Te część dedykuje wszystkim, którym ten fik
się podoba, a w szczególności mojej best friend Aiszy- sama....dzięki za
zmuszanie mnie do pisania^^....i dlaczego wciąż nikt się nie odzywa....prócz
jednej osoby oczywiście.....???????
Aha i.....zmieniłam zdanie....i pewnie zrobię
to jeszcze nie raz.
Trio7
Z nieba do piekła i jeszcze niżej
Spyro powoli wstał, oparł się o najbliższą ścianę...znów ten ból. Tysiąc
myśli przelatywało mu przez głowę, próbował je połączyć w sensowna całość, na
próżno.
- Dlaczego tam wlazłeś? Przecież mieliśmy to
wszystko załatwić razem...
- Zamknij się...
- Ty debilu! Pewnie jesteś teraz taki sam jak
Mystic a ja nie mam pojęcia co mam robić!!!!!
- Po prostu się zamknij...
Spyro zdołał zdusić to wstrętne i sadystyczne
uczucie jakie jeszcze przed chwila paliło go w piersi. Teraz składał wydarzenia
z ostatnich chwil do kupy.....najgorsze było to, ze nie wiedział co się z nim
jeszcze wczoraj działo, miał jedna wielka dziurę w pamięci.
Ifrita nerwy były w strzępach, łzy same
napływały mu do oczu, padł na kolana.
- Dlaczego wy wszyscy musicie
odchodzić???!!!!!!!!!!!!!!!!
Spyro to nie ruszało, Ifritek wydawał mu się
śmieszny, wręcz idiotyczny.
- Nie masz nic lepszego do roboty mazgaju?
Ifrit powoli podniósł wzrok.
- Wypowiedz moje imię……
- .....................................
- Wypowiedz moje imię!!!!!!!!!!
- Nie znam go.
Bestyjka jak za dotknięciem magicznej różdżki
znalazł się po przeciwnej stronie szyby, tam gdzie stała Rouge.
- Z tobą się jeszcze policzę czarownico.
Jego ciało oplotły błyskawice, które lekko
zszokowały obecnych a sam dosłownie przeleciał przez podłogę, przy okazji
odkrył kilka nowych umiejętności.
Przy użyciu swojego daru musiał stracić
przytomność gdyż obudził się w kanałach. Przetarł oczy i podniósł wzrok....obok
stal czarnowłosy i złotooki osobnik, który właśnie dłubał nożem w paznokciach.
Nóź miał pofalowane ostrze i rubin na rękojeści.
- Na………….obudziliśmy się?
- Gdzie ja jestem?
- W domu przyjacielu......
- Czy my się znamy?
- Znaliśmy, nie mów mi ze nie pamiętasz
mojego imienia?
- Urwal mi sie film.
- Wytęż umysł, wiem ze wspomnienia na
początku bolą….ale z czasem to przejdzie….
- ……………………..
- Czy Mystic cos ci mówi?
- Nie….
- To dobrze.
Spyro się podniósł, znów był słaby, gdyby
Mystic go nie podtrzymał to rymsnął by na ziemie.
- Widzę, ze jesteś trochę
osłabiony….widocznie nie zaszła pełna przemiana…..no cóż, będziesz musiał
troszkę odpocząć I nabrać sił.
Potem film znów się Spyro urwał.
*******************
Ifrit siedział w swoim pokoju na fotelu,
zupełnie nie kontaktował z otoczeniem, od czasu gdy Spyro zniknął, nie odezwał
się ani słowem a wzrok miał skierowany w pustkę. Nie był sam w pokoju, siedział
przy nim Dayvy i Yuki. Ten pierwszy był prawie w identycznym stanie
przygnębienia i beznadziejności.
- Macie zamiar tak spędzić cale życie?
Zero reakcji.
- ...............
Wzrok Yukiego przykuł wazon z kwiatami. Gdzie
jest wazon tam są kwiaty, gdzie są kwiaty tam jest woda.
Kwiaty, a mianowicie róże, wylądowały w
śmietniku a woda z dzbanka na przygnębionych twarzyczkach.....
No cóż Ifrit się w końcu ocknął.
- OSZALALES????!!!!!!!!!!!!!!!
- Musiałem przecież jakoś was rozruszać nie?
- Ale nie w TEN sposób
gamoniu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- A w jaki, przecież jedyne co
robiliście...........no właśnie, wy nic nie robiliście!!!!!!!!!!!
- .........>wyraz twarzy typu: ty podła
kreaturo, jeszcze mi za to zapłacisz<
- Yuki ma racje Ifrit, zamiast tak siedzieć i
gapić się w sufit powinniśmy wziąć się za robotę.....np. przesłuchać dokładnie
ta Rouge........ona chyba wie więcej niż mówi.
- Każdy głupi by się tego domyślił......tylko
nie pozwól jej zrobić sobie wodę z mózgu Ifrit.
- Hmmm........macie racje, co ja bym bez was
zrobił chłopaki.....a szczególnie bez ciebie.....>drapieżny uśmiech
skierowany w stronę Dayvego...biedactwo aż się zarumieniło<
- No przestań.........>bu - rak<
**********************
Jubrile siedział pod drzewem i rozmyślał, słonko delikatnie pieściło
jego twarz a stary dąb chłodził ciało. Wszystko byłoby super gdyby nie te
wstrętne myśli, które go dosłownie gryzły….cóż za uczucie.
- Wszystko w porządku Jubrile?
Ten glos znal, był jak balsam na świeże rany.
- Niezbyt..... >jękliwie<
Natura jednym susem wskoczył na gałąź
znajdująca się tuż pod Jubrile.
- Sumienie?
- Phi....sumienie mam czyste jak łzę.
- Wiec w czym tkwi problem?
W tym momencie liście zaczęły delikatnie
łaskotać twarz niebieskowłosego chłopaka. Jubrile zachichotał.
- Sam już nie wiem, właśnie myślałem o Rouge,
Spyro i Mystic......cos mi tu śmierdzi.
Natura wspiął się na ostatnią gałąź i usiadł
obok..... ( powiedzmy, ze ten dąb miał gęste i grube gałęzie ).
- Mi tez....ale.....to twoje
buty......>jebut<
Zielony dostał tak mocno w zęby, ze aż zrobił
pająka.
- Ej, to był tylko żart mały......
- Bardzo niegustowny….
- Przepraszam, mój błąd.
Natura odgarnął włosy z czoła Jubrile.
- Magicznie tu na górze…
- Magicznie i przygnębiająco, w normalnych
warunkach bym się nie przejmował nawet pięcioma szóstymi problemów, które mnie
właśnie gryzą.
- Nie to miałem na myśli…
Jubrile spojrzał pytająco….napotkał łagodny i
czuły uśmiech….. mocno się wtulił w ramiona Natury.
Znalazł właśnie ukojenie, wszystkie problemy i
zmartwienia powoli odpływały w niepamięć a on czul się tak wspaniale…..ale z
czasem to uczucie stało się bardzo drażniące i wręcz piekące, Jubrile chciał….a
właściwie jego ciało… czegoś więcej.
Natura powoli przeczesywał włosy Jubrile
swoimi smukłymi palcami, pachniały ziołowym szamponem….
Druga rękę trzymał na plecach chłopaka, pod
koniuszkami palców czul jego kręgosłup, wydawał się taki giętki i kruchy…miał
na sobie tylko dżinsy i koszule. Natura wiedział, że jego przyjaciel nie nosi
bielizny, za bardzo się przejmował swoja męskością żeby, jak twierdził, ją
dusić.
Jubrile przylgnął do Natury całym ciałem,
miał tylko nadzieje, ze gałąź wytrzyma ciężar ich obu.
Poczuł, że smukłe palce wędrują wzdłuż
kręgosłupa, coraz niżej i niżej, zaczepiły o pasek ale nie zabawiły tam długo,
zaraz kontynuowały swoja wędrówkę…..która skończyła się na udzie Jubrile.
Chłopak próbował jeszcze bardziej wcisnąć się w ramiona Natury, to przecież nie
mógł być przyjacielski gest uspokojenia….nie?
- Dąb jest patronem mężczyzn wiesz?
Te słowa wywarły olbrzymie wrażenie na
Jubrile, małe mróweczki ganiały w te i z powrotem po całym ciele
chłopaka......spojrzał Naturze prosto w oczy, przyszły mu do głowy krople rosy
na liściach......Natura dotknął wargami nosa Jubrile, potem napotkał jego usta.
Z początku delikatnie je muskał, chłopak z wdzięcznością odwzajemniał
pieszczoty, później pocałunki stały się coraz łapczywsze aż w końcu Natura
wtargnął językiem do ust Jubrile.....chłopak szerzej otworzył oczy, jeszcze
nigdy czegoś takiego nie robił. Teraz obaj wiedzieli czego chcą, nie było już
odwrotu.
Natura wygodnie usadowił Jubrile w koronie
drzewa, położył się na nim , jedna ręką podtrzymywał mu głowę a druga walczył z
guzikami opornej koszuli.....Jubrile mu trochę pomógł, sam tez zsunął Naturze
koszule z ramion, w których zatopił palce. Było tak cudownie i ciepło, słońce
zakradało się przez liście w głąb drzewa ogrzewając dwa pragnące się nawzajem
ciała, ta chwila była rzeczywiście magiczna.
Natura całował teraz wytężające się ciało
Jubrile, a w szczególności brzuch i pępek, rękoma pobudzał jego sutki i
łaskotał kark.
Potem zajął się paskiem, był metalowy i
bardzo dziwny....Natura nie mógł sobie z nim poradzić....na szczęście spodnie
Jubrile były luźne, wiec mógł je po prostu zsunąć, rozpiął także i swoje
spodnie a paskiem przywiązał ręce Jubrile do wystającej gałęzi nad
głowa.....mógł teraz podziwiać drobne i wysportowane ciało chłopaka. Całował
teraz delikatna i cienka skore podbrzusza, do jego uszu dochodziły cichutkie
jęki i prośby o spełnienie.....
Natura zsunął jedna rękę na udo, pieścił jego
wewnętrzną cześć. Z druga ręka zrobił to samo.......po chwili podciągnął mu
nogi do góry i lekko uniósł ciało, jednocześnie drażnił językiem jego tors i
szyje.....Jubrile tylko wzdychał i prężył się. Natura wsadził mu palec w odbyt,
chłopak jęknął.....potem zaczął w niego delikatnie wchodzić, żeby było mu
wygodniej, zarzucił sobie jedna nogę na ramie, wolna ręką doprowadzał do
szaleństwa najbardziej intymne miejsce jakie tylko można by znaleźć na ciele
Jubrile. Natura wchodził w niego najdelikatniej jak mógł jednak Jubrile i tak
czul ból.
- Odpręż się to nie będzie tak bolało.....
>szept<
Natura miął racje, wszedł już w niego i
zaczął się poruszać, Jubrile myślał, ze zaraz oszaleje z radości, ruchy stawały
się coraz intensywniejsze i szybsze, Natura wykonywał jednocześnie podobne
ruchy ręką...........obaj na chwile zamarli,........Natura wyszedł z Jubrile i
położył się na jego ciele, całował jego usta i szyje, rękoma przeczesywał włosy
chłopaka.......obaj byli nadal targani spazmami rozkoszy, Jubrile tylko się
wiercił i jęczał, napięcie ustępowało powoli.
- Musimy to jeszcze kiedyś
powtórzyć....Jubrile?
- Jeszcze pytasz? >zziajany<
Natura otworzył usta by
odpowiedzieć…….obydwaj usłyszeli złowrogi ale cichy trzask…..
- Ani mru mru Jubrile…..chyba ze chcesz nago
wylądować na ziemi…. >szept<
Trzask się powtórzył…tym razem
głośniejszy…….gałąź pękła I spadla na ziemie zabierając dwóch nagich osobników
ze sobą.
- aua………. >jęk<
- No ładnie ładnie. >raczki pod boczki<
- Ekhem….Yuki?
Natura wstał i zaciągnął spodnie, Jubrile
jeszcze leżał nagi i przywiązany do gałęzi… jedyne co w tej chwili myślał - co
za poniżenie.
- Yyyymmmmmm…..Natura? Czy mógłbyś mnie
odwiązać?
- Oj….
- Mnie tu nie było…..
Yuki wycofał się szybko z miejsca “zbrodni”.
- No to świetnie, jutro już wszyscy będą o
tym wiedzieli……
***********************
Bestyjka obudził się na zakrwawionym łóżku
Eliny, ciała oczywiście nie było ale kałuża krwi na podłodze została, zerwał
się na równe nogi gdy skapował gdzie się znajduje.
- Przypominasz sobie kto w tym łóżku spal?
Spyro wytężył umysł.
- Nie.
- To dobrze……jak się czujesz?
- Bywało lepiej, bo co?
- No bo………>nie wiadomo skąd znalazł się w
jego ręku całkiem długi I co gorsza ostry miecz<…..będę musiał cię
zabić…..>smile<
Mystic uniósł miecz do góry i skierował go w
stronę Spyro, ten w ostatniej chwili zrobił unik I uskoczył pod przeciwną
ścianę.
- O co ci chodzi? >zdyszany i
zaskoczony<
- …………>smile<…..jesteś mi kula u nogi.
Spyro dorwał jakiś stary pogrzebacz od pieca
I odparł następny atak. W ręku zmaterializowała mu się pokaźna błyskawicą,
która cisnął w stronę Mystic......tamten nawet palcem nie kiwnął by odparować
atak, błyskawica nawet go nie drasnęła.
- Pod wrażeniem?
- Jak cholera.
Przyszła kolej na pana psychicznego,
zamachnął się, miecz trafił na pogrzebacz, Mystic padł na podłogę I ściął Spyro
z nóg, wstał I wymierzył mu ostrze prosto w serce. Spyro złapał za nogę Mystic
I zrobił małe spięcie, które odrzuciło go na kilka metrów…przy okazji wywalając
olbrzymią dziurę w ścianie.
- Nieźle…..ale ja potrafię lepiej.....
Z rak Mystic znów wylazły te obrzydliwe
sznureczki i oplotły zaskoczonego Spyro.....
- Co......
- Dobranoc.....>smile<
Sznurki poćwiartowały ciało Spyro, krew była
wszędzie a w powietrzu unosił się odór rozkładającego się już ciała
Eliny.......miecz, który Mystic trzymał w ręku zmienił formę na sztylet z
pofalowanym ostrzem.....Psychopata podniósł głowę poćwiartowanego.....
- A nie mówiłem?
............i zaczął grać w piłkę nożną.
THE END