Part 21

 

Shoubi leżał na łożu. Zastanawiał się, jak będzie wyglądało jego życie bez Kujaku. Rozmyślał tak całą noc. Czuł zmęczenie, ale nie mógł zasnąć. Za bardzo martwiła go ta sprawa. Wstał i usiadł w fotelu. Wziął wino i kieliszek. Nalał sobie. Wypił prawie że duszkiem. Później jeszcze jeden. I jeszcze. Gdzieś po piątym odstawił kieliszek i powoli sączył wino z butelki (profanacja _-_  - dop. autorki).

Odstawił pustą butelkę. Spojrzał na nią z obrzydzeniem.

–A chciałem się upić. Po cholerę mi taki mocny łeb?

Odsunął od siebie wszystkie myśli. Skulił się w fotelu i tępo gapił się za okno.

W południe ktoś wszedł do jego komnaty. Shoubi nawet nie drgnął. Czekał, co nastąpi teraz. Kątem oka zauważył wyciągniętą dłoń. Leżał na niej złoty krzyżyk.

–Jednak jedziesz z nim? Dlaczego? Co ja ci takiego zrobiłem? – spojrzał na Kujaku z wyrzutem

–„Nic. Nie o to chodzi. Wiem, ze on mnie kocha. W końcu dlatego mnie odnalazł.”

–A dlaczego cię sprzedał?

–„Był zadłużony. Musiał.”

–Ależ ty jesteś naiwny. I wierzysz, że mu pomogłeś? Nie jesteś tyle wart. Ile Suiren za ciebie dał?

–„Nie wiem.”

–Jak to nie wiesz? Nie ważne. Posłuchaj: jesteś piękny, nie przeczę, ale masz jedną… wadę. I dobrze o tym wiesz. A to obniża twoja cenę. Szybciej wyszedłby z długów, sprzedając ziemię. Z jednego niewolnika niewiele by mu przyszło.

–„Ale on sprzedał wszystkich.”

–Widocznie się wami znudził. Wybacz mi szczerość, ale moim zdaniem on po prostu postanowił odnaleźć dawną zabawkę. I dlatego po ciebie przyjechał… Kujaku… – objął go w pasie – Nie opuszczaj mnie, proszę…

Kujaku pochylił się nad nim. Wyciągnął dłoń z krzyżykiem. Shoubi wziął go, zrezygnowany. Uznał, ze Kujaku chce odejść, niezależnie od wszystkiego. Uśmiechnął się sucho.

–„Zapnij.”

Shoubi roześmiał się i spełnił żądanie. Przyjrzał się Kujaku. Chłopak miał  oczy pełne łez.

–Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

–„Wiem. Zaczekaj chwilkę, zaraz wrócę.” – musnął jego usta.

 

~*~

 

Nogiku obudził się. Ame już odszedł. Zielonowłosy wstał i ubrał się. „Muszę pogadać z Suirenem.” Jak postanowił, tak zrobił. Wyszedł z komnaty i skierował się do niego. Powoli otworzył drzwi i wszedł do środka. Suiren leżał zwinięty w kłębek… na podłodze. Nogiku podbiegł do niego. Złapał go za ręce. Odetchnął z ulgą – nadgarstki były całe.

–Suiren! Wstań! Co ci jest?

Suiren powoli otworzył oczy. Odepchnął chłopaka od siebie.

–Wynoś się stąd, zdrajco!

Wstał i zachwiał się. Nogiku złapał go wpół. Zaprowadził go do łoża. Zmusił, by się położył.

–Suren… ja…

–Zostaw mnie! Idź sobie do niego!

–Widziałeś…? – usiadł na krawędzi łoża

–Niestety… Jesteś zwykłą dziwką! – patrzył na niego wściekle

–Wiem… – Nogiku stłumił łzy – Chcesz znać paradoks tej sytuacji?

–Paradoks? O co ci chodzi?

–Wiem, jak to brzmi. Ale posłuchaj… – westchnął ciężko – Przez to, ze się z nim przespałem, zrozumiałem, jak bardzo jesteś dla mnie cenny. Zrozumiałem, że mi zależy…

–Kłamiesz! – Suiren odwrócił się do ściany

Nogiku przytulił się do niego. Musnął ustami jego kark.

–Czego chcesz? – Suiren odwrócił się

–Niewiele… Twojego serca… – uśmiechnął się z czułością

–Masz je, przecież wiesz… - pocałował go