Hmmmmm, znowu wszystko przez Usagi _-_ Ja nie wiem, że też jej się to jeszcze nie znudziło _-_ Sama byś coś napisała!! :P

 

Part 5

 

         Shoubi wpadł do komnaty Kujaku jak burza. Drzwi huknęły o ścianę jak grom z jasnego nieba. Wtuleni w siebie przyjaciele z miejsca się poderwali.

–Wynoś się stąd! – krzyknął na Nogiku

–Tak jest.

Nogiku wstał i szybko zabrał swoją szatę. Shoubi był nieźle wkurzony, więc wolał nie wchodzić mu w drogę. Gdy tylko wyszedł, Shoubi podszedł do łoża. Uderzył Kujaku po twarzy.

–Lepiej ci już? Chyba mu podziękowałeś odpowiednio, co? Nie myślałem, że jest aż tak silny. – uśmiechnął się złośliwie

Usiadł na chłopaku okrakiem. Szarpnął go za włosy i wpił się zębami w jego szyję. Kujaku wił się, próbując się wyrwać.

–Ależ ty jesteś głupi! – odepchnął chłopaka

Zszedł z niego, zostawiając Kujaku sam na sam z myślami. Powoli wyszedł z komnaty i wrócił do siebie. Usiadł w fotelu.

–Dlaczego go zostawiłem…? – zastanawiał się – Taka zabaweczka nie powinna zostać sama. A z resztą, co za różnica…?

Wypił kielich wina i rzucił się na łóżko. Otarł oczy ręką, czując łzy. Przecież nie mógł pozwolić, żeby ktoś zobaczył jego płacz. Wspomnienia wróciły… Tak bardzo nienawidził tego człowieka… Osoby, która dała mu władzę… Nie zdążył otrzeć łez – spłynęły na poduszkę. Przypomniał sobie podarunek i jego słowa… Jedyne piękno, które po nim pozostało… Podszedł do biurka i zaczął grzebać w szufladzie. W końcu wyciągnął z niej stylizowany krzyżyk ze zwykłego i białego złota. Na środku połyskiwało pięknie oczko z ciemnego ametystu. Uśmiechnął się do własnych wspomnień… Jedynych, które nie wywoływały bólu w jego sercu… „Mam 25 lat i życie połamane… jak patyk…” (KAT: „Dellirium Tremens”) Podniósł się powoli i wyszedł z komnaty. Skierował się do Kujaku. Powoli otworzył drzwi. Chłopak leżał na łożu i trząsł się od płaczu. Shoubi uśmiechnął się do siebie, podchodząc do niego. Delikatnie starł łzę z jego policzka. Chłopak uśmiechnął się słabo i odwrócił do niego. Nagle spokój zastąpiony został wyrazem przerażenia w zielonych oczach.

–Nie bój się. – wyszeptał – Przepraszam…

Uklęknął na łożu i przysunął Kujaku do siebie. Objął go czule. Chłopak spiął się, spodziewając się ciosu. Rozluźnił się dopiero, gdy Shoubi wtulił się w niego. Czuł jego oddech na karku. „Co mu się stało? Znowu jakaś podpucha?”

Shoubi również się uspokajał. Wdychał zapach „zabawki”, czując ogarniającą go złość. Na tego, który zrobił z niego potwora. Na siebie. Przytulił mocniej Kujaku.

–Przepraszam… - powtórzył

Siedzieli tak może kwadrans, może dłużej, Kujaku coraz bardziej się uspokajał. Po raz pierwszy czuł się pewnie w ramionach swojego pana. Wtulił się w niego mocniej. Shoubi nagłym ruchem odsunął go od siebie. Kujaku spojrzał przerażony. Był pewien ciosu. Zdziwił się, gdy ujrzał na wyciągniętej dłoni krzyżyk.

–Mam coś dla ciebie. – uśmiechnął się szeroko, widząc zdziwienie – Podoba się?

Kujaku pokiwał głową. Shoubi zawiesił mu krzyżyk na szyi. Chłopak nie mógł powstrzymać się od komentarza.

–„Piękny”

Shoubi uśmiechnął się zjadliwie i powiedział martwym głosem:

–Jesteś moją własnością, a to twój znak. Nie waż się go ściągnąć!