No dobra, obiecałam, że będzie tego 20 części. No i będzie ^_^ 

 

Part 18

 

Shoubi spojrzał zdziwiony.

–Posłaniec? Skąd?

–Eternal…

–Cholera! – przerwał mu – A co te czubki chcą ode mnie? Wprowadź go…

Shoubi schował pieniądze i usiadł, czekając na posłańca. Po chwili wszedł do komnaty młody chłopak. Shoubi zdziwił się – był chyba trochę za młody. Przyjrzał mu się. Chłopak był całkiem nieźle zbudowany, miał fioletowe włosy do pół-pleców i kpiący uśmiech. „Niezły jesteś!” pomyślał.

–Witaj, co cię do mnie sprowadza?

–Witaj, panie. Mój władca Nairikumu, chciałby porozmawiać z tobą o wyprawie wojennej.

–Nie sądzę, aby mnie to zainteresowało.

–Pozwól jednak memu panu opowiedzieć o swoich planach.

–Przecież macie silną armię. Nie jesteśmy wam potrzebni.

–Po ostatniej rewolucji armia osłabła. Trzeba było usunąć kilku wysoko postawionych zdrajców.

–Bywa i tak… Dobrze, powiedz swojemu panu by przyjechał za dwa tygodnie.

–Tak jest! – posłaniec ukłonił się i odwrócił

–Już wracasz? – Shoubi sam zdziwił się tym pytaniem

–Wybacz panie, ale muszę. Wrócę za dwa tygodnie. – uśmiechnął się zaczepnie

–Nie igraj z ogniem!

Posłaniec wyszedł. Shoubi odetchnął ciężko. Wstał i poszedł do Kujaku.

Blondyn spal w najlepsze, uśmiechając się lekko. Shoubi położył się obok, obejmując go. Kujaku obudził się. Mężczyzna uszczypnął go zębami w szyję.

–Za dwa tygodnie wyjeżdżasz.

–„Co się dzieje? Masz mnie dość?”

–Nie. I nie rób takiej miny. Przyjeżdża jeden czubek i wcale nie mam zamiaru całymi dniami zamartwiać się o ciebie. Wyjedziesz do naszego domku myśliwskiego.

–„A ty mnie tam zamkniesz i podpalisz, co?”

–Wariat! Jasne, bo nie mam nic lepszego do roboty. Nie chcę, żebyś go spotkał…

–„Dlaczego? Podoba ci się bardziej niż ja?” – sam dziwił się swojej złości

–Przestań! Po prostu niezbyt podoba mi się, że Nairikumu mógłby cię zobaczyć. Znając jego gust, chciałby cię odkupić. A ja… - przerwał

Kujaku trząsł się, wtulony w niego. Shoubi nie bardo wiedząc, co się dzieje, odsunął chłopaka od siebie. Blondyn śmiał się. „Z czego on się śmieje?”

–Co ci jest?

–„Jeżeli chce tu przyjechać, to podejrzewam, ze wie, iż mnie tu znajdzie. Nie fatygowałby się…”

–Skąd ta pewność?

–„Gdy mnie sprzedawał, powiedział, że mnie znajdzie.”

–Czyli… wy się znacie! A cała ta wyprawa to bujda! A niech to! Tym bardziej musisz się wynieść. – powiedział stanowczo

–„Nie mam zamiaru. Chcę…”

Shoubi wygiął mu ręce, kładąc się na nim.

–Nawet nie próbuj. – szeptał mu do ucha głosem wypranym z wszelkich emocji – Nie masz prawa mi się sprzeciwiać. Gdyby nie to, że cię kocham, oddałbym cię za darmo. – poluźnił chwyt, nadal jednak przygniatając chłopaka swoim ciałem – Kujaku, nie pozbędę się ciebie tak łatwo. Za bardzo mi zależy. – wtulił się w niego

Kujaku leżał tak przez chwilę, po czym zaczął się wyrywać. Shoubi wypuścił go, wpatrując się w zielone oczy z miną porzuconego szczeniaka.

–„Sam powiedziałeś, ze nie ważne z kim, ale mam być szczęśliwy.”

–Tak, ale… Ale nie potrafiłbym ciebie opuścić.

–„Jeżeli naprawdę mnie kochasz, pozwól mi odejść.”

–Dobrze, zobaczymy. Jeżeli Nairikumu się zjawi, a ty nadal będziesz chciał do niego wrócić, pozwolę ci. Zgoda?

Kujaku pokiwał głową i uśmiechnął się porozumiewawczo. Shoubi przytuli się do niego.

–Odejdź, jeśli chcesz. – wyszeptał czule – Ale nie zapomnij o mnie.

Kujaku objął go, uśmiechając się lekko. Shoubi wtulił się jeszcze mocniej. „Tym razem nie będę przez ciebie płakał.”