Bez komentarza. 241285@interia.pl
a Trio II 02a
Wycieńczony nerwowo i fizycznie Mystic
spędził odpoczywając w łóżku dwa dni, z czasem nawet przyjął przeprosiny Spyro......prócz
niego to nikt za bardzo się do złotookiego nie zbliżał.
Po swoim długim
wypoczynku przyszedł czas na zejście do kuchni i zjedzenie czegoś. Jedyne co
teraz dostawał do jedzenia to jakieś dietetyczne rosołki, na których umierał z
głodu. W domu nikogo prawie nie było, więc droga wolna. Ifrit przywlókł się,
żeby pilnować Mystic.
- Dawno się nie
widzieliśmy....
Szok, łap za
serce bo wyskoczy. Jajka, które Ifritek właśnie smażył wylądowały na głowie
złotookiego, a potem za jego bluzką.
- Nie musiałeś
mi ich tam wsadzać!!!
- A ty nie
musiałeś ich we mnie rzucać!
- A to już było
coś innego, ty mnie przestraszyłeś.
- >wywrót
oczkami<.......
- No to jak?
Głodny?
Mystic usadowił
się wygodnie na krzesełku, obok stała jakaś niedopita herbata, więc sobie jej
trochę siorbnął.
- No
jasne.......aaaaaa.....od kiedy ty umiesz gotować?
- Nie martw
się, Dayvy mnie poduczył.
- Aha, to daje
dużo do myślenia bo Dayvy gotować nie potrafi.
- Żartowałem,
byłem na kilku lekcjach z gotowania u takiego kucharza.....no wiesz, nauczył
mnie podstaw.
- Mhmmmm.....
Zapanowała
cisza jak makiem zasiał, Ifrit walczył z jajecznicą ( trzecią, spaloną ) a
Mystic wpatrywał się w dno kubka.....nie liczył zbytnio na wywróżenie czegoś,
zastanawiał się czego Kare od niego mógłby chcieć.....i co ma seks z tym
wspólnego. Samopoczucie raczej w porządku nie było, w końcu pierwsze pytanie
jakie sobie zadał po przebudzeniu brzmiało: „To ja jeszcze żyję?”.
- Nie myśl tak
bo cię głowa rozboli.
- Robię to za
nas dwóch.
-
Ha-Ha.....bardzo śmieszne. A tak na poważnie....to kto cię tak urządził....i to
dwa razy po kolei?
- Naprawdę
chcesz wiedzieć?
- No,
przydałoby się......tylko bez kłamstw.
- No cóż,
pytasz kto mnie tak urządził?
- Mam
przeliterować?
- Udam, że tego
nie słyszałem....to był Kare.
- Kto?
- Kare, mój
kochanek, od którego dałem nogę.....a zresztą to długa i nudna historia.....i
nie mam zamiaru ci jej opowiadać.
- TY MASZ
KOCHANKA???!!!!!!
- Głośniej bo
świat nie słyszał.
- TY MASZ KOCHANKA??!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- I z takim się
dogadaj.....
- Mogę zadać
jeszcze jedno pytanie bez ryzykowania życiem?
- Wal śmiało,
nie mam siły, żeby cię udusić, poćwiartować, ugotować i spalić, twoje prochy
natomiast rozrzucić na cztery strony świata......
- Chcę wiedzieć
co ci jest? Obżerasz się ogromnymi ilościami jedzenia, śpisz 18 godzin na dobę,
kiedy nie pracujesz oczywiście........a potem bardzo często kręci ci się w
głowie i wymiotujesz.....jesteś w ciąży czy co?
- Bo ja wiem.
- Masz jakieś
ukryte aspiracje ewolucyjne czy po prostu problemy z odnalezieniem własnej
płci?
- Pewnie i
jedno i drugie.
Mystic wyszedł
z kuchni, cały się lepił....najpierw się umyje a potem pójdzie spać, najwyżej
poczeka te kilka godzin z jedzeniem.
W łazience
dorwały go piekielne fale gorąca, otworzył okno i nalał lodowatej wody do
wanny.....
Zdjął ubranie i
wszedł do wody, była cudownie chłodna...zamknął oczy i przechylił głowę do
tyłu, woda nadal leciała.......
5 minut, 10
minut, 15 minut........z wanny wylewała się woda, w dodatku było jej już na
podłodze na dwa centymetry.
Rozkoszował się
myślą o całkowitym spokoju, Kare chyba nie będzie na tyle głupi by zaatakować
go we własnym domu?
Cos spadło mu
na klatkę piersiową, otworzył oczy.... bladoniebieski kwiat i bardzo
rozłożonymi, falistymi płatkami.....nazywał się „Męczennica”.
Mystic
rozejrzał się po łazience, nikogo nie było....i wtedy zauważył ogromną ilość
wody na podłodze, zakręcił jej dopływ.
- Spokojnie
Mystic, to tylko twoja wyobraźnia....... >wdech<.......
>wydech<.....
- Masz rację,
głęboki oddech dobrze robi na krążenie....
Mystic spojrzał
za siebie........ jak natrętnym można być?
-
NIEEEEEEEEEE!!!!!
-
Taaaaaaaak..... >różowe oczęta<
Kare zatkał
usta Mystic ręką i włączył wodę. Łazienka była bardzo szczelna jeśli chodzi o
wodę ( próg był wysoki a podłoga wyłożona kafelkami ).
Znów te znajome
uczucie obezwładniające ciało...przeklęte iskierki!
- Nie wiem jak
ty ale ja mam ochotę na seks....
- (Znowu?)
>troszkę przerażony<
Kare wywlókł
Mystic z wanny i położył na mokrej podłodze, złotooki próbował cokolwiek
chwycić i odbić nimfomanowi móżdżek....ale siła deflektora* i iskierek robiła
swoje.
Tym razem Kare
zabrał się do roboty od razu, ciało Mystic, przynajmniej jego zdaniem, znów
było torturowane.....chyba będzie musiał się do tego przyzwyczaić......
Jednak tym
razem było trochę inaczej....o dziwo! Kare był dla Mystic delikatny...wręcz
obchodził się z nim jak z jajkiem. Nie przywiązywał go do niczego, delikatnie
całował, rozpalał zmysły. Złotooki żałował, że nie widzi koloru jego
oczu....zapewne są żółte albo ciemnoróżowe.
Kare powoli i
delikatnie całował Mystic, w końcu tamten zaczął odpowiadać na pocałunki, nic
na to nie mógł poradzić, to było silniejsze od niego. Potem całował jego szyję
i pieścił wnętrze ucha, Mystic jęknął.
Deflektor miał
prawą rękę na wewnętrznej stronie uda Mystic, piął się coraz wyżej i wyżej,
czuł pod palcami jak złotooki dostaje gęsiej skórki a mięśnie z całej siły się
napinają. W końcu doszedł do najintymniejszego miejsca Mystic, wziął go w usta,
słyszał jęki i nierówny oddech swojej „ofiary”.
Kare przerwał
gdy wyczuł, że Mystic dochodzi do spełnienia, pozbył się ubrania, zarzucił sobie
jego nogi na barki i powoli zaczął w wchodzić. Gdy już w nim był, zaczął się
poruszać, najpierw powoli i płytko....z czasem szybciej i głębiej, jednocześnie
kierował ręką Mystic i próbował sprawić mu jak największą rozkosz.
Obaj doszli
jednocześnie. Kare zdążył z niego wyjść w ostatniej chwili......biała ciecz
pokryła torsy wyczerpanych kochanków. Oczy Kare zmieniły kolor na żółte, po raz
pierwszy usłyszał westchnienie Mystic.....uspał go.
Drzwi+ klucz=
absolutna cisza
May niemal
zamordowała Azazela, gdy zobaczyła stan łazienki, biedaczek musiał udać atak
serca by ją uspokoić....do ranka następnego dnia, nikt nie zaglądał do Mystic-
zapomnieli.
Zapowiadał się paskudny dzień, lało i
lało.... Mystic leniwie otworzył oko....twarz miał zwróconą do okna...łe, leje
jak z cebra. Przewrócił się na drugi bok.....otworzył drugie oko bo pierwszemu
nie dowierzał.
-
AAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Obok niego,
spał sobie Kare, jak niewiniątko, słodko i głęboko....nagi.
Mystic prawie
przebił się przez drzwi ( zapomniał o klamce ), ze schodów to prawie
zeskoczył.....a w kuchni Spyro, Yuki, May, Azazel i Trisch jedli sobie
spokojnie śniadanie.
- ON!!!!!
ON.........!!!
May ruszyło
sumienie.
- Oj przepraszam
kotku, zapomniałam cię wczoraj obudzić.........ale to przecież nie powód by się
tak drzeć!
- Ttttto nie
to!!!!!
- A co?
- Dzień dobry
wszystkim....
Powolutku, bez
pośpiechu, w spodniach i rozpiętej koszuli, na bosaka....schodził sobie
uśmiechnięty Kare z oczkami koloru białego.
A wszyscy oczy
w słup.
- Kto to?
Mystic od razu
uciekł na drugi koniec pokoju.
- Czego
chcesz.....??? >serce w gardle<
Kare podał
łapkę wszystkim po kolei, usiadł obok Trisch i odsunął krzesło obok....znak
zachęty?
- Nie wiem jak
ty...ale ja po naszych wyczynach jestem troszkę głodny..... >smile<
Mystic
ochłonął.
- Nawet sobie
nie wyobrażaj, że obok ciebie usiądę..... >grrrrrrr<
I faktycznie,
siedzieli po przeciwnych krańcach stołu.
- No więc
Mystic..... >specjalnie przedłużając swoją wypowiedź <...może
przedstawisz nam swojego kolegę?
Kare się
zakrztusił.
- Kolegę? O
nie, kochanka.
No i znowu
wszyscy oczy w słup. Mystic chciał się pod ziemię zapaść.
- Nie jesteś
moim kochankiem....... >grrr<
- Mów co chcesz...ale
po dokładnie 30 000 stosunków chyba mam prawo nim być co? A propos...
>smile< dziś nasza rocznica....kochaliśmy się 30 000 razy kotku.
Wkroczyła May.
- Bo mi dziecko
zbulwersujesz!
- Najmocniej
przepraszam.....
Azazel spytał.
- To ty go tak
urządziłeś...no...przedtem?
- Tak.
Spyro dobił.
- Kochaliście
się 30 000 razy? Na różne sposoby?
- Dokładnie.
- I ty je
wszystkie liczyłeś?
- Tak.
Yuki dociął.
- Nie to co ty.
- ....
>Spyro burak<
Trisch
zaskoczyła.
- To się nazywa
homoseksualizm mamusiu? To jak oni sobie wsadzają?
May wrzasnęła.
- I CZEGO TY
NASZE DZIECKO UCZYSZ???? > to się tyczyło Azazela<
- Ale to nie
moja wina..... >ma przechlapane jak zwykle...ciężki los pantoflarza<
Troszkę później, Kare próbował oswoić
Mystic ze sobą. Trzymał go mocno na kolanach a tamten wyrywał się na wszystkie
możliwe strony i sposoby.
- To jak? Może
skoczymy na numerek?
Obok siedziała
May i robiła na drutach...przy tym śmiejąc się z bezsensownej konwersacji.
Odtąd Azazel był na jej wszelkie zachcianki.
- NIE!!!!
- Oj nie bądź
taki dziki....
- ZOSTAW MNIE
ZBOKUUUUUUU!!!!!!
- No chyba
możesz się przyznać do swoich uczyć????
-
AAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kare całował go
po szyi.
- No misiu.....
>mrucząc<
- ZOSTAW MOJĄ
SZYJĘ W SPOKOJU!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nagle się uspokoił,
zemdliło go.....Kare chcąc nie chcąc musiał go puścić.....ale pobiegł za nim,
tak na wszelki wypadek.
Kare podtrzymał
mu włosy w toalecie....żal mu było Mystic ale co poradzić? Inaczej się nie da.
A gdy
skończył....
- Złe
samopoczucie kotku?
- ......Robisz
mnie w konia tak jak Grecy Trojan?
- Chcesz konia?
Było tak od razu.....ściągaj spodnie.
- ....
>czaaaarrrrna rozpacz<....idź precz!
- Mowy nie ma,
jak tylko sobie pójdę to znów znikniesz na jakieś kilka lat...nie ma głupich.
Nio i tak to
wyglądało, Kare łaził za Mystic krok w krok, nie spuszczał go z oczy nawet na
chwilkę. Robił też za jego goryla, ochraniał go na siłę. Ależ Mystic to
męczyło, im dłużej tym bardziej na niego uważał....koszmar, istny koszmar.
~THE END~
Autor : Bi-Ewi
* Deflektor to
ktoś, komu nie da się nic zrobić, np. kamień, który w niego rzucisz zmienia
kierunek, kule go się nie imają itd.