Jeden oddech: Akt IV: Zazdrość w mych oczach
Plan Tetsu nie wypalił. Jak miał nie myśleć o Ranie i jego
ślicznych oczach gdy od samego rana tylko je widział kiedy brunet oddawał mu
zeszyty i ślicznie dziękował mówiąc swoim pięknym miękkim głosem?
"Aaa! Weź się w garść!"
Omi i Ryuichi dziwnie patrzyli na Tetsu gdy ten raz po raz
walił głową w ławkę.
- Yyy...Tet-kun, nic ci nie jest?
- Dlaczego pytasz?
- Bo chyba krew ci zaczyna lecieć z czoła.
Resztę lekcji szatyn przesiedział bardzo wkurzony ze
względu na plaster na środku czoła.
"I do tego Ran się ze mnie śmiał! Ale nie tak jak
reszta, tylko ciepło i życzliwie."
Tetsu uśmiechnął się do siebie gdy spoglądał na bruneta
pochłoniętego jakimś wierszem w książce.
- Tetsu Ishiito! To, że walnąłeś się w czoło nie zwalnia
cię do nieuczestniczenia w lekcji! - głos nauczyciela wwiercił się do głowy
chłopaka niczym wiertarka.
- Przepraszam. - rzucił nauczycielowi aby ten się odczepił
i otworzył książkę.
Gdy szatyn zawzięcie wpatrywał się w napisy na ławce, Ran powoli
odwrócił się w jego stronę i przypatrywał się jego zielonym oczom. Młodszy
chłopak wyczuł, że ktoś się na niego patrzy, czuł na sobie wzrok Rana, lecz bał
się spojrzeć na niego, bał się spotkać te śliczne piwne oczy. Te myśli
sprawiły, że serce zaczęło mu szybciej bić ze zdenerwowania. Wczorajsze wspomnienia
przelatywały mu przez głowę niczym wiatr. Nie mógł tak dłużej wytrzymać,
wiedział że to nikt inny tylko brunet się w niego wpatruje lecz nie wiedział
dlaczego. Nie wytrzymał, chciał się spojrzeć, spotkać na przeciw swoich jego
oczy, poczuć jak się w nich zatapia. Już miał spojrzeć, już podnosił wzrok i
nagle zadzwonił dzwonek na przerwę a sylwetka Rana tylko mignęła mu przed
oczami i skryła się za paroma osobami przechodzącymi przez klasę. Tetsu jeszcze
chwilkę wyczekiwał aż owe osoby sobie przejdą, lecz gdy odeszły Rana już nie
było, wyszedł na korytarz. Szatyn jeszcze raz z impetem walnął głową w ławkę.
- AAAAAAAAAAUUUUUUUUUU!!!
- Głupi jesteś czy co?! Dopiero co się walnąłeś w to samo
miejsce i krew ci leciała! - Omi nie krył swojego politowania nad kolegą.
- I cały czas się gdzieś gapisz zamiast chociażby udawać,
że coś robisz! W końcu psorek wstawi ci jedynkę zamiast tylko uwagi. - Ryuichi stanął
nad Tetsu jak wyrocznia przepowiadająca przyszłość.
- Oj dajcie mi spokój! Po prostu się nie wyspałem!
Siedziałem na komputerze chyba do trzeciej. - Tetsu położył się na ławce ze
zmarnowaną miną.
- Tak w ogóle to miałeś rację. - Omi się nagle odezwał po
chwili ciszy - Ran jest naprawdę wporządku. A my go braliśmy za zwykłego
lalusia.
Po usłyszeniu tego imienia serce Tetsu znów zaczęło
szybciej bić a czoło bardziej boleć. Zerwał się na nogi jak oparzony. Koledzy
dziwnie na niego patrzyli.
- Idę do kibla.
- ... _-_ ..................
Tetsu szedł wolno korytarzem kierując się do toalety. Nie
myślał o niczym innym jak o Ranie, o tym jak on się na niego patrzył.
"Co to miało znaczyć? Tak po prostu się we mnie
wpatrywał. Zwykle to ja się patrzę na niego. To było bardzo dziwne."
Wszedł do łazienki, odkręcił kran z wodą i przemył sobie
twarz. Gdy trzymał chwilkę na niej ręce czuł, że jest ciepła, jakby miał
gorączkę. Opuścił ręce. Serce nadal biło mu dość szybko, było mu gorąco a
policzki miał zarumienione. Nie wiedział co mu jest.
"Może jestem chory? Pewnie tak, to przez chorobę."
Tetsu uśmiechnął się do swojego odbicia po tym zapewnieniu,
lecz gdy do łazienki wszedł Ran wszystkie pewności zniknęły. Szatyn zaczął
szybciej oddychać, serce biło mu jak oszalałe gdy brunet do niego podchodził.
Czuł jakby żołądek ścisnął mu się w jedno miejsce jak zgnieciona w kulkę kartka
papieru. Nie mógł oderwać wzroku od jego piwnych oczu.
- Dobrze się czujesz?! Jesteś cały czerwony! - Ran
przyłożył mu rękę do czoła - Chyba masz goraczkę!
- Nie, to nic takiego. Za chwilkę mi przejdzie. - Tetsu
ledwie wyksztusił z siebie te słowa. "Co mi jest?! Przecież wcześniej nic
takiego mi się nie przydażyło. Przecież wczoraj nic nie czułem jak Ran był obok
mnie. Nic...chyba..."
Tetsu dopiero teraz zauważył, że brunet trzyma go za rękę i
coś do niego mówi.
- Chodź do pielęgniarki bo wyglądasz jakbyś miał zaraz
zemdleć.
"Może to naprawdę przeziębienie? Może jestem tylko
chory? Mam po prostu gorączkę? Przecież siedziałem do trzeciej w nocy przy
otwartym oknie. Tak, to na pewno tylko gorączka. Ale... - szatyn spojrzał w
oczy Ranowi, ten patrzył na niego z niepokojem i czekał aż chłopak powie
cokolwiek - ...jego oczy, takie śliczne. Czemu serce mi szybciej bije? To nie
od gorączki, to przez te jego oczy...piwne...oczy..." Tetsu nagle zamgliło
się przed oczyma. Ran zdążył go złapać w ostatniej chwili. Zaniósł szatyna do
pokoju lekarskiego.
Gdy Tetsu otworzył znów oczy zobaczył biały sufit a zaraz
potem nachylającą się nad nim szkolną pielęgniarkę.
- Obudziłeś się? Już ci lepiej?
- Co się stało?
- Zemdlałeś. Temperatura ci nagle podskoczyła, musiałeś się
czymś przejąć lub zdenerwować a to tylko pomogło gorączce.
- Aha.
- Poleż jeszcze. Twoi koledzy zaraz skończą lekcje i
odprowadzą cię do domu.
Tetsu podążył wzrokiem za oddalającą się kobietą. Czuł się
jeszcze tak słabo, że nie mógł na razie usiąść. Wpatrywał się w biały sufit.
"Czyli jednak gorączka. Zemdlałem przy nim a więc on
musiał mnie tu przynieść. Tak blisko a ja byłem nieprzytomny."
Chłopak zamknął oczy. Czuł się tak źle i słabo, że nawet
myśli sprawiały mu ból, szczególnie myśli o Ranie.
Samemu o tym nie wiedząc leżał tak 20 minut dopóki cudownej
ciszy nie przerwał dzwonek na przerwę. Po chwili do pokoju lekarskiego wpadli
Omi i Ryuichi, za nimi powoli wszedł Ran.
- Tet-kun! Nic ci nie jest?! Słyszeliśmy co się stało,
chcieliśmy od razu do ciebie przyjść, ale psor nie chciał nas wypuścić!
- Omi, idioto! Nie wrzeszcz tak! Przecież on jest chory!
- Ryuichi, nie krzycz, proszę. - Tetsu odezwał się lekko
zachrypniętym głosem.
- Przepraszam. Dobrze, że spotkałeś Rana i cię tu
przyniósł. Tak to byś leżał w łazience ładnych parenaście minut. - Ryuichi
poklepał bruneta po plecach i wyszczerzył zęby. Ran tylko obdarzył Tetsu
ciepłym uśmiechem.
- No dobra, ale trzeba go zabrać do domu. Można, prawda? -
Omi zwrócił się do pielęgniarki, która właśnie weszła do pomieszczenia.
- Tak, oczywiście. Tylko go odprowadźcie pod same drzwi,
nie chcę aby zemdlał gdzieś na ulicy.
- Spokojna głowa! Odprowadzimy go do samego łóżka! -
Ryuichi znów wyszczerzył zęby.
Wzięli Testu pod ręce i wyszli ze szkoły lecz nagle stanęli
jak wryci. Przy ulicy kłębił się tłum dziewcząt. Chłopcy tylko patrzyli
gardząco w kierunku tej gromadki. Omi zagadał do jednego z nich.
- Hej, sory, co się dzieje? Wyprzedaż jakaś, czy gwiazdy
roka?
- Heh, oby. Jakiś długowłosy laluś przyjechał Porsche i
wszystkie dziewczyny się od razu ślinią. - kiwnął głową z niezadowoleniem.
Ran się nagle uśmiechnął i zagadnął do chłopaka.
- Granatowe to Porsche?
- Tak, a bo co?
Tetsu spojrzał się ze zdziwieniem na bruneta gdy temu
zagościł jeszcze większy uśmiech na twarzy. Chłopak szybko ruszył w kierunku
tłumu i głośno krzyknął
- AKIHITO?!
Wtem z tłumu wyszedł mężczyzna wokół którego było to całe
zamieszanie. Gdy szedł bez słowa do Rana długie kasztanowe włosy powiewały mu
na wietrze i połyskiwały bordowym odcieniem, z twarzy nie schodził mu uśmiech.
Miał na sobie ciemnogranatowe dżinsy, czarny golf, czarną kurtkę i ciemne
okulary przeciwsłoneczne. Stanął na przeciwko bruneta i zdjął owe okulary.
- W ogóle się nie zmieniłeś, słonko.
- Ty też nie Aki-san.
Tetsu wyłapał ostatnie słowo mężczyzny chociaż powiedziane
było bardzo cicho. "Słonko?!" Szatyn przyglądał się im. Ten koleś był
prawdziwym bishonenem a Ran go znał, i to całkiem dobrze..."Słonko?!"...
Szatyn nagle pomyślał (chyba przez tą gorączkę), że skoro podobają mu się
faceci to i ten powinien. Ale gdy tylko chłopak na niego dłużej patrzył robiło
mu się zimno, a jego lodowate niebieskie oczy wywoływały dreszcze. Lecz gdy
zaraz spojrzał na Ran zrobiło mu się cieplej, przyjemniej, bezpieczniej. Ale
Tetsu czuł coś jeszcze, coś go ściskało w żołądku i przez to doprowadzało do
wściekłości.
Akihito i Ran rozmawiali właśnie o tym jak dawno się nie
widzieli.
- Ale może dokończymy tą rozmowę u mnie? - starszy chłopak
uśmiechnął się jadowicie.
- Tak. Tylko poczekaj chwilkę. - brunet podbiegł do Tetsu i
chłopaków.
- Dacie radę go sami zaprowadzić?
- Oczywiście! Eee...Ran, skąd znasz tego gościa z takim
bajeranckim samochodem? - i Omi wskazał na połyskującego metalicznym odcieniem
granatowego dwuosobowego Porsche.
- To stary znajomy. Nie widzieliśmy się od roku. To na razie,
muszę lecieć. - zwrócił się do Tetsu - A ty idź od razu do łóżka, musisz
wyleczyć tę chorobę. - obdarzył chłopaka na pożegnanie takim miłym uśmiechem,
że Tetsu zapomniał na chwilę o "bólu żołądka" i też się uśmiechnął.
Po chwili zobaczył jak Ran odchodzi i wsiada do samochodu z Akihito. Ból i
ścisk w żołądku powróciły a Tetsu w myślach właśnie rozwalił kijem Porsche, pobił
przyjaciela Rana a potem...
Tetsu się wzdrygnął. Zobaczył
odjeżdżający samochód i smutne twarze dziewcząt, widział też że Omi i Ryuichi o
czymś rozmawiają, ale najwyraźniej widział obraz w swojej wyobraźni jak
obejmuje Rana i go...całuje.