Felieton Wojtka Wieczorka z cyklu "Prawym
okiem" przygotowany dla audycji radiowej "Polska Fala",
3/09/2000, Auckland
---
o ---
Szanowni Sluchacze,
Dzisiejszy felieton wiaze sie tematycznie z poprzednim, poswieconym kontroli
Panstwa nad zyciem obywatela. Bede mianowicie mowil o polityce Panstwa wobec
rodziny.
Funkcja demokratycznego Panstwa powinna sie w tej kwestii ograniczac do
rozpoznania jaki wzorzec rodziny jest preferowany przez wiekszosc obywateli i
dbania o to, by ten wlasnie model byl szczegolnie chroniony przez prawo. Wszak
“demokracja” oznacza “rzady ludu”, czyli w praktycznym sensie, rzady
wiekszosci. Niestety wspolczesne zachodnie demokracje dawno zatracily sluzebny
charakter wobec zyczen obywateli. Zamiast sluchac, czego chcemy, Panstwo mowi
nam co powinnismy myslec. Tradycyjny model rodziny jest zas nieustannie i
bezwzglednie atakowany wszelkimi metodami. Nie zabrzmi chyba rewolucyjnie
stwierdzenie, ze tradycyjna rodzina jest zwiazkiem mezczyzny i kobiety, ktorego
celem jest wzajemna pomoc i wspolna opieka nad ewentualnym potomstwem. Katolicka
nauka spoleczna kladzie dodatkowo nacisk na nierozerwalnosc malzenstwa. Nie
twierdze, ze absolutnie wszyscy podzielaja ta sama wizje, ale chyba zdecydowana
wiekszosc obywateli mowiac o rodzinie ma na mysli taki, lub bardzo podobny
zwiazek. W mysl demokratycznych zasad ten wlasnie model rodziny powinien miec
szczegolnie uprzywilejowana pozycje w systemie spolecznym i prawnym kraju.
Agencje rzadowe edukuja nas jednak, ze nie mamy racji. Otoz zdaniem Ustawodawcy
status prawny identyczny z tradycyjna rodzina powinny miec tez zwiazki osob tej
samej plci i osoby z wlasnego wyboru samotnie wychowujace dzieci. Rowniez w
wielu kwestiach dotyczacych funkcjonowania rodziny Panstwo opowiada sie przeciw
sprawdzonym i powszechnie uznanym zasadom. Przejde tu do konkretow.
Od lat trwa atak agencji rzadowych na tradycyjna role rodzicow w wychowaniu
dzieci. Coraz wiecej funkcji wychowawczych przejmuja na siebie szkoly,
pracownicy socjalni i rzadowe organizacje do spraw mlodziezy. Wszystko to odbywa
sie w duchu rezolucji ONZ, ktore postuluja, ze dzieci sa mlodymi doroslymi i
maja wszystkie wynikajace z tej sytuacji prawa. Jest to oczywisty nonsens, gdyz
prawa musza byc zawsze zbalansowane obowiazkami, o ktorych dokumenty ONZ milcza.
W praktyce nowozelandzkiego wymiaru sprawiedliwosci przestepcom ponizej 16-go
roku zycia nie groza zadne konsekwencje. Ja mam na przyklad prawo do picia
alkoholu, ale tylko pod warunkiem, ze moje zachowanie po kielszku nie zakloca
spokoju innym. Jak mozna mowic o prawach kogos, kto za swoje czyny nie jest
odpowiedzialny przed nikim? W sytuacjach konfliktowych dziecko dowie sie od
szkolnego psychologa, ze rodzice nie moga mu nic narzucac, gdyz kazdy czlowiek
ma prawo do wlasnego zdania. Musialem tu przerwac na chwile pisanie, by
wyperswadowac mojemu synowi rzucanie zabawka w okno. Byc moze postapilem
niezgodnie z rezolucjami ONZ, ale poniewaz rachunkow za szklarza nie zaplaca mi
biurokraci z Nowego Jorku, sam bede decydowac jakie zasady obowiazuja w moim
domu. W Szwecji, ktora jest wylegarnia liberalnych idei socjalnych, jakakolwiek
forma fizycznego dyscyplinowania dzieci jest niezgodna z prawem. Malec, ktory
dostal klapsa moze tam podac swego tate do sadu. Po drugiej stronie zelaznej
kurtyny, w bylym Zwiazku Radzieckim, rowniez zachecano dzieci do donoszenia
wladzom na nieprawomyslnych rodzicow. Idea przewodnia jest w obu wypadkach taka
sama: aby wladza Panstwa rosla, trzeba najpierw oslabic autorytet rodziny.
Ludzie w rodzinach skloconych czy rozbitych sa latwiejsi do kontroli.
Inna forma ataku Panstwa na instytucje rodziny
sa zasady przyznawania zasilkow socjalnych. Samotnej kobiecie opiekujacej sie
dziecmi przysluguje wiele form pomocy niedostepnych dla pan mieszkajacych z
mezem. Jaki z tego praktyczny wniosek dla par mlodych ludzi na zasilku,
spodziewajacych sie dziecka? Najpierw przyszli rodzice powinni sie rozejsc,
przynajmniej na papierze, by kazde pobieralo wlasny zasilek. Potem mama
deklaruje, ze nie moze sobie przypomniec kto jest ojcem dziecka. W ten sposob,
jezeli tata pojdzie kiedys do pracy, jego zarobki nie beda pomniejszane o kwote
alimentow na utrzymanie potomka. Wszak w sensie prawnym nic go z wlasnym
dzieckiem nie bedzie laczyc. Ojciec powinien tez czesto sypiac poza domem, by
uniknac posadzenia, ze jest z matka swojego dziecka w trwalym zwiazku. Wedlug
regul przyznawania zasilkow para zyjaca ze soba na stale dostaje duzo mniej niz
suma zapomog tych samych osob mieszkajacych osobno. Podsumujmy wiec sytuacje
ktora jest najbardziej korzystnym finansowo rozwiazaniem dla mlodych rodzicow na
zasilku. Biologiczny ojciec, ktory nie jest ojcem w sensie prawnym pomieszkuje
konspiracyjnie z matka swojego dziecka, z ktora formalnie sie rozszedl. Jego
latorosl jest oficjalnie zarejestrowana jako dziecko nieznanego ojca. Co to
wszystko ma wspolnego z tradycyjna rodzina? Absolutnie nic, ale do podjecia
takich krokow zachecaja mlodych ludzi dyskryminujace wobec rodziny zasady
przyznawania zasilkow.
Kolejnym narzedziem walki z tradycyjnym modelem rodziny jest nowozelandzki
system podatkowy. Wyobrazmy sobie pracujacego pana, ktory regularnie odwiedza
pania z dzieckiem, na zasilku socjalnym. Jezeli zawra formalny zwiazek i
oficjalnie zamieszkaja razem, pani utraci prawo do zapomogi, gdyz w rodzinie
pojawi sie pracujaca osoba. Z kolei rozliczenie podatkowe pana nie uwzglednia
faktu, ze z pensji musi on utrzymac juz nie jedna, lecz trzy osoby. Po zawarciu
oficjalnego zwiazku wszyscy poniesliby finansowe straty, wiec zamiast ojczyma w
domu dziecko bedzie mialo tylko dochodzacego wujka, ktory czasem zostaje na
sniadanie. W tej chwili okolo jedna trzecia dzieci w Nowej Zelandii wychowuje
sie bez mezczyzny mieszkajacego na stale w rodzinnym domu. Koszty spoleczne
takiego stanu rzeczy sa olbrzymie. Podobnie wygladaja statystyki w innych
rozwinietych krajach zachodu. Zamiast probowac zaradzic tej anormalnej sytuacji,
liberalne rzady kontynuja rozpoczety przed laty socjologiczny eksperyment. W
Australii trwa wlasnie kolejna runda debaty nad prawem samotnych kobiet do
korzystania ze sztucznego zaplodnienia. Takie rozwiazanie odpowiadaloby
zwlaszcza paniom, ktore w ogole nie sa zainteresowane fizycznym kontaktem z
mezczyzna. Jezeli parlament zatwierdzi ta propozycje, tysiace dzieci nie bedzie
mialo nawet dochodzacego wujka, tylko ewentualnie dwie mamusie. Sluchaczom
pozostawiam ocene, czy bylaby to sytuacja porzadana.
Nastepny felieton bedzie poswiecony srodkom modyfikujacym swiadomosc znanym
rowniez jako narkotyki.
Do uslyszenia.