Site hosted by Angelfire.com: Build your free website today!

Felieton Wojtka Wieczorka z cyklu "Prawym okiem" przygotowany dla audycji radiowej "Polska Fala", 25/06/2000, Auckland

--- o ---

  Szanowni Sluchacze,

  Zgodnie z wczesniejsza zapowiedzia dzisiejszy felieton mial byc poswiecony akcjom dobroczynnym. Zdecydowalem jednak odlozyc ten temat do przyszlego tygodnia a dzisiaj pomowic o ogloszonej niedawno ustawie budzetowej.

  Nowy, lewicowy rzad pod przewodnictwem Partii Pracy poinformowal nas ostatnio jaka polityke finansowa zamierza wprowadzac w zycie przez najblizsze lata. Zawsze przy oglaszaniu budzetu slucham uwaznie kto jest aktualnie w laskach przywodcow i w zwiazku z tym otrzyma wiecej z publicznej kasy. Prosze jednak zwrocic uwage, ze Panstwo moze rozdysponowac wylacznie te pieniadze, ktore wczesniej nam zabierze poprzez podatki. Im wiecej rozdajemy jednym, tym wiecej musimy zabrac innym. Z tego punktu widzenia ustawa budzetowa nie jest kompletna, gdyz nie precyzuje kto konkretnie oplaci wspanialomyslnosc okazana wybranym grupom obywateli. Minister finansow powinien otwarcie oglosic, ze, przykladowo, bezprocentowe pozyczki studenckie od teraz beda sponsorowac prywatni przedsiebiorcy, a za program pomocy Maorysom zaplaca emeryci. To oczywiscie tylko przyklady, gdyz wiekszosc inicjatyw rzadowych tak naprawde finansuja osoby o srednich dochodach, powiedzmy miedzy NZ$ 25 000 a 60 000 rocznie. Z zarabiajacych mniej nawet bezwzgledne IRD nie byloby w stanie wydusic zadnych pieniedzy. Bogatsi z kolei albo sa chronieni przez rodzinne fundusze powiernicze, albo inwestuja za granica. W obu przypadkach oficjalnie nic nie posiadaja, czyli sa poza zasiegiem rak urzedu podatkowego.

  Mysle, ze wiekszosc Sluchaczy jest w przedziale dochodow, ktory czyni z nas dojne krowy systemu opieki spolecznej. Dlatego czytajac o rzadowych planach zwiekszenia wydatkow na to czy owo, zamiast odczuwac wdziecznosc, widze wylacznie ubywajace nam z kieszeni pieniadze. Idea, ktora przyswieca tym operacjom spoleczno-finansowym jest redystrybucja dochodu przez Panstwo, czyli tak zwana "urawnilowka". W systemach demokratycznych klasa srednia jest dodatkowo grabiona w rezultacie obietnic przedwyborczych czynionych przez rozmaite partie polityczne. Najlatwiej jest kupic sobie glosy ludzi pobierajacych zasilki. Beda oni popierali kazda partie polityczna, ktora da im dodatkowe 5 czy 10 dolarow tygodniowo. Gdybym chcial wygrac wybory w Nowej Zelandii, obiecalbym przyznanie talonow obiadowych KFC dla rodzin o najnizszych dochodach. Moglbym w ten sposob liczyc na glosy tysiecy milosnikow smazonego kurczaka, ktorych po zakupie papierosow, chipsow i piwa czesto juz na KFC nie stac. Pieniadze na pokrycie dodatkowych wydatkow socjalnych uzyskalbym podnoszac podatki dochodowe oraz skladki ACC pobierane od pracujacych.

W dokladnie taki sposob od lat za przedwyborcze obietnice partii politycznych placa glownie przedstawiciele klasy sredniej. Dodatkowe swiadczenia dla wybranych grup obywateli powoduja tez, ze rosnie atrakcyjnosc stylu zycia opartego na roznego rodzaju rzadowych zapomogach. Mamy wiec coraz wiecej pobierajacych zasilki, ktorych latwo skusic nowymi obietnicami przedwyborczymi. Widac wiec, ze demokratyczne panstwo opieki spolecznej jest samonapedzajacym sie mechanizmem, ktory dazy do unicestwienia. Im wyzsze zasilki, tym wiecej wymagajacych pomocy. Im wiecej ludzi na zapomogach, tym wyzsze zasilki. Kolo sie zamyka.

  Chce tez zwrocic Panstwu uwage na zawarta w ustawie budzetowej propozycje popierania badan naukowych prowadzonych przez sektor prywatny. Powszechnie wiadomo, ze najskuteczniejszym mechanizmem zachecania przedsiebiorstw do inwestowania w rozwoj techniczny sa ulgi podatkowe. W tym wariancie konkretny procent wydatkow poniesionych na badania odliczany jest od kwoty podatku do zaplacenia. Przedsiebiorstwa same decyduja na co wydawac pieniadze, a uzyskanie odpisu podatkowego jest automatyczne. Rzad zdecydowal jednak przyjac inny system, polegajacy na popieraniu rozwoju poprzez oplacanie wybranych programow naukowych. Istotna roznica polega na tym, ze przedsiebiorstwa beda musialy prosic rzad o dofinansowanie konkretnych badan. Zamiast pracowac nad rozwojem technologii, czesc personelu zajmie sie wiec wypelnianiem papierkow i sprawozdan wymaganych przez biurokratow z Wellingtonu. Z pewnoscia pojawia sie tez konsultanci, ktorzy za godziwa oplata beda w imieniu przedsiebiorstw walczyc o rzadowe pieniadze.

Rzad z kolei zatrudni nowych pracownikow do przegladania podan i podejmowania decyzji. Znaczy to, ze spora czesc funduszy przeznaczonych w budzecie na wspieranie rozwoju technicznego pochlona w istocie dzialania administracyjne i biurowe. Zamiast skupic sie na samych badaniach, firmy beda doskonalic sztuke ubiegania sie o dofinansowanie. Konsultant umiejacy sprytnie napisac raport dla rzadu moze okazac sie cenniejszy niz naukowcy. Przeciez to od niego bedzie zalezec powodzenie calego przedsiewziecia. Dlaczego wiec rzad zdecydowal sie na rozwiazanie, ktore zamiast promowac rozwoj wzmacnia tylko biurokracje? Otoz pozostawienie decyzji co do badan naukowych w rekach przedsiebiorstw prowadziloby do nadmiernych ulg podatkowych. Po prostu firmy moglyby zdecydowac sie wydac na rozwoj techniczny wiecej, niz chcieliby tego politycy. Nie starczyloby wowczas pieniedzy z podatkow na oplacenie wszystkich obietnic przedwyborczych poczynionych przez partnerow obecnej koalicji rzadowej. To z kolei zmniejszyloby i tak mizerne szanse zwyciestwa Partii Pracy w nastepnych wyborach W zwiazku z tym ustawa budzetowa zawiera rozwiazanie duzo gorsze, ale za to pozostawiajace kompletna kontrole sytuacji w rekach rzadu.

  Powroce jeszcze na chwile do fachowcow, ktorzy beda na zlecenie rzadu oceniac, ktore badania wygladaja obiecujaco i warte sa dofinansowania. Nie ma sztywnych formul matematycznych opisujacych scisle szanse powodzenia przedsiewziec wolnorynkowych. Decyzje finansowe beda wiec w znacznym podejmowane wedlug subiektywnych kryteriow, a to zawsze tworzy warunki dla korupcji.

  Ta mysla pozegnam Panstwa na dzisiaj.

  Do uslyszenia.