Nadejszła wiekopomna chwila -_^ No
dobra, bez wygłupów ^_^ Oto ostatnia część DC. Cieszycie się, prawda?
Part 23
Kujaku
wrócił do komnaty Shoubiego. Cieszył się z tego, co zrobił. Więcej: był z
siebie dumny. W końcu zrozumiał, ze tak naprawdę nigdy nie potrafił Shoubiego
znienawidzić. Wszedł do komnaty. Shoubi siedział w swoim fotelu.
–„Już
jestem.”
–Jednak
odjechał. Co mu powiedziałeś?
–„Prawdę.”
– uśmiechnął się
–Ciekawe
co…
–„Że
cię kocham.”
–Słucham?
–„Nie
wierzysz mi?” – minka mu zrzedła
–Jak
to…? Ty… mnie…?
–„Kocham.
Co w tym złego?” – usiadł na krawędzi łoża
–Nic, tylko… ja tego nie rozumiem…
–„Chodź
tutaj, to od razu zrozumiesz.”
Shoubi
powoli wstał z fotela i podszedł do chłopaka. Kujaku złapał go za ręce i
pociągnął na siebie. Przez chwilę kotłowali się w pościeli. Kujaku usiadł
okrakiem na Shoubim z uśmiechem zwycięzcy.
–Nie
licz na to. Ja tu jestem seme. – uśmiechnął się
–„Chociaż
raz pozwoliłbyś mi pomarzyć.”
–Nie ma
tak dobrze.
Usiadł,
wpijając się w usta Kujaku. Zmusił go, by się położył. Powoli zdjął z niego szatę.
Całował całe ciało chłopaka. Kujaku objął go za szyję. Przesunął dłonie pod
szatę Shoubiego. Zamarł. Shoubi spojrzał na niego. Blondyn przyglądał mu się
szeroko otwartymi oczyma. Shoubi podniósł się i poprawił szatę.
–Nie
bój się, to tylko blizny. Wiem, ze nie prezentuje się to zbyt ciekawie.
–„Chcę
zobaczyć.”
–Jesteś
pewien?
Kujaku
pokiwał głową. Shoubi rozwiązał szatę, nadal niepewnie patrząc na Kujaku. Zdjął
ubranie i rzucił na podłogę. Ramiona mężczyzny były pokryte bliznami.
–„Nie
wygląda to tak źle.”
Shoubi
bez słowa odwrócił się. Kujaku wstrzymał oddech. Plecy były jedną wielką
blizną. Chłopak powoli dotknął jednej ze szram. Shoubi syknął lekko, czując
nową pieszczotę. Kujaku cofnął rękę.
–Pamiątka
po ojcu. – odwrócił głowę, by przyjrzeć się Kujaku – Niezła, co? – uśmiechnął
się kwaśno
–„Nie
boli cię to?”
–To
tylko tak wygląda. Obrzydliwie, co nie?
–„Nie.
Dla mnie jesteś śliczny.” – pocałował go w kark
Całował
całe ciało Shoubiego, nie zwracając uwagi na to, ze mężczyzna próbował się od
niego odsunąć. Kujaku zdenerwował się. Złapał go wpół i pociągnał na siebie.
–„Długo
jeszcze?”
–O co
ci chodzi?
–„Nie
denerwuj mnie. Myślisz, że na co czekam?”
Shoubi
roześmiał się, wtulając się w chłopaka. Po chwili wrocili do przerwanych
pocałunków…
~*~
–Nie złościsz
się już na mnie? – Nogiku zrobił minkę pt. „porzucony szczeniak”
–A
powinienem?
–Wiesz,
ja bym się zezłościł… Za coś takiego…
–Przestań.
Każdy popełnia błędy. – objął go mocniej
Nogiku
uśmiechnął się sucho. Wcale mu się to wytłumaczenie nie podobało. Czuł, że
Suiren nie był szczery.
–Wiesz
co, Nogiku? W pierwszym momencie miałem ochotę zabić was oboje. Ale potem
stwierdziłem, ze każdy ma prawo do własnego życia. Jedyne, co mi pozostało, to
trzasnąć drzwiami.
–Obudziłeś
mnie tym.
Roześmieli
się oboje. Nogiku po chwili spoważniał nieco. Uśmiechnął się prawie
niezauważalnie, pochylając się nad Suirenem.
–Moje
życie należy do ciebie. – wyszeptał mu do ucha
–Wiem…
Dlaczego ja cię kocham?
–Na to
pytanie nie ma odpowiedzi.
–Chodź
tutaj!
Suiren jednym
ruchem pociągnął na siebie Nogiku. Nie czekał, aż chłopak ochłonie. Zbyt długo
musiał się powstrzymywać, więc teraz nie miał zamiaru.
–Nie
bądź takie szybki! – Nogiku roześmiał się – Bo mnie zrazisz.
–Już to
widzę. Za bardzo mnie pragniesz.
–jak ty
mnie dobrze znasz…
–Jak
samego siebie. – ugryzł go w szyję
–Au!
Nie! – krzyknął, gdy Suiren odsunął się od niego – Nie przestawaj…
~*~
Tej
nocy dwa łoża zapłonęły tak długo skrywaną namiętnością.
The
Ende Westerna ^_^ I jak się podobało? Pewnie wcale _-_