elfie
uszy, blada cera ( wampir? ). Ten ktos mial dlugie kolczyki zakonczone
krzyzykami i kilka cieniutkich lancuszkow wplecionych w dlugasne wlosy.....do
tego dochodzil obcisly, czarny stroj i rownie czarna tunika a la
Tamahome....wow.
Osobnik wyciagnal druga
dlon.....wypuscil z niej cos w rodzaju zywych sznurkow, ktore dotarwszy do
sciany mocno sie przykleily. Mezczyzna, lub cokolwiek to bylo, probowalo za
wszelka cene sie stamtad wydostac. Obudzil sie Spyro.
-
Azazel?
-
Pomoz mi........>panika<
Bestyja
chwycil goscia za dlon i wyciagnal, w zasadzie obaj wyladowali na podlodze. Sznurki sie cofnely.
Teraz
cos tu nie gralo, byl wyzszy od Killera i smuklejszy….a jednoczesnie
umiesniony…..cos w rodzaju Lantisa….tylko nie przesadzajmy ze wzrostem, mam na
mysli tego z mangi.
-
Azazel, czy to ty?
Tajemniczy
gosc lezal twarza do podlogi, byl sztywny jak kamien.
-
IFRIT!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mogl
zawolac kogos innego….ale co tam, plomyczek pobawi sie pozniej.
-
CZEGO?!!!!Ty, kto to? Czy to Killer?
- Nie wiem, pomoz mi go
przeniesc na lozko.
Byl lzejszy od Aziego,
wygladal na jakies 23 latka.
-
Spyro, co to za gosciu? Napewno nie
Killer…..a moze? Sam juz nie wiem!
- Odzyskuje
przytomnosc......
- Kim
jestes?
-
Mmmmm......Mys.......tic......
Tylko mi tu nie kojarzyc z
ta niebieska laska z X MENA.
- Skad sie tu wziales?
- Kazdy ma swoje slodkie
tajemnice, pozwol ze ja zachowam swoja dla siebie.
Mystic
gwaltownie wstal, szedl w strone lustra. Ifrit mial zle przeczucia.
-
DO MNIE!!!!!!!!!
Kable
i kabelki ruszyly w strone nowo przybylego goscia. Mystic znow wypuscil z rak
te swoje sznureczki, ktore bardzo zwinnie i szybko pociachaly kable Ifrita.
-
Jak….Spyro!!!
Bestyjka
zmienil sie w bestyjke i ruszyl w strone domniemanego wroga. Mystic tylko
spojrzal w jego strone, oczy mu zaswiecily pelnym, zlotym blaskiem…Spyro poczul
sie slabo….jego cialo wrocilo do normy….nim zdazyl zareagowac, zostal poraniony
i rzucony w kat ( ah te sznureczki ).
-
SPYRO!!!!!!!!!!
Ifrit
podbiegl do rannego przyjaciela. Mystic tymczasem podszedl do lustra……..oczy
znow mu zablysly……lustro zaczelo pekac……. w koncu cale sie wykruszylo, zostalo
tylko obramowanie.
Powietrze
zrobilo sie bardzo wilgotne, wodny sznur oplotl cialo wroga…….z rur
kanalizacyjnych zaczela wyciekac woda, uformowala sie w ludzka sylwetke.
-
Yuki?
-
Rouge przyslala mnie na pomoc.
Mystic
zniknal, wodne sznury znow byly tylko woda, zostala po nich tylko kaluza.
-
Kto to byl do cholery?!!!
- Nie wiem….m…moze jeden z
demonow..
- Nie pieprz mi tu teraz o
demonach kiedy moj przyjaciel ledwo zyje a drugi zniknal!!!!
- Ja sie nim zajme.....ty
mozesz odpoczac.....ugh....
Ifrit
chwycil Yukiego za koszule i uniosl do gory.
-
Niby dlaczego mialbym ci pozwolic?
Spyro
otworzyl oczy, usiadl.
-
Yuki? Pusc go Ifrit.
Plomyczek
usluchal.
-
Kto to byl?
- Nie mam pojecia……….
- Ta wasza Rouge cos
jednak wie...zaprowadz mnie do niej.......Ifrit, ulokuj Eline na jakis czas w
internacie albo cos takiego.
- Mhmmm.......
- Wasza.....baza....bedzie
potrzebowala powaznych napraw.......
- Komputery sie tym
zajma.....
-
Mozesz isc?
-
Chyba tak.
Rany
piekly, Spyro dziwnie sie poczul. Yuki
zauwazyl stan lustra.
- O nie!!! Lustro jest
zniszczone! >co
on teraz powie Rouge?<
- Chlopaki, dziwnie sie
czuje, moje rany powinny juz sie zagoic.....cos jest nie tak.
- ................sprobuj
sie w cos zmienic.
Spyro wstrzymal
oddech..........nie mogl sie zmieniac, Mystic odebral mu dar
przemiany....zemdlal.
- I to by bylo na tyle
prosze panstwa.....Yuki, ty wezmiesz pozostalosci lustra a ja
Spyro......prowadz.
-................>westchniecie<
*************
Pokoj Eliny zostal
niedawno przeniesiony bardziej w glab ....no wlasnie w glab czego? Kanalow?
Dziewczyna spala w
najlepsze, Morfeusz pilnowal by zaden szmer jej nie obudzil, spala jak
zarznieta.
Z podlogi wypelzly te
obrzydliwe, zywe sznureczki....byly wszedzie, na scianach, na meblach, wpelzly
do lozka. Najpierw delikatnie zakrecily sie dookola nog, potem rak, tylowia,
glowy....nawet wlosow. Elina poczula, ze cos krepuje jej ruchy, obudzila
sie.....cos mocno trzymalo, zaczela panikowac i sie wyrywac.
-
Pomocy......pomocy......pomocy!!!!!!!!!!!!
Konce sznureczkow
„odnalazly“ wlasnie skore nadgarstkow i zaczely sie w nia powoli i bolesnie
wbijac. Dziewczyna zaczela krzyczec i plakac, im mocniej sie wyrywala tym
bardziej bolalo. To samo zaczelo sie dziac pod kolanami, na szyi i udach, nie
bylo w poblizu nikogo.
- Azazel!! Zabierzcie to
ode mnie..............!!!! >placz<
W pokoju byl ktos jeszcze,
tyle ze Elina nikogo nie widziala bo nie mogla sie w ogole ruszyc.
- Juz czas
spac........aniolku........hn hn hn hn hn.
- Mama?
Sznureczki poprzecinaly
wszelkie mozliwe zyly w ciele.
Zimne cialo dziewczyny lezalo na rownie zimnym lozku........w
pokoju nie bylo sladu intruza, walki..............tylko te przenikajace zimno.
THE END