To ci dopiero staroć _-_  Pisałam to kiedyś na chemii....... a może i nie na chemii ^^’No, nie ważne: poczytajcie sobie, jeśli chcecie ^_____^

 

Yukichi wpatrywał się w siedzącego naprzeciw niego chłopaka. „Dlaczego on jest taki podobny?” zastanawiał się. „On odszedł. Powiedział, że już nie wróci…” przestrzegł się w myślach.

–Sun, ten dzieciak cały czas się w ciebie wpatruje.

–A co mnie to obchodzi? – zagadnięty spojrzał zimno w oczy Yukichiego

Chłopak zmieszał się i spojrzał za okno. Las szybko uciekał przed pędzącym pociągiem. „Nawet oczy ma takie same jak Ashti…” posmutniał nagle. To już pięć lat… I po co mu była ta wierność? Przecież i tak nie było nadziei. A poza tym: nawet jeśli, wróci i co? Będzie jak dawniej? „Tia, już to widzę” Znów bezmyślnie przyglądał się chłopakowi. Mógł mieć najwyżej 25 lat. Ciemne włosy opadały mu bezładnie na ramiona, okalając nad wyraz delikatną twarz. Jednak najbardziej przyciągały stalowoszare oczy, zdawać by się mogło, że można w nich utonąć. Yukichi z wysiłkiem odwrócił wzrok od chłopaka i spojrzał za okno. Pociąg wlókł się niemiłosiernie. A Yukichi bardzo chciał już być w domu. Właściwie sam nie wiedział dlaczego. Po co miałby wracać do pustych ścian? Mieszkanie już od pięciu lat było martwe. Dla niego były to tylko ściany, meble, trochę sprzętu. Odkąd został sam… Westchnął ciężko i znów spojrzał na chłopaka. Sun uśmiechnął się jadowicie, pochwyciwszy jego spojrzenie. Tego już Yukichi nie zniósł. Wstał i wyszedł z przedziału. Stał na korytarzu i gapił się za okno, słuchając mimowolnie śmiechu chłopaków.

–Sun, przestraszyłeś go. – żartował jeden z nich

–Trudno. – tylko srebrnooki się nie śmiał

–No wiesz co? A zapowiadał się ciekawy początek znajomości. – dołączył się drugi

–Może dla ciebie.

Yukichi słyszał jeszcze jakieś śmiechy, gdy nagle poczuł czyjś oddech na karku. Ktoś objął go w pasie.

–Proszę mnie zostawić.

–Chodź ze mną. – usłyszał głos Suna

Nie sposób było mu się oprzeć. Czarnowłosy popchnął Yukiego przed siebie i zaprowadził na koniec wagonu. Zaciągnął go do toalety i zamknął drzwi. Dopiero wtedy chłopak się ocknął. Chciał wyjść, ale Sun złapał go za nadgarstek tak silnie, że Yukichiemu wydawało się, iż zaraz go skruszy.

–Co pan chce ze mną zrobić?

–To co zawsze. – odgarnął mu włosy za ucho – Dlaczego się przefarbowałeś? Miałeś takie śliczne włosy… Wiesz, jak bardzo mi się podobałeś…

Yukichi odsunął się od niego, przyglądając się podejrzliwie. „Skąd…?”

–Właściwie to i tak jesteś pociągający… Oh, Yuki, jak ja się za tobą stęskniłem…

Yukichi uwiesił mu się na szyi. Czuł, że w oczach szklą mu się łzy.

–Jednak wróciłeś!

Sun tylko przycisnął usta do szyi chłopaka, dobierając się jednocześnie do jego spodni. Kochali się w rytmie stukotu kół, namiętnością utraconych lat. Razem dosięgnęli szczytu.

Czarnowłosy uśmiechnął się drwiąco, przyglądając się rozkosznej mince kochanka. Zapiął spodnie i wyszedł, zostawiając oszołomionego Yukiego sam na sam z myślami. Chłopak otarł zbierające się w kącikach oczu łzy.

–I na co ty liczyłeś? – uśmiechnął się ironicznie do swojego odbicia w lustrze

Gdy wrócił do swojego przedziału, powitały go cyniczne uśmiechy. Tylko Sun patrzył za okno, kompletnie go olewając. Jakby nic się nie stało. Yukichi zacisnął zęby, wściekając się sam na siebie. Dlaczego z nim poszedł?! Miał ochotę się zabić. Było mu tak cholernie głupio, ze wolałby nie istnieć.

A pociąg wlókł się jak mucha w smole…

 

~~*~~

 

Rzucił torbę w korytarzu i szybko przekręcił klucz w zamku. Przez całą drogę z dworca czuł, że ktoś za nim szedł. „Pomyliłem się…” Z resztą, nie pierwszy raz tego dnia. Wszystko, co się dzisiaj wydarzyło, było całkowitą pomyłką. Nie powinien był w ogóle wstawać z łóżka! Czuł się tak cholernie źle! Postanowił wziąć zimny prysznic.

Woda podziałała na niego bardzo uspokajająco. Pomimo, że była wręcz lodowato zimna, czuł, jakby wraz z nią spływało z niego zmęczenie i żal. Wydawało mu się, że słyszał dzwonek u drzwi.

Po chwili wyszedł i założył szlafrok na mokre ciało. Lubił, gdy materiał przylegał do skóry. „Ashti też to lubił…” Zdenerwował się. Zrzucił okrycie i zaczął się wycierać. Ubrał się szybko i wyszedł z łazienki. W korytarzu usłyszał łomot do drzwi.

Otworzył je szybkim ruchem. Na progu stał… Sun.

–Czego chcesz?

–Ciebie… –chłopak wyszeptał z czułym uśmiechem

Yukichi próbował zamknąć drzwi, ale Sun je zablokował. Wsunął się do środka, obejmując rudzielca.

–Wynoś się!!

–Yuki… no coś ty…? Chyba mnie nie wyrzucisz, po tylu latach oczekiwania?

W tym momencie niebieskooki załamał się. Przytulił się do Suna i w końcu pozwolił łzom płynąć.

–Co ci tak długo zajęło? Ashti, tak bardzo tęskniłem…

–Wiem, słyszałem twoje myśli… Przez cały ten czas z taką samą intensywnością… – pocałował go czule

–Dlaczego…?

–Nie mogłem wrócić. Wybacz mi…

–Tylko mnie już nie zostawiaj…

Sun nie odpowiedział. Powoli zaczął zdejmować koszulę z Yukiego, delikatnie całując każdy odsłaniany fragment skóry. Chłopak drżał, czując wytęsknioną pieszczotę. Po chwili obaj osunęli się na podłogę. Czarnowłosy z wprawą pozbawił kochanka ubrania.

–Widać, że nie próżnowałeś… – na twarzy Yukiego pojawił się smutny uśmiech

–Próżnowałem. Nawet nie wiesz, jak bardzo…

Niebieskooki chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Sun zamknął mu usta kolejnym pocałunkiem. Yukichi oparł się o ścianę. Czarnowłosy coraz bardziej na niego napierał. Obaj drżeli z niecierpliwości i podniecenia. Yuki jak najszybciej starał się rozebrać kochanka, ale zdenerwowanie raczej mu w tym przeszkadzało.

–Nie bądź taki niecierpliwy. – Sun roześmiał się, pomagając mu rozpiąć swoje spodnie

Po chwili, obaj nadzy, tarzali się po podłodze. W końcu Sun przycisnął chłopaka do podłogi i wszedł w niego.

–O, Boże!

–Yuki…? – skrzywił się

–Przepraszam… To tak…

Nie dokończył. Sun zaczął się poruszać, nie mogąc dłużej nad sobą panować. Yukichi jęczał, wbijając jednocześnie paznokcie w plecy kochanka. Czarnowłosy syknął cicho, by po chwili tym brutalniej wedrzeć się w ciało Yukiego. Chłopak wił się, zupełnie tracąc kontrolę nad emocjami. Spełnienie przyszło dużo szybciej, niż się spodziewał.

Leżeli tak, wtuleni w siebie, zasłuchani w bicie swoich serc. Po chwili jednak Sun podniósł się i pociągnął za sobą Yukiego.

–Ej! Tak dobrze mi się leżało! – niebieskooki udał oburzenie

–Nie wątpię. Ale nerki sobie przeziębisz. – Sun ubierał się, zupełnie nie patrząc na kochanka

–Niech ci będzie. – Yuki podniósł się z widoczną niechęcią – Spać mi się chce…

–Nic nowego. Zawsze chce ci się spać. – czarnowłosy roześmiał się

–Proszę mnie zanieść do łóżeczka! – Yuki wyciągnął ręce przed siebie

–I jeszcze czego? Może zaśpiewać kołysankę? – Sun uniósł brew

–Niekoniecznie. Ale możesz założyć piżamkę. – rudzielec cały czas stał w pozycji lunatyka z uśmiechem pięciolatka

–Marzyciel. Wystarczy mi rozbieranie ciebie. Z resztą: to lepsza zabawa.

–Eh, z tobą to tak zawsze. – Yuki schylił się po swoją koszulę i zaczął rozglądać się po korytarzu w poszukiwaniu reszty ciuchów

W tym czasie Sun był już w kuchni i przygotowywał herbatę.

–Nie jesteś głodny po podróży?

–Po podróży raczej nie… – niebieskooki przytulił się do jego pleców, mrucząc cicho

Czarnowłosy wyplatał  się z objęć kochanka, by pobuszować w lodówce.

–Wredna rogata bestyja!

–Wypraszam sobie! Rogów nie mam! To tylko jakiś chrześcijański wymysł! – Sun odwrócił się do niego, wytykając język jak dziecko

Yuki rzucił się a niego, zaborczo wpijając się w jego usta. Sun przez chwilę poddał się, by po chwili przerwać pocałunek.

–Agressive little kitten!   (wybacz, Bestyjko, nie mogłam się powstrzymać ^^’ – dop. autorka)

–Mrrrau!