Anioł Stróż

widzę jego oczy

troskliwy wzrok

Słyszę jak słońce gra

dzwoneczkami w złotych włosach

pięknie

Czuję miękkie pióra skrzydeł

na twarzy

ciepły puch

Siedzi przy moim łóżku

gdy śpię

Stoi przy mnie

z dłonią na moim ramieniu

obciera łzy

rąbkiem szaty

Widzę go smutnego

bo nikt go nie widzi

nie czuje

łzy

Teraz to ja

pocieszam

jedwabną chustką

obcieram oczy

Tylko moje oczy

Tylko moje skrzydła

Tylko moje włosy

Tylko mojego

Stróża

anioła

 Ten wiersz należy do Violet –z czasów, gdy jeszcze była normalna i odzywała się do ludzi^^ Był pięknym prezentem urodzinowym i chyba oczywiste dla kogo jest to opowiadanie. Ja wiem, że nie jesteś taką wiedźmą na jaką zgrywasz^^

                        REQUIEM  DLA  ANIOŁA  STRÓŻA

  

     Robię to dla ciebie, z absolutnie własnego wyboru –chcę żebyś to wiedział. Wiedział i nie miał do siebie o to pretensji.

     Słuchaj, ja naprawdę kocham życie i nie robiłbym tego z byle powodu. Rozumiesz mnie, prawda? Chcę żebyś zrozumiał. Chcę żebyś zrozumiał i w końcu się z tym pogodził. …przecież to ja wybieram, ja decyduję!

     Nie waż się za mną płakać, ani nic z tych rzeczy… Zawsze miałem to co chciałam –to takie proste sięgnąć do celu, gdy się go w końcu znajdzie. Przyjemnie było patrzeć jak rośniesz i zmieniasz się. Przyjemnie było siedzieć na twojej poduszce, gdy spałeś i odpędzać koszmary.  Dzieciństwo miałeś szczęśliwe –nie powiem, pili nawet nie tak dużo, nigdy nie bito cię. Rodzeństwo rozeszło się szybko.      

     Jesteś już wolny. Jesteś ptakiem…

     O jakim ptaku mówię? Nie wiesz? Przecież za torami jest wieża –twoja Ptasia Wieża.  Dawno opuszczona, samotna i brudna. W jednym z okien mają gniazdo pustułki. Tak, to dziwne, ale widuję je co dzień prawie. Polują na gołębie –te głupie miastowe gołębie wcale nie uciekają przed nimi.

     Widzisz? Te ptaki przystosowały się do życia z skrajnie odmiennych warunkach niż naturalne. Też tak potrafię. I ty też. Chcę być pustułką, gdy już będzie po wszystkim.

     Przecież potrzebna ci przestrzeń, powietrze, ruch. A przy mnie? Co cię czeka?

     Wieczne milczenie? Bo przecież ja nawet nie potrafię mówić, nie powiem ci tego co chcę powiedzieć –nie tak jak powinieneś to usłyszeć.

     Czasem myślę, że wystarczająco już zmarnowałeś na mnie czasu. Po co to przeciągać? Przecież dorastasz, zmieniasz się… co ja mam ci do zaoferowania? W jaki sposób mogę być dla ciebie czymś ważnym?

      Kilka złudzeń? Jakieś szepty na granicy słyszenia? To głupoty.

     A świat cię przyciąga. Opierasz mu się? Nie rozśmieszaj mnie! Płyniesz na fali jego wymagań –a jednym z nich jest moje odejście. Wiec robię to dla ciebie. Naprawdę, będzie ci łatwiej beze mnie. Coś na pewno mnie zastąpi po mistrzowsku.

     Więc natychmiast podnieś głowę! Nie jesteś już dzieckiem!          

     Jeszcze raz mnie przytul i odejdź, pozwól mi odejść.

     Jak? Przecież wiesz. Noc na peronach jest taka cicha i spokojna, pusta. Bezdomne koty to cudowne towarzystwo w ostatnich chwilach. Będę patrzeć na Ptasią Wieżę i słuchać narastającego gromu.

     A ty, twardy realisto –pewnie się nim niedługo staniesz- nie zamykaj okna rankiem. Może to zabrzmi głupio, ale kiedyś może usiądzie w nim pustułka.