Part 14

 

Suiren wpadł do swojej komnaty jak burza. Nogiku czekał na niego, siedząc w fotelu. Suiren podbiegł do niego i złapał go za chabety.

–Ty głupi gnojku! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! – rzucił go na łoże i usiadł na nim – Nie ryzykowałem dla ciebie, żebyś mógł sobie powariować. Shoubi ci nie daruje! Nie tym razem!

–No i trudno. Będzie przynajmniej spokój.

–Nie będzie spokoju! Jak możesz tak mówić? Jak możesz odstawiać takie numery? Przecież ja cię kocham!

Nogiku spojrzał zdziwiony. Odwrócił głowę, by nie patrzeć na Suirena.

–To nie ma sensu. – wyszeptał po chwili – Nie pociągasz mnie.

–Nie chodzi mi o twoje ciało. Nogiku, nie dotarło do ciebie? – przytulił się do niego

Nogiku nie odpowiedział. Leżał, wpatrując się w sufit.

–Dlatego jeszcze żyję? – zapytał nagle

–Nie. Żyjesz, bo byłeś potrzebny Shoubiemu. Miałem cię wykupić, ale teraz to niemożliwe. Przeholowałeś…

–Rozumiem. – objął go – Nie martw się, będzie dobrze.

–Czy musisz być takim pieprzonym optymistą?

–Lepiej, żebyś zapomniał.

–Nie chcę. – pocałował go

Nogiku oddał pocałunek. Po chwili obrócił głowę. Nie chciał tego zrobić. Nie chciał dawać mężczyźnie nadziei.

–Nie powinieneś, panie… Skoro niedługo zginę, lepiej sobie daruj.

–Zdaję sobie z tego sprawę. – wstał – NIE POZWOLĘ!! – krzyknął

Suiren wściekł się. Tak bardzo zależało mu na tym chłopaku! I miałby pozwolić mu odejść? Nigdy! Nogiku wstał i przytulił się do niego.

–Wolisz martwić się na zapas, czy żyć chwilą?

–Na razie się trochę pomartwię. – uśmiechnął się

Nogiku zrozumiał. Suiren mówił prawdę: nie jest dla niego ciałem.

–Będzie dobrze…

–Jesteś nienormalny, wiesz?

–Wie-em! – roześmiał się

 

~*~

 

Shoubi usiadł przy Kujaku. Przyglądał mu się. Chłopak spał, więc na razie wszystko było w porządku. Shoubi zastanawiał się, jak dotrzymać obietnicy. „Gdy się obudzi…” No tak, ale przecież nie musiał mu mówić od razu, jak tylko dzieciak otworzy oczy. Kiedyś będzie musiał…

Kujaku w końcu się obudził. Gdy zobaczył Shoubiego, stał się esencją strachu. Ten popatrzył z takim smutkiem w oczach, że Kujaku nie mógł od niego oderwać wzroku.

–Przepraszam, kochanie. – pogładził go dłonią po policzku – Heh, ostatnio coś dużo przepraszam…

Kaujaku nie odzywał się (co wcale nie było trudne -_^   - dop. autorki). Powoli strach znikał z jego oczu i serca. Zastanawiał się, co Shoubi znowu od niego chce.

–Chciałbym, żebyś mi wybaczył. Czy żądam zbyt wiele?

–„Wybaczę, ale nie zapomnę.”

–Rozumiem… Kujaku? Czy… czy ty coś do mnie czujesz?

–„Tak, nienawiść.”

Shoubi opuścił głowę. „I co ja mam teraz zrobić? Jak mu powiedzieć…?”

–„Masz z tym jakiś problem? W końcu i tak jest ci to obojętne.”

–Wcale nie!

–„Wcale tak. I tak zrobisz ze mną, co zechcesz.”

–Nie…

–„Przecież jestem tylko zabawką.”

–Nie jesteś… Już nigdy nie podniosę na ciebie ręki, bo…

–„Tak, oczywiście!”

–Chciałbym… – ciągnął niewzruszony – Chciałbym, żebyś pokochał mnie tak, jak ja ciebie…