Trio8
- Przesyłka specjalna do pana Ifrita!!!
Listonosz wydzierał się niemożebnie pod
brama. Nikt nie raczył wyjść.
- PRZESYŁKA SPECJALNA!!!!!!!!!!
Yuki, który właśnie podlewał krzaki róż, po
pewnym czasie się troszkę wkurzył, rzucił konewką o ścianę domu i wyszedł do
rozwścieczonego listonosza.
- W czym mogę panu pomoc?
- Mam tu przesyłkę specjalna dla pana Ifrita.
Młody chłopak pokazał paczkę….Yuki wyciągnął
ręce by odebrać przesyłkę, ale listonosz mu nie pozwolił.
- Do rak własnych proszę pana.
- ( Gbur).
Podłoże zaczęło się trząść, z ziemi
wychodziły rury wodociągowe i pokolei pękały……listonosz wykonał znak krzyża,
rzucił paczkę i wziął nogi za pas, Yuki złapał ją w locie.
- Życzę miłego dnia….. >hi hi<
Rury wróciły na swoje miejsce.
Roześmiany od ucha do ucha Yuki wchodził po
krętych schodach na strych, ostatnio tam właśnie urzędował Ifrit. Nikogo tam
nie wpuszczał, nawet Dayvego,……który niedawno wrócił na posterunek policji i
teraz wymazywał wszystkie dane w komputerach na temat DT.
Yuki zapukał.
- CZEGO?!!!!!!!!
- Masz pocztę!!!
Drewniane stare drzwi się otworzyły.
- Możesz wejść.
- Czy oby na pewno? Ostatnio oberwało mi się
krzesłem……
- Włazisz czy nie?
- Już do ciebie idę skarbie.
Yuki najpierw wywiesił białą szmatkę na znak,
że jest bezbronny, potem postawił paczkę na podłodze i wszedł.
Ifrit podniósł pudełko i usiadł na krześle.
- Adresat: przyjaciel............Znam
takiego?
Otworzył paczkę, zamarł…..
- Co się stało?
…….Wśród białych miękkich kuleczek znajdowała
się głowa,……która kiedyś należała do Eliny, na czole było przypięte zdjęcie
poćwiartowanego Spyro I list. Ifrit drżącymi dłońmi wyją z pudelka głowę I
przytulił…zaczął płakać…żałował wszystkich uszczypliwych uwag, jakimi ja
drażnił, wszystkich przykrości, jakie jej zrobił….
Yuki przyłożył dłoń do ust, odwrócił się do
ściany. Takie widoki przyprawiały go o wywrót żołądka.
- Wszystko w porządku Ifrit?
- Tak, wszystko jest w jak najlepszym
porządku.
Odstawił głowę, zdjęcie porwał…….Wziął do rak
białą kopertę, były na niej ślady krwi, otworzył ja.
- “ Jak Ci się podoba mój prezent urodzinowy
dla Ciebie? Mogę zagwarantować, ze nie dostaniesz już takiego …. Jesteś
następny skarbie.....Spotkajmy się w niedziele rano na placu zabaw”.
Ifrit ścisnął białą kartkę, zapaliła się.
***********************
Mystic siedział na ławce w parku i obserwował bawiące się dzieci, ubrał
się tym razem w miarę normalnie…jak na psychopatę oczywiście. Zaplótł włosy w
warkocz I założył ciemne okularki.
Dzień był chłodny, ale mimo wszystko
słoneczny. Trzeba przyznać, ze atmosfera była dość przyjazna, zdążył się
zorientować, ze za nim jakaś dziewczyna walczy o swoje dziewictwo, na przeciwko
punk namawia 5- letniego chłopaka na narkotyki a nieopodal jakiejś staruszce
właśnie kradną rentę….Tak dzień był piękny.
Rozmarzył się…..Jest przecież tyle ciekawych
tortur, jakie mógłby zadać Ifritowi…….>Ałć<…..Czymś w niego
rzucono…….Lalka……chwile później przybiegła mała właścicielka.
- Oddaj mi lalkę.
Pierwsze wrażenie- jak ja nie lubię dzieci.
- Z jakiej paki? >Zero uwagi<
- Bo ja jestem księżniczką. >du- ma<
- Kto tak powiedział? >Nadal zero
uwagi<
- Mój tata.....A on ma zawsze racje.
- Wiec mu powiedz żeby wsadził sobie ta racje
tam gdzie słońce nie dochodzi.
Mystic wstał, podrzucił lalkę i przyrżnął jej
kopa....narzędzie zbrodni poleciało w gęste krzaki.
- Ale.....Powiem tacie!!! >Buuuhuuuu<
- Na co czekasz? >łagodny glos…..Z nutka
fałszywej troski<
Mała zniknęła za zakrętem, po chwili wróciła
ze swoim szczurowatym tatusiem….O Boże, jakże Mystic się śmiał w duchu…te zero
ma go nauczyć manier? Litości…..
Ojciec dziewczynki był niski i trochę
przygarbiony. Trzymał swoja zapłakaną córkę za rękę i dumnie kroczył asfaltowa
alejka.
Mystic nałożył na nos ciemne okulary i poprawił
czapkę z daszkiem....Tj. przekręcił ja do tylu.
Facet zatrzymał się kilka kroków od Mystic i
widocznie trochę się przestraszył.....Bo zaczął się cofać.
Tatusiek już dawno wziąłby nogi za pas gdyby
nie ten wstrętny bachor.
- Tato tato....to on!!!!!!
- Kkochanie....nnie można tak mówić do obcego
pana.
Mystic obracał z zębach wykałaczkę.
- Mmmmilego dnia....>dzieciaka pod pachę i
do domu<
- Nawzajem....
Mystic czekał ze trzy bite godzinki....Zaczął
się nawet sam bawić z dzieciakami...Do czasu, gdy Ifrit się na horyzoncie
pokazał.
- Co tak długo?!!!
- Tak jakoś wyszło... Czego chcesz? >Bez
życia<
Mystic właśnie grał w kosza, rzucił piłkę w
stronę Ifrita...Złapał ja i zaczął kozłować.
- To dobre pytanie....Czego ja chce?
Grali teraz jeden na jednego, Mystic
przegrywał.
- Dostałem twoja przesyłkę... >Mystic
odebrał mu piłkę i rzucił do kosza, trafił<
- Nie wiedziałem, ze nasza poczta jest aż tak
szybka. >Ifrit atakował a Mystic skutecznie blokował<
- Dlaczego to zrobiłeś?
- 5:5- remis.
- Zadałem ci pytanie.
- Pytanie? Jakie pytanie?...
Mystic zdawał się grać na nerwach Ifrita i
najwyraźniej świetnie się bawił.
Płomyczek powoli tracił cierpliwość, rzucił
piłkę z ogromną siłą, Mystic aż się skulił, gdy ją złapał.
- Nieźle.
- Może powtórzę? Dlaczego to zrobiłeś?
Mystic uniósł ręce w niemym proteście.
- No nie bądź taki wściekły....
- Wściekły? Ty jeszcze nie widziałeś mnie
wściekłego....
- Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę....
>Wredny uśmiech<
Zaczął wiać silny wiatr, zewsząd wychodziły
przewody elektryczne, chodnik pękał pod naporem kabli ukrytych w ziemi. Matki
zabierały swoje dzieci z placu zabaw, wybuchła panika.
Mystic nadal kpił.
- Jakie to romantyczne...
Wyjął zza pleców swój długi miecz, dodatkowo
oplotły go znowu te sznureczki...
- Najwidoczniej opłacało mi się nudzić przez
te trzy godziny....
- Tak, teraz się zabawimy....
Kable utworzyły mur obronny dookoła Ifrita a
następnie oplotły jego rękę, tworząc coś bardzo podobnego do miecza.
Ifrit natarł na Mystic, ale ten ściął go z
nóg, nie zauważył jednak, że miecz Ifrita ciągle zmienia kształt i długość- był
ranny w ramię.
- A to ci dopiero...
Ifrit znów natarł, przez chwilę atakowali i
bronili na przemian, w końcu sznureczki Mystic zaczęły bzikować.
- No co jest? Chcesz się wykończyć własną
bronią???
*******************
Yuki walił pięściami o taflę lustra i płakał,
właśnie poskładał zdjęcie, które Ifrit porwał- Spyro.
- Dlaczego dlaczego dlaczego dlaczego
dlaczego dlaczego .....?!!!!!!!!
*****************
Mystic musiał odstąpić walki z Ifritem, teraz
walczył z własną bronią.......a Ifrit się śmiał.
- Wybacz, ale mam mały problemik....może
przełożymy naszą potyczkę na inny termin?
- Przykro mi ale mam wszystkie zabukowane.
>Smile i miecz w łapki<
Mystic został przywiązany do drzewa i bardzo
boleśnie raniony. Krew ciekła po całym jego ciele, mimo tego nawet nie pisnął.
- Ach....... więc to już mój koniec?
>fałszywy smutek<
- Na to wygląda.....
Ifrit uniósł miecz by zadać ostateczny
cios...
- To za moich przyjaciół.....
- Zaczekaj!
- Co znowu? >opuścił miecz<
- Wyświadczysz mi przysługę zanim mnie
zabijesz?
- Niby dlaczego miałbym to zrobić?
- Bo to dla ciebie ważne.... >iście diabelski uśmiech<
Ifrit uniósł jedną brew do góry w wyrazie
zdziwienia.
- To zależy....ale z chęcią posłucham.
- No więc..... czy mógłbyś zabić Rouge jak
tylko ją zobaczysz?
Sznurki Mystic uwolniły go, wszystko wróciło
do normy, mogli też walczyć dalej.....ale nic się nie działo.
- Ufff, co za ulga.... >masując
nadgarstki<
- Co masz do niej?
- Aaaaaaa.....to ty niczego jeszcze się nie
domyśliłeś?
- Czy to ma być jedna z tych twoich głupich
gier?
Mystic wstał z ziemi, spoważniał, patrzył na
Ifrita iście lodowatym wzrokiem.
- Jestem nad wyraz poważny....
- No dobra, wysłucham....jeśli nie będziesz
próbował mnie zabić...na razie rzecz jasna.
- Słowo honoru.
- Przecież ty nie masz honoru... >pod
nosem<
- Słyszałem.
- Nooo więc, o co chodzi? >głupawy
uśmiech<
- Wydaje mi się, że część szarych komórek w
twoim mózgu obumarła....rusz głowizną.
- Nie nadążam za twoim tokiem myślenia,
mówisz, o co chodzi czy nie?
Mystic zrobił się na chwilę przezroczysty,
zgiął się wpół z bólu.
- Ty, co ci jest?
- Gdybym wiedział.....to....bym ci
powiedział.....może.
Złotooki upadł na ziemię.
- Co z tobą?
- Czuję się strasznie słabo....słuchaj, ty,
Spyro i ten drugi jesteście eksperymentem, zabawką...>usiadł a Ifritek
obok<
- Nie nadążam...
- No cóż, nie potrafię aż tak dobrze
odczytywać myśli..... ale jesteście eksperymentem Rouge, chciała sprawdzić
możliwości lustra.....
- ........
- Wiesz, że połączenie magii z techniką może
być katastrofalne w skutkach?
- Niby skąd miałbym to wiedzieć?
Mystic wywrócił oczami.
- Ale powiedz mi co się stało z Killerem i
Spyro.....i dlaczego zabiłeś Elinę?
- A kto powiedział, że Elina nie żyje?
- ..........?
- Ale do tego wrócimy później, Killer
żyje....może nie ma się dobrze ale żyje....
- .......??????????
- Nie patrz tak na mnie bo go tam nie
znajdziesz.....on został w lustrze, bym ja mógł wyjść....rozumiesz?
- Mniej więcej....a co ze Spyro?
- On też tam siedzi....częściowo....
- ......nie rozumiem.
- Lustro działa na zasadach podobnych do
popsutej kserokopiarki, oryginał zatrzymuje a robi kopię- gorszą...w momencie
gdy ktoś wchodzi do lustra, staje się jednością ze swoją gorszą kopią, gdy
przemiana zajdzie całkowicie to kopia zostaje udoskonalona i wychodzi na
zewnątrz by, jak to się mówi na filmach „siać zło”..... oryginał natomiast
zostaje pozbawiony świadomości i przerobiony na źródło energii dla
lustra....rozumiesz?
- Tak jakby....ale dlaczego zabiłeś kopię
Spyro? Przecież była po twojej stronie.
- Każda kopia ma zakodowany mechanizm samo
destrukcji, jeżeli zejdzie na złą drogę i będzie tego świadoma....to po prostu
zniknie.
- Nie mów mi, że zszedłeś na złą drogę....a
zresztą co to ma do rzeczy?
- Szczerze mówiąc nic, zabiłem go bo taki mój
obowiązek.
- Teraz to ja już nic nie rozumiem. Co miałeś
mi powiedzieć o Rouge?
- Zaraz, chwila, daj mi się zastanowić....ach
tak! Rouge nie może dostać lustra w swoje łapy. Ta kobieta potrafi połączyć
technikę z magią i stworzyć sobie armię takich psycholi jak ja i, jak już
zdążyłeś wywnioskować i się dowiedzieć, zawładnąć światem..........sytuacja
rodem z kiepskiego filmu fantastycznego.....
- I dlatego chciałeś ją zabić?
- Normalnie Einstein z ciebie.
- Ale przecież powinieneś jej pomagać, sam
jesteś zły.
- Kręcimy się w kółeczku a ja tego nie lubię.
- Unikasz odpowiedzi?
- Każdy ma swoje słodkie tajemnice, pozwól,
że ja zachowam swoją dla siebie.
- Nadal mi nie powiedziałeś, dlaczego zabiłeś
Spyro.
- Powiedziałem ci wystarczająco dużo.....ach,
czuję jak mi siły wracają.....ale proponuję byśmy nasz pojedynek odłożyli na
później, co ty na to?
- Niech będzie....ale....
- Co znowu?
- Nie mam pojęcia co teraz robić.
-... wiem, co ja teraz zrobię.
- Co?
Mystic wstał, przez chwilę panowała cisza.
- Muszę kogoś zabić, kogoś kto narobił mi
bardzo wiele problemów...
- Kto.... >ŁUP<
Ifrit dostał rękojeścią miecza złotookiego w
kark, stracił przytomność.
- Słodkich snów.
THE END