Pocałunki w mroku: Akt I: Polowanie na wampiry

 

Arael przemierzał miasto w poszukiwaniu uciekiniera. Skacząc z dachu na dach czuł jak zimne powietrze ogarnia jego twarz. Płachty czarnego płaszcza powiewały mu na wietrze razem ze srebrnymi długimi włosami, które zasłaniały mu co jakiś czas blado-błękitne oczy. Biedny Arael znowu musiał zejść na ziemię gdyż z Klatki Potępionych uciekł wampir Sadhel. Wiedział tylko jak wygląda, lecz gdzie mógł się udać-tego nikt nie wie. Jeszcze brutalnie obudzono go w środku nocy.

 

 - Nie ma rady Araelu! W końcu to wampir! Kiedy chciałbyś go złapać? W dzień?! - Tak, te słowa chyba miały go zachęcić do podróży w środku nocy. Lecz stało się odwrotnie. Od razu znienawidził tego, przez którego musi włóczyć się w mroku.

 

 - Muszę go szybko odnaleźć, inaczej resztę istnienia spędzę na nocnym życiu.- myślał sobie Arael.

 

Gdy Arael przysiadł na gzymsie jednego z budynków aby odpocząć i rozejrzeć się trochę, na tle tarczy księżycowej zobaczył jakąś lecącą postać.

 

 - Nie ma skrzydeł. To z pewnością wampir.- To mówiąc wzbił się w powietrze rozpościerając swoje aniele skrzydła. Miał tylko nadzieję, że to jest „jego” wampir.

 

Osobnikowi temu chyba się śpieszyło, ponieważ leciał bardzo szybko i nie zważał na to czy  ktoś go ujrzy na tle księżyca. Lecz anioł też był szybki więc go dogonił i nim wampir spostrzegł, że ktoś go śledzi już był w uścisku Araela. Niestety nie był to Sadhel, ale przydać się może.

 

 - Puszczaj! Kim jesteś! – w tym momencie wampir odwrócił głowę i spostrzegł swego oprawcę – O kurna! Anioł! Ja nic nie zrobiłem! Słowo! Ten trup babki na piątej ulicy to nie moja sprawka! – wampir krzyczał w niebogłosy i się wyrywał.

 

 - Uspokój się. Ja takimi nic nie znaczącymi wampirami się nie zajmuję. Potrzebuję tylko informacji. – Anioł puścił go z uścisku ale nadal przytrzymywał za rękę aby tamten nie uciekł.

 

 - Jak to nic nie znaczącymi?! Najpierw mnie znienacka łapiesz, a potem mówisz, że jestem nie ważny?! – Wampir był oburzony.

 

 - Jak już mówiłem, potrzebuję informacji. Czy słyszałeś może o wampirze o imieniu Sadhel? – powiedział już spokojnym głosem anioł.

 

Wampir nic nie odpowiedział, chyba się obraził.

 

- To, że jestem aniołem nie myśl sobie, że nie potrafię być groźny! – Arael pociągnął do siebie osobnika a jego oczy dotychczas błękitne teraz zrobiły się wściekle żółte, a przez ton jego głosu przechodziły ciarki po plecach.

 

Wampirowi przez chwilę zdawało się, że robi się malusieńki, i że wbrew pozorom wyglądu anioła, staje się on wielki i potężny. Srebrnowłosy wiedział, że i tak będąc jednym z najpotężniejszych aniołów drugiej klasy, jego moc czasami słabła i nawet wampir o tak małej sile jak ten, mógłby go pokonać, ponieważ siła aniołów, niegdyś wielka i potężna, teraz zmalała, odkąd do diabłów, z chęcią panowania nad światem, dołączyły wampiry. Więc Arael musiał improwizować. Tym razem poskutkowało a wampir tak się zląkł, że obiecał powiedzieć wszystko co tylko wie.

 

- O Sadhelu chyba wszystkie wampiry słyszały! To jeden z najpotężniejszych wampirów w tych czasach. – pokornie opowiadał wampir – Tylko, że wy go zamknęliście w tej waszej parszywej Klatce Potępionych, czy jakoś tak! – oczy anioła zapłonęły żółtym blaskiem – No dobrze, przepraszam. Ale mam prawo do własnego zdania! W końcu jestem wampirem!

 

- Tyle to o Sadhelu wie każdy anioł. Powiedz, czy wiesz gdzie teraz przebywa?

 

- To nie ma go u was? – na twarzy wampira pojawił się wredny uśmiech.

 

- Dzisiejszej nocy uciekł. Czy wiesz gdzie może się ukrywać?

 

Na twarzy wampira nie dość, że zagościł wredny uśmiech to jeszcze był od ucha do ucha i widać było kły błyszczące w blasku pełni. Arael patrzył na niego z obrzydzeniem. Miał dość tego osobnika, miał dość nocy, mroku i światła księżyca, który niczym się nie umywał do pięknych promieni słońca. Chciał jak najszybciej zakończyć rozmowę i jak najwięcej dowiedzieć się o Sadhelu i miejscu jego pobytu.

 

- Uciekł wam? Hahahahahaha! To ci dopiero! Hahahahaha! – Bezczelny wampir coraz bardziej drażnił Araela.

 

- Jeśli wiesz gdzie jest to mów a nie śmiej się idiotycznie! – Arael już się wściekł totalnie.

 

- A co ja, wróżka jestem czy co?! – to wytrąciło anioła z równowagi. – Nie mam pojęcia gdzie on może się ukrywać. Ale jeśli mówisz, że uciekł tej nocy to przecież nie mógł zawędrować zbyt daleko.

 

- To może jakaś wskazówka? Ja nie mam pojęcia gdzie taki wasz „książę ciemności” mógłby się schronić. – przez ironicznie wypowiedziane słowa „książę ciemności” na twarzy wampira wystąpił grymas i spojrzenie oburzenia. – Czy mógł się schronić u jakiegoś przyjaciela? – ciągnął dalej Arael.

 

- U przyjaciela? – wampir nie wiedzieć czemu się zdziwił – Sadhel nie zadawał się z nikim i nikt nie zadawał się z nim. To, że był jednym z najpotężniejszych to nie znaczy, że nie naraził się Radzie Najwyższych. – powiedział jak tylko mógł najwznioślej. W końcu Sadhel nie jest znowu aż tak ważny! 

 

- Jaką znowu Radą? – Arael nie krył zdziwienia. Nigdy nie słyszał o żadnej Radzie Najwyższych.

 

- Nic więcej ci nie powiem! Za to mogą mnie zabić! I tak już za dużo powiedziałem.

 

- Ale nadal nie wiem gdzie może być Sadhel! – anioł w końcu chciał się czegoś dowiedzieć.

 

- Jak podam pare miejsc to mnie puścisz?

 

- Tak.

 

- Dobra. Tylko nie mów nikomu kto ci o tym powiedział! – wampir zrobił małą przerwę żeby podnieść napięcie. Ta sytuacja go trochę bawiła. Wszechpotężnym aniołom uciekł Sadhel! To wydało mu się strasznie zabawne. – A więc – zaczął – przeszukaj wszystkie budynki na pięćdziesiątej pierwszej ulicy. Te gotyckie oczywiście i raczej opuszczone. Na 51 jest ich najwięcej i większość ma okna na zachód. Tam w ogóle zbiera się większość wampirów którym się nudzi i nie mają nic do roboty. Tylko nie radziłbym ci tam wchodzić w samym środku nocy. Chyba wiesz o co mi chodzi? My wyczujemy obcego z daleka, szczególnie jeśli jest nim anioł. – znowu szyderczy uśmiech zagościł na twarzy wampira

 

- A jeśli tam go nie znajdę? Mówiłeś przecież, że on się z nikim nie zadaje.

 

- Tak, to prawda. Lecz na pewno któryś z budynków jest cały opustoszały. A teraz mogę już iść?

 

- Tak, możesz. Tylko pamiętaj, że masz nikomu nie mówić, że mnie spotkałeś i kogo poszukuję! Wiesz, że kara będzie surowa jak komuś coś wypaplasz! – anioł spojrzał na niego gniewnie.

 

- Jeśli ktoś się dowie i tak nie będziesz wiedział kto powiedział. A teraz ty pamiętaj... – wampir zbliżył się do Araela, oczy zaiskrzyły mu się i dokończył w uśmiechu - ...że kiedy spotkam cię następnym razem to już mnie nie zaskoczysz, bo ja też potrafię być...groźny. – ostatnie słowo wampir powiedział mu wprost do ucha, a Arael nawet nie widział kiedy tamten się zbliżył. Zaskoczony anioł nie zdążył nic powiedzieć kiedy tamten już odlatywał. Wampir przyspieszył i wkrótce Arael pozostał sam na tle księżyca. Zapowiadała się ciężka noc.