Dobra, na tym koniec… Wiem, ze połowie ludzi się nie spodoba, ale tak miało być…

 

Dzwonek? Nie, musiałem się przesłyszeć. A jednak ktoś dzwonił. Zwlokłem się z sofy. Byłem tak znudzony, że chyba nic ani nikt nie mógłby poprawić mi humoru. Otworzyłem drzwi.

–Cześć! Co robisz?

Czy ja powiedziałem „nikt”? Na pewno Adam nie zaliczał się do tego zbioru ludzi.

–C-co ty tu robisz? – wyjąkałem

–Uciekłem. Pomóż mi… – szepnął, wisząc na mojej szyi

Wpuściłem go do środka. Usiadł w kącie sofy, przytulony mocno do oparcia. Patrząc tak na niego nie chciało mi się znów wierzyć, że wydarzenia tamtej nocy naprawdę miały miejsce.

–Masz może nadmiar kawy? – zapytał ze słodkim uśmiechem

–Jasne!

Z chęcią opuściłem salon. Przygnębiał mnie widok tego niegdyś tak wesołego chłopaka. Teraz siedział tam, na kanapie, jak porzucony kociak.

–Dlaczego przyszedłeś właśnie do mnie? – zapytałem, stawiając kubek z kawą na stoliku

–Nie wiem… Zaufałem ci… w pewnym stopniu… Wierzyłem, że możesz mi pomóc…

–No, chyba, ze tak. – usiadłem obok niego – Myślałem, ze już cię nie zobaczę…

–Cieszysz się, że jest inaczej?

–Tak! – odpowiedziałem szybko, tuląc go mocno, jakby miał uciec

Przez pewien czas siedzieliśmy z ciszy, wtuleni w siebie. Ledwie usłyszałem szept Adama:

–Przepraszam…

–A masz za co? – roześmiałem się, wplatając palce w jego włosy

–Wiecznie przysparzam ci kłopotów…

–Ale ja lubię te kłopoty.

Pocałowałem go delikatnie, na dowód, ze mówię prawdę. Adam położył mi głowę na kolanach, zwijając się w kłębek.

–Zgubiłeś ostatnio kolczyk. Jest w walizce, razem z wypłatą.

–Nie chcę.

–Czego? – zaszokowała mnie jego stanowczość

–Twoich pieniędzy! – zerwał się – Nie chcę już być dziwką! Nie chcę być dziwką dla ciebie!!

–Nie jesteś. Chodź tu… - objąłem go – Zostań ze mną. Na zawsze.

W odpowiedzi wpił się szaleńczo w moje usta.

 

~~*~~

 

Adam zamknął zeszyt. Pamiętnik Tomka. Rzucił go na podłogę i wyciągnął się na łóżku. Wyobraził sobie mężczyzną, podchodzącego do niego z drapieżnym uśmiechem. Zawrze się tak zachowywał – kot polujący na swoją ofiarę…

–To już się nie powtórzy. – uśmiechnął się sucho, ocierając nieistniejącą łzę

Rozejrzał się po pokoju. Przyglądał się stojącym na szafce zdjęciom. Jedno z nich przedstawiało ich: objętych, uśmiechniętych, szczęśliwych…

–Tęsknię za tobą… – szepnął

Teraz to on był właścicielem mieszkania. To on pracował dla Miszy. Mężczyzna szybko przyzwyczaił się do nowego pracownika. „Skoro Tomek potrafił ci zaufać, ja też mogę.”

Zaufanie… Czy naprawdę go nim darzył…? Coś ich łączyło… Co? To nie miało znaczenia. Adam przypominał sobie znowu wszystkie pieszczoty, którymi obdarowywał go dawny kochanek. Jego dłonie błądziły po ciele. Sunęły w dół, do najczulszego punktu. Powoli zamknął dłoń i zaczął miarowo poruszać. Zamknął oczy, znów wyobrażając sobie bliskość wytęsknionego ciała. Po chwili dosięgnął szczytu. Poczuł w ustach łzy goryczy. Zwinął się na łóżku, płacząc jak małe dziecko.

Leżał tak przez dłuższy czas, zastanawiając się, co powinien właściwie zrobić. Wstał po chwili, poszedł do łazienki i szedł pod prysznic.

–Dobrze, zaraz do ciebie przyjdę… - wyszeptał, wpatrując się w płynącą wodę

Wyszedł, wytarł się szybko i jeszcze szybciej ubrał. W korytarzu złapał klucze. Znicz i zapałki.

Zamknął drzwi i szybko zbiegł po schodach.

 

~OWARI~