Arael przemierzał miasto w
poszukiwaniu uciekiniera. Skacząc z dachu na dach czuł jak zimne powietrze
ogarnia jego twarz. Płachty czarnego płaszcza powiewały mu na wietrze razem ze srebrnymi
długimi włosami, które zasłaniały mu co jakiś czas blado-błękitne oczy. Biedny
Arael znowu musiał zejść na ziemię gdyż z Klatki Potępionych uciekł wampir
Sadhel. Wiedział tylko jak wygląda, lecz gdzie mógł się udać-tego nikt nie wie.
Jeszcze brutalnie obudzono go w środku nocy.
- Nie ma rady Araelu! W końcu to wampir! Kiedy chciałbyś go
złapać? W dzień?! - Tak, te słowa chyba miały go zachęcić do podróży w środku
nocy. Lecz stało się odwrotnie. Od razu znienawidził tego, przez którego musi
włóczyć się w mroku.
- Muszę go szybko odnaleźć, inaczej resztę istnienia spędzę na
nocnym życiu.- myślał sobie Arael.
Gdy Arael przysiadł na gzymsie
jednego z budynków aby odpocząć i rozejrzeć się trochę, na tle tarczy
księżycowej zobaczył jakąś lecącą postać.
- Nie ma skrzydeł. To z pewnością wampir.- To mówiąc wzbił się w
powietrze rozpościerając swoje aniele skrzydła. Miał tylko nadzieję, że to jest
„jego” wampir.
Osobnikowi temu chyba się
śpieszyło, ponieważ leciał bardzo szybko i nie zważał na to czy ktoś go ujrzy na tle księżyca. Lecz anioł
też był szybki więc go dogonił i nim wampir spostrzegł, że ktoś go śledzi już
był w uścisku Araela. Niestety nie był to Sadhel, ale przydać się może.
- Puszczaj! Kim jesteś! – w tym momencie wampir odwrócił głowę i
spostrzegł swego oprawcę – O kurna! Anioł! Ja nic nie zrobiłem! Słowo! Ten trup
babki na piątej ulicy to nie moja sprawka! – wampir krzyczał w niebogłosy i się
wyrywał.
- Uspokój się. Ja takimi nic nie znaczącymi wampirami się nie
zajmuję. Potrzebuję tylko informacji. – Anioł puścił go z uścisku ale nadal
przytrzymywał za rękę aby tamten nie uciekł.
- Jak to nic nie znaczącymi?! Najpierw mnie znienacka łapiesz, a
potem mówisz, że jestem nie ważny?! – Wampir był oburzony.
- Jak już mówiłem, potrzebuję informacji. Czy słyszałeś może o
wampirze o imieniu Sadhel? – powiedział już spokojnym głosem anioł.
Wampir nic nie odpowiedział, chyba
się obraził.
- To, że jestem aniołem nie myśl
sobie, że nie potrafię być groźny! – Arael pociągnął do siebie osobnika a jego
oczy dotychczas błękitne teraz zrobiły się wściekle żółte, a przez ton jego
głosu przechodziły ciarki po plecach.
Wampirowi przez chwilę zdawało
się, że robi się malusieńki, i że wbrew pozorom wyglądu anioła, staje się on
wielki i potężny. Srebrnowłosy wiedział, że i tak będąc jednym z
najpotężniejszych aniołów drugiej klasy, jego moc czasami słabła i nawet wampir
o tak małej sile jak ten, mógłby go pokonać, ponieważ siła aniołów, niegdyś
wielka i potężna, teraz zmalała, odkąd do diabłów, z chęcią panowania nad
światem, dołączyły wampiry. Więc Arael musiał improwizować. Tym razem
poskutkowało a wampir tak się zląkł, że obiecał powiedzieć wszystko co tylko
wie.
- O Sadhelu chyba wszystkie
wampiry słyszały! To jeden z najpotężniejszych wampirów w tych czasach. –
pokornie opowiadał wampir – Tylko, że wy go zamknęliście w tej waszej parszywej
Klatce Potępionych, czy jakoś tak! – oczy anioła zapłonęły żółtym blaskiem – No
dobrze, przepraszam. Ale mam prawo do własnego zdania! W końcu jestem wampirem!
- Tyle to o Sadhelu wie każdy
anioł. Powiedz, czy wiesz gdzie teraz przebywa?
- To nie ma go u was? – na twarzy
wampira pojawił się wredny uśmiech.
- Dzisiejszej nocy uciekł. Czy
wiesz gdzie może się ukrywać?
Na twarzy wampira nie dość, że zagościł
wredny uśmiech to jeszcze był od ucha do ucha i widać było kły błyszczące w
blasku pełni. Arael patrzył na niego z obrzydzeniem. Miał dość tego osobnika,
miał dość nocy, mroku i światła księżyca, który niczym się nie umywał do
pięknych promieni słońca. Chciał jak najszybciej zakończyć rozmowę i jak
najwięcej dowiedzieć się o Sadhelu i miejscu jego pobytu.
- Uciekł wam? Hahahahahaha! To ci
dopiero! Hahahahaha! – Bezczelny wampir coraz bardziej drażnił Araela.
- Jeśli wiesz gdzie jest to mów a
nie śmiej się idiotycznie! – Arael już się wściekł totalnie.
- A co ja, wróżka jestem czy co?!
– to wytrąciło anioła z równowagi. – Nie mam pojęcia gdzie on może się ukrywać.
Ale jeśli mówisz, że uciekł tej nocy to przecież nie mógł zawędrować zbyt
daleko.
- To może jakaś wskazówka? Ja nie
mam pojęcia gdzie taki wasz „książę ciemności” mógłby się schronić. – przez
ironicznie wypowiedziane słowa „książę ciemności” na twarzy wampira wystąpił
grymas i spojrzenie oburzenia. – Czy mógł się schronić u jakiegoś przyjaciela?
– ciągnął dalej Arael.
- U przyjaciela? – wampir nie
wiedzieć czemu się zdziwił – Sadhel nie zadawał się z nikim i nikt nie zadawał
się z nim. To, że był jednym z najpotężniejszych to nie znaczy, że nie naraził
się Radzie Najwyższych. – powiedział jak tylko mógł najwznioślej. W końcu
Sadhel nie jest znowu aż tak ważny!
- Jaką znowu Radą? – Arael nie
krył zdziwienia. Nigdy nie słyszał o żadnej Radzie Najwyższych.
- Nic więcej ci nie powiem! Za to
mogą mnie zabić! I tak już za dużo powiedziałem.
- Ale nadal nie wiem gdzie może
być Sadhel! – anioł w końcu chciał się czegoś dowiedzieć.
- Jak podam pare miejsc to mnie
puścisz?
- Tak.
- Dobra. Tylko nie mów nikomu kto
ci o tym powiedział! – wampir zrobił małą przerwę żeby podnieść napięcie. Ta sytuacja
go trochę bawiła. Wszechpotężnym aniołom uciekł Sadhel! To wydało mu się
strasznie zabawne. – A więc – zaczął – przeszukaj wszystkie budynki na
pięćdziesiątej pierwszej ulicy. Te gotyckie oczywiście i raczej opuszczone. Na
51 jest ich najwięcej i większość ma okna na zachód. Tam w ogóle zbiera się
większość wampirów którym się nudzi i nie mają nic do roboty. Tylko nie
radziłbym ci tam wchodzić w samym środku nocy. Chyba wiesz o co mi chodzi? My
wyczujemy obcego z daleka, szczególnie jeśli jest nim anioł. – znowu szyderczy
uśmiech zagościł na twarzy wampira
- A jeśli tam go nie znajdę?
Mówiłeś przecież, że on się z nikim nie zadaje.
- Tak, to prawda. Lecz na pewno
któryś z budynków jest cały opustoszały. A teraz mogę już iść?
- Tak, możesz. Tylko pamiętaj, że
masz nikomu nie mówić, że mnie spotkałeś i kogo poszukuję! Wiesz, że kara
będzie surowa jak komuś coś wypaplasz! – anioł spojrzał na niego gniewnie.
- Jeśli ktoś się dowie i tak nie
będziesz wiedział kto powiedział. A teraz ty pamiętaj... – wampir zbliżył się
do Araela, oczy zaiskrzyły mu się i dokończył w uśmiechu - ...że kiedy spotkam
cię następnym razem to już mnie nie zaskoczysz, bo ja też potrafię
być...groźny. – ostatnie słowo wampir powiedział mu wprost do ucha, a Arael
nawet nie widział kiedy tamten się zbliżył. Zaskoczony anioł nie zdążył nic
powiedzieć kiedy tamten już odlatywał. Wampir przyspieszył i wkrótce Arael
pozostał sam na tle księżyca. Zapowiadała się ciężka noc.