Witam, witam, jak tam
samopoczucie? Źle? To dobrze-_-. Marna dziś pogoda, ale dobre samopoczucie. Bla
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla nie mam nic do powiedzenia,
miłego czytania 241285@interia.pl
. Aisza! Chyba jednak tej imprezy nie zrobię, 9 przecież jest półmetek...a poza
tym nie mam ochoty pleść pajęczyn i wycinać nietoperzy....no chyba, że ty to zrobisz**.....o
pająkach już nic nie wspomnę....
~Uciekaj!~
Od rana Marion walczył ze swoimi włosami, za skarby świata
nie mógł ich wyprostować!
- Pieprzone! Prostować się ale
już!!!
Im bardziej się denerwował tym
bardziej się zakręcały....złośliwe.
Tego samego dnia Michał złapał grypę, miał siedzieć w domu przez
tydzień.
Ranwe jak tylko się
dowiedział....popsuł mu się humor i zaczął się wyżywać na swoich uczniach.
- 15 OKRĄŻEŃ SALI!!!!!! >a sala
była naprawdę wielka<
Rozkoszował się chwilą, zmęczeni i
wyczerpani uczniowie bali się go jak ognia....i właściwie tylko dlatego
słuchali.
Jeden z nich odważył się na
protest.
- Co my panu profesorowi
zrobiliśmy?
- Nic.....dlaczego się
zatrzymałeś? >o zgrozo<
- Jesteśmy już zmęczeni.....
>jęcząco<
- A od czego jest w- f ty
imbecylu?
Siedzący dotąd Ranwe wstał i
zaprezentował swój gniew. Chłopak się
przestraszył.
- Przepraszam...to już nigdy się
nie powtórzy, proszę mi wybaczyć.
Dołączył z powrotem do swoich
padających kolegów.
Wampir uśmiechnął się pod
nosem.....usłyszał dzwonek......jego uczniowie nie mieli nawet siły na okrzyki
radości.
- POD PRYSZNICE!!!
HUK .....zamknął dziennik.
Sala była już pusta gdy zza niego
spojrzał....jak chodzi o bieg na w-f-ie to się ociągają, a jak koniec lekcji i
to są szybsi od mistrzów świata na olimpiadach. No cóż, na następnych dwóch
lekcjach ma zastępstwo z klasą Michała...ciekawe czy Marion raczy przywlec się
do szkoły.....
Wampir wysłał mu telepatyczne
zawiadomienie.
Było mu wesoło, ma zastępstwo z
biologii....ciekawe...może mają teraz rozmnażanie? To byłaby świetna okazja by
dorwać Michała, potrzebuje tylko rozdać referaty......a zresztą, cokolwiek by
to nie było, przerabiają teraz człowieka a Ranwe miał w związku z tym bardzo
wiele pomysłów.
Nadeszły te dwie, upragnione godziny....biedna młodzież mało co z
krzeseł nie pospadała, gdy dowiedzieli się o zastępstwie...
Punktualnie z dzwonkiem do pokoju
nauczycielskiego wbiegł Marion, Ranwe zaraz go stamtąd wyprowadził.
- To chyba jasne, że nie wolno ci
tam wchodzić.
- Sory, i....nie mogłem się
wcześniej pokazać bo walczyłem z włosami.
Ranwe podniósł jedną brew do góry.
- No i nic nie zdziałałem
oczywiście.......jeszcze raz przepraszam panie.
Marion dostał w łeb.
- Za co?!
- Nie nazywaj mnie panem przy
ludziach, nie sądzisz, że mogłoby to trochę dziwnie zabrzmieć?
- Wybacz... (chlip)
-................ >gniew<
-................ >maślane
oczy<
- Idź do sali 14, będę tam miał
zaraz lekcje....aha i przedstaw się jako nowy .....jasne?
- Jak słońce..... >psiak<
Marion pobiegł przed
siebie.....niezbyt uważał....
>ŁUP<
Dostał otwieranymi drzwiami,
wylądował tyłkiem na ziemi.
Ranwe pokręcił tylko głową.
- Żałosne.
Trzy minutki później Marion stał przed 26 osobami i klepał wkuty
przedtem fałszywy życiorys.
- No to nazywam się Marion, mam 17
lat, lubię koszykówkę i gimnastykę.....jeżdżę na rolkach....no i jestem tu
nowy.... >wytężył zmysły by uśmiechnąć się najładniej jak potrafił<
Jakaś dziewczyna, Zośka podajże, klepała
siedzenie krzesła stojącego obok....poza tym było tylko jedno wolne miejsce
obok Marcina...trzeba się zdecydować.....Marcin, będzie mu chociaż mógł
podokuczać tak jak on dokuczał Michałowi. Ładnie przeprosił dziewczynę i rzucił
swój plecak na ławkę Marcina.
- Siedzę z tobą gruby. >groźne
spojrzenie<
W tej samej chwili wszedł
Ranwe...wszyscy wstali.
- Siadać!
Cisza jak makiem zasiał. Ranwe
usadowił się za biurkiem, otworzył dziennik i sprawdził listę.
Jak na razie nikt nie podpadł,
więc Ranwe nie miał się nad kim wyżywać.......aaaaaaaa.....jednak przerabiali
rozmnażanie......udał, że nic nie wie.
- Co teraz przerabiacie?
>usiadłszy na biurku<
Szelest kartek, Marion stukał
długopisem o ławkę..... w końcu ktoś podał temat: „Rozmnażanie człowieka. Kobieta
i mężczyzna.”
Wampir uśmiechnął się pod nosem,
ale będzie ubaw.
- To może na pierwszej godzinie
przerobimy kobietę i mężczyznę a potem zrobimy powtórzenie.
Jakaś dziewczyna zachichotała.
- O! Mamy chętną do powtórzenia
wiadomości o kobiecie...... >diabelski uśmiech<
Dziewczynę zatkało.
- Chodź tutaj, stań na środku.
Dziewczę opory miało.
- GADAŁAŚ! To teraz poniesiesz
konsekwencje......
W końcu wyciągnął ją na środek.
- ...... >rozgląda się po
klasie<.....i jeszcze ty z białymi włosami.
Marion stanął obok dziewczyny.
- No, to wiecie jak wygląda
kobieta i mężczyzna?
Wszyscy przytaknęli.
- A wiecie jak przebiega proces
rozmnażania?
Kilka osób sprzecznie pokiwało
głowami.
Ranwe po kolei omawiał organy
płciowe, pokazując ich umiejscowienie na ciele dziewczyny ( czerwona była jak
burak ) i Mariona ( śmiał się ).
Potem mówił szczegółowo o orgazmie
i seksie, nie było osoby, która nie byłaby czerwona na twarzy albo
dyszała.....Ranwe jeszcze specjalnie opowiadał to w sposób a la romans.....było
bardzo....gorąco.
I tak przeleciały dwie
lekcje....na koniec kazał każdemu napisać referat o zjawisku homoseksualizmu.
Przyrzekł, że to zbierze w następny poniedziałek.
Po opuszczeniu przez wszystkich
sali został Marion, Ranwe miał do niego ważną sprawę.
- O co chodzi?
- Weźmiesz jakąś dziewczynę i
pójdziesz z nią zanieść Michałowi lekcje.
- Pod jednym warunkiem....
>uśmieszek<
Oczy Ranwe zaczęły złowieszczo
błyszczeć.
- JAK ŚMIESZ DYKTOWAĆ WARUNKI TY
POKRAKO?!!!!!!!!!!!
Marion uciekał i robił uniki przed
różnymi, latającymi obiektami, np. słoik z czyimś mózgiem...ble.
No cóż, Marionek odreagował na
następnej lekcji- religii.
- Bluźnisz synu, bluźnisz.
- Ale ja księdzu mówię, po co się
spowiadać? Przecież i tak nie ma nikogo, kto mógłby tego wysłuchać.....
- Śmiesz podważać istnienie Boga?
- Śmiem, ja sobie rękę dam nawet
uciąć.....niech się nawet ksiądz nie wysila i mi nic nie tłumaczy bo ja i tak
wiem swoje.
- Dziecko, nie wiesz co mówisz.
- Niech mnie ksiądz nie nazywa
dzieckiem i przestanie kit ludziom wciskać!
- Panie Boże, najpierw ten...ten
KW, potem przeniesienie i znowu jakiś gościu co twierdzi, że TY nie
istniejesz....za jakie grzechy....?
Ksiądz się rozpłakał.
- yyyyyy.....psze księdza,
ja......>pod nosem< ....facet bez jaj......to może zaśpiewamy?
„No nie płacz tak
Drogi kolego...
Przecież nie stało się nic
złego...
I nie pisz więcej
Tych smutnych wierszy....
I nie myśl też, że byłeś
pierwszy.... „
Marion uśmiechał się od ucha do
ucha a biedny ksiądz po prostu sobie wyszedł, żeby na jego katechezach jakieś
porno piosenki śpiewać? Tego już zbyt wiele, przechodzi na emeryturę.
No, to był dzień pełen wrażeń.
- Litości panie...~~~~~~~~
- Nie po to cię tam wysłałem żebyś
księdza na emeryturę wysyłał głupolu!!!!
- Wybacz Ranwe, to już się więcej
nie powtórzy~~~~ >na klęczkach<
- NIE WAŻ SIĘ DO MNIE
ODZYWAĆ!!!!!!!
- WYBACZ~~~~~~
- MAMY SIĘ NIE RZUCAĆ W OCZY!!!!! WSZYSTKO PSUJESZ GAMONIU!!!!!!!
- WYBACZ~~~~~~
-
GRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR.........!
- Nadrobię panie, nadrobię......
>chlip<
- OBY!!! Bierz od kogoś te przeklęte
zeszyty i gazem do Michała.....
- Ale...ja mam jeszcze lekcje i
.....
-
WOOOOOOOOOOOOOOOOOON!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Marion biegł przez szkolne
korytarze aż się za nim kurzyło. Pożyczył zeszyty od Zośki i pędem do Michała.
Po drodze padało....włosy wreszcie
skapitulowały, to była jedyna dobra wiadomość dzisiejszego dnia...
Stał przed drzwiami ogromnego
domu, nacisnął dzwonek.
>DING GONG<
Otworzyła u jakaś ...no ..można by
rzec niecałkiem trzeźwa starsza pani. Zaprosiła go do domu i poszła po Michała.
Po chwili wróciła z chłopakiem....jakiś taki zielony był na twarzy, zdziwił się
na widok Mariona.
- Cześć, jestem Marion, twój nowy
kolega z klasy....przyniosłem ci lekcje.... >smile<
- Dzie-dzięki.....chodź, zrobię
herbatę.
Gdyby Ranwe widział teraz Mariona
pijącego herbatkę z Michałem to chyba by go zamordował....
- Nic dziwnego, że nie masz
przyjaciół....już na pierwszej randce próbujesz mi wmówić, że nasz nauczyciel
od w-f-u jest wampirem....>śmiech<...opanuj się chłopie.
- Kiedy to najszczersza prawda!
Michał wysilał się już od godziny,
żeby mu to wmówić...na nic zresztą.
Marion nawet nie tknął herbaty,
zbierał się już do wyjścia....
- Nie smakowała ci herbata?
- Nie nie, ja po
prostu....ja...no....maaaam .....alergię....właśnie, jestem alergiczny i nie
trawię herbaty.
- To może kawy?
- ABSOlutnie nie dziękuję....
>hiiii<
- Coś kręcisz.....
- Ja? A skądże znowu, jestem
święty i .......
Michał właśnie sobie uświadomił,
że ten facet jest jeszcze bardziej świrnięty niż on...
Patrzył na niego jak na głupka.
- To ja już może
pójdę....tego....i nie zapomnij referatu o homoseksualizmie....no...to cześć.
I się zmył.
Pobiegł od razu do mieszkania
Ranwe. Już w przedpokoju napotkał wściekły wzrok swojego pana.
- TYYYYYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!
Marion czuł się przy nim taki
malutki, skulił się w sobie.
- .......... >głośno przełknął
ślinę<
- Jesteś naprawdę głupim sługą!
- Sługą?
- Tak, sługą! Nie przemieniałem
cię po to byś pił sobie herbatkę z Michałem tylko go śledził!
- Przemieniłem?
Ranwe porządnie się wkurzył,
zaczął grzebać chłopakowi i myślach, postawił kilka spraw jasno i pobudził
troszkę robaka, który w nim siedział.
Teraz nie będzie już zadawał
głupich pytań.
- Popełnisz jeszcze jeden błąd a
pozbędę się ciebie. Masz to jak w banku.
Oczy wampira wyglądały jak dwie
małe, podłużne szparki....brrr wyglądał strasznie. Marion podkuliłby ogon,
gdyby go miał.
Tej nocy Ranwe wyszedł na
polowanie dość wcześniej, zapewne nie wróci przed świtem, ulga dla psiaka.
Wampir miał kiepską pamięć, więc
wszystko sobie zapisywał w laptopie ( kopalnia informacji i planów
).....którego zabezpieczył hasłem..........ale Marionkowi zostało jeszcze kilka
sztuczek, laptop ogłosi alarm i zacznie kasować pliki gdy hasło będzie trzy
razy wpisane niepoprawnie.
Ale trzy szanse to przecież dużo,
dwa błędy i jedno poprawne. Trzeba się zastanowić co mogłoby posłużyć wampirowi
za hasło? Hmmmmm.........
Życie wieczne? Nie, to głupio
brzmi. Śmierć? Nie, to musi być coś trudniejszego........może Michał? Trudne to
nie jest ale warto spróbować.
Marion wpisał hasło....błąd.
Dobra, może się jeszcze raz pomylić......co jeszcze Ranwe mógł wpisać? Czerwone
róże? To były jego ulubione kwiaty......Marion znów wpisał hasło...błąd!
Cholera! Teraz już nie może się pomylić!!! Okej, trzeba myśleć pozytywnie....
Chłopak rozejrzał się po
pokoju....na stoliku leżała książka, przekartkował ją, spojrzał na
okładkę.......”MEMENTO MORI”.
Wpisał
hasło......BŁĄD!!!!!!!!!!!!!!!!! O.....o.....
Podła maszyna wyświetlała na
ekranie napis „Kasowanie danych”.....robak siedzący w piersi chłopaka dawał mu
w tej chwili popalić, wiercił się, kuł, kąsał. Marion musiał szybko myśleć....
jest! Nad laptopem wisiała doniczka z kwiatami....w końcu mógł tu mieć miejsce
mały wypadek... pobiegł do kuchni, napełnił konewkę wodą i nalał jej jak
najwięcej do doniczki.....wszędzie było mokro, włączony komputer zaczął
bzikować, w końcu się zapalił i........... BOOOM.....wybuchł. Marion może już
pisać testament, jeśli to robaczysko pierwsze go nie wykończy oczywiście.
- Mam prze.....ne! %$@&*
robak!! &^^%$&(((( co ja teraz zrobię?!!!! >panika panika panika
panika panika<
- Padniesz trupem zapewne....
>spokojny i głęboki głos<
Mrion spojrzał w stronę
drzwi....to nie był Ranwe, facet był wysoki, miał jasnofioletowe oczy i
ciemnozielone włosy do ramion, ubrany na czarno, raczej niebezpieczny.
- CccccO co coś ty za jeden?
- Nieważne, gdzie jest Ranwe?
- Mój pan?
- O, jesteś jego pupilkiem? Czy
może sługą?
- Raczej to drugie...a kim ty
jesteś?
- Zgadnij.
- yyyy.....bratem? wujkiem, ojcem?
- Zimno.
- Kochankiem?
- Lodowato.
- Wrogiem?
- Ciepło.
-...............
- Poddajesz się?
- .... >skinął głową, miał złe
przeczucia<
- Jestem łowcą, mówi ci to coś?
- Nie.
- Łowcy zabijają wampiry...a twój pan
jest na mojej „jaknajszybciejzałatwić” liście.
- Aha.... >krok do tyłu<
- No a skoro ty jesteś z nim
powiązany to......>wyjął zza pazuchy miecz<....ciebie też wpisuję na tą
listę.
- Tak? To....fajnie.....>zaraz
się ze strachu posika<
- jakieś ostatnie słowa wampirze?
- Ja nie jestem jeszcze prawdziwym
wampirem, jestem Bogu ducha winien, nikogo nie skrzywdziłem i nie
zabiłem.....jestem niewinny, jak chcesz się upewnić to dzwoń do mojego
adwokata!!!~~~~~~~~
- .......>sweetdrop<
......masz jeszcze coś do powiedzenia?
- Tak.
- Masz 30 sekund.
-
POOOOOOOOMOOOOOOOOOCYYYYYYYYY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
~~THE END~~
Autor: Bi-Ewi