No dobra, chora byłam, to trochę popisałam ^_^  Zawsze najwięcej czasu zajmuje mi jednak przepisywanie tego wszystkiego z kartki do Worda ^_^  No cóż, bywa…

 

Part 7

 

Shoubi, wchodząc do komnaty reprezentacyjnej, wysłał kogoś z obecnych po Suirena. Reszta bardzo szybko się wyniosła. Shoubi już od kilku dni nie przejawiał dobrego humoru.

–Wzywałeś mnie, panie?

–Nogiku jeszcze żyje?

Suiren spojrzał na Shoubiego nieco zaskoczony.

–Nie… – odpowiedział niepewnie

–Nie kłam!

Suiren stał z uniesioną głową, ale patrzył gdzieś w bok. Zrozumiał, że Nogiku jest Shoubiemu potrzebny. Ale bal się go wydać. Bał się gniewu Shoubiego. A jeszcze bardziej obawiał się, że Shoubi zabije chłopaka.

–Gdzie on jest? – Suiren skulił się w sobie wyczuwając niehamowany gniew

–U mnie… - czarnowłosy opuścił głowę

Gniew Shoubiego w jednej chwili zmienił się w zdziwienia, a potem zaciekawienie.

–A mógłbyś mi łaskawie wytłumaczyć, co on tam robi? – zapytał głosem, który nie wróżył niczego dobrego

–Podejrzewam, że śpi… - Suiren starał się w jakiś sposób zejść z niewygodnego tematu

–Niezupełnie o to mi chodziło… Nie wykonałeś rozkazu… chociaż to i dobrze. Ale nie wiem, co cię podkusiło? Podoba ci się ten bachor, czy jak?

Suiren uniósł głowę. Jego twarz wyrażała smutek. Spojrzał na Shoubiego i prawie niezauważalnie pokiwał głową.

–No ślicznie! I jeszcze powiedz, że sprowadzałeś dla mnie zabaweczki, żebym przypadkiem nie zwrócił na niego uwagi? – Suiren znów pokiwał głową – Heh, trochę za późno mi o tym powiedziałeś.

–Wiem, panie…

–No cóż, nie ważne. Przyprowadź go tu natychmiast!

–Dobrze, panie… - Suiren był już całkowicie zrezygnowany

–Nie bój się, krzywda mu się nie stanie. – rysy Shoubiego złagodniały

 

~*~

 

–Nogiku, dziecinko, wstań…

 Suiren klęczał przy łożu, gładząc śpiącego po włosach. Nagle Nogiku zerwał się, rozglądając się w panice po pokoju.

–Spokojnie… Shoubi cię woła – Suiren silił się na uśmiech

–Oberwałeś za pomaganie mi?

–Na razie nie. Shoubi cię potrzebuje, nie wiem po co… Ale raczej nic ci nie grozi.

–A tobie?

–To bez znaczenia. – Suiren wstał i pocałował chłopaka w czoło – Ubieraj się.

Nogiku posłusznie wstał. Ciekawiło go, dlaczego jeszcze żyje, ale jakoś nie miał odwagi o to zapytać. Dlaczego ten człowiek ryzykował swoim stanowiskiem dla niego? To już się Nogiku w głowie nie mieściło.  Suiren przyglądał mu się. Wolałby, żeby Nogiku raczej się rozbierał… i żeby robił to specjalnie dla niego…

Gdy chłopak się pozbierał, Suiren zaprowadził go do Shoubiego.

–Wyjdź, Suiren!

Suiren spojrzał nieufnie na Shoubiego. Ten uśmiechnął się delikatnie, jakby czule.

–Nie bój się. Obietnica zobowiązuje.

Suiren skłonił się i wyszedł.

–A co do ciebie… - uśmiech zniknął z jego twarzy – Porozumiewałeś się w jakiś sposób z moją zabawką?

–Tak, panie. Językiem znaków.

–Chcę, żebyś mnie tego nauczył.