Niektórzy wiedzą, z jakiego powodu to powstało… I bardzo proszę, żeby się tą wiedzą nie chwalić ^^’

 

„Kochaliśmy się dość długo. Pora nareszcie znienawidzić”

Rozumiałem sens tych słów. Zniszczyłem to, co było między nami. Gdy w końcu, w pełni wierząc, że te słowa o wybaczeniu są prawdziwe, postanowiłem powiedzieć ci, co się stało… Dlaczego naprawdę przez ostatnie kilka dni byłem tak zdołowany…

Stało się wiele. Mówiłem, że lepiej będzie, jeśli nie pójdę na te imprezę, ale ty się uparłeś. Co z tego, że wypadało iść? Nie chciałem i tyle. Karty przestrzegały. Zawsze im wierzyłem. Tak samo, jak teraz. Mówiłeś, że wybaczysz, ale nie wierzyłem. Bo one powiedziały mi coś innego. Że to już koniec.

Może dlatego wcale nie ruszyła mnie ta kartka....

Starałem się, żeby choć raz karty okłamały. Ale nie potrafiłem się powstrzymać. Znalem go dłużej niż ciebie. Wiedziałem, że nic złego mi nie zrobi. Dlatego zaczęliśmy flirtować. To wszystko zbyt szybko się potoczyło… Nie byłem w stanie zapanować nad sobą. A tym bardziej nie nad nim…

Wiem, że powiedziałem to zbyt… okrutnie. „Zdradziłem cię” – koniec informacji. Ale co innego miałem powiedzieć? Po co miałem się motać. Z resztą: dobrze wiedziałeś, że jeśli już, to właśnie w ten sposób to usłyszysz. Okrutne, ale prawdziwe.

Zrobiłem to. Nie wypieram się. Nie wyprę się też tego, że było mi z nim naprawdę dobrze. Nie, nie lepiej – inaczej. Może dlatego spodobało mi się na tyle, bym nie miał wyrzutów sumienia. Może, gdybym je miał, mógłbym zapłakać i wtedy naprawdę byś mi wybaczył. Ale nie mogłem. Nie potrafiłem udawać…

Wiem, poświęciłeś mi zajebiście dużo czasu. Powinienem ci się jakoś odwdzięczyć. Może dlatego postanowiłem, że nie będę cię błagał, byś został. Mimo, iż zawsze powtarzałeś: „Nawet nie wiesz, jak wiele potrafię wybaczyć.”

Zasługujesz na kogoś lepszego.

Powodzienia…