Site hosted by Angelfire.com: Build your free website today!

Felieton Wojtka Wieczorka z cyklu "Prawym okiem" przygotowany dla audycji "Radio Polonia", 19/11/2000, Auckland

--- o ---

  Szanowni Sluchacze,

  W nawiazaniu do dwoch poprzednich felietonow o srodkach modyfikujacych swiadomosc, dzisiejszy bedzie poswiecony walce z przestepczoscia.

  Istotna funkcja sprawiedliwego Panstwa jest sciganie i karanie obywateli przekraczajacych ogolnie przyjete zasady wspolzycia spolecznego. Niestety, we wspolczesnych zachodnich demokracjach wymiar sprawiedliwosci wydaje sie realizowac wizje spoleczna waskiej grupy politykow, slug publicznych i psychologow, a nie wiekszosci zdrowo myslacych ludzi. Regularnie co tydzien lub dwa lapie sie z niedowierzaniem za glowe sluchajac we wiadomosciach jak smiesznie niskie wyroki wymierzyli w naszym imieniu sedziowie jakims kolejnym kryminalistom. Nieswiadomym tego faktu Sluchaczom wyjasnie jeszcze, ze praktycznie nikt w Nowej Zelandii nie odsiaduje w wiezieniu calej zasadzonej kary. Przestepcom przysluguje niemal automatyczna znizka za tak zwane dobre sprawowanie w wiezieniu. Sprawcy przestepstw bez uzycia przemocy zwykle wychodza z wiezienia po odbyciu polowy wyroku, inni bandziorzy moga liczyc na wypuszczenie po odsiedzeniu 2/3 kary. Znaczy to, ze wyrok 9 lat wiezienia za gwalt oznacza praktycznie 6 lat, a dwa lata za zlodziejstwo to tak naprawde tylko 12 miesiecy. W podobny sposob faktyczny limit predkosci na otwartej drodze, wbrew temu co glosza znaki drogowe wynosi nie 100, tylko 110km/h. Sytuacja w ktorej istnieje rozbieznosc miedzy litera prawa i praktyka wymiaru sprawiedliwosci osmiesza agencje rzadowe w oczach obywateli i podwaza autorytet Panstwa. Kolejnym ponurym zartem jest fakt, ze sprawcy kilku przestepstw odsiaduja poszczegolne wyroki jednoczesnie. Znaczy to na przyklad, ze sprawca napasci ulicznej moze praktycznie bezkarnie swoja ofiare dodatkowo zelzyc. I tak w razie zlapania bedzie odsiadywal tylko 2/3 dluzszego wyroku za pobicie. Niewiele tez zmieniloby sytuacje, gdyby napadal przechodniow codziennie, gdyz nadal poszczegolne kary odbywalby jednoczesnie. Takie podejscie do wielokrotnych przestepstw jest absolutnie niezgodne z elementarnym poczuciem zdrowego rozsadku. Jak mozemy tlumaczyc naszym dzieciom, ze 2+2=4, jezeli dwa dwuletnie wyroki za pobicia, przy uwzglednieniu znizki za dobre sprawowanie, umieszcza sprawce w wiezieniu na niecale poltora roku? Czyzby na studiach prawniczych zaprzestano nauki algebry?

  Sludzy publiczni administrujacy w naszym imieniu sprawiedliwosc wymierzaja wiec wyroki pod ktorymi niewielu rozsadnych ludzi mogloby sie z czystym sumieniem podpisac. Jak doszlo do tej rozbieznosci? Winna jest moim zdaniem ideologia liberalizmu, ktora opanowala wiele dziedzin zycia publicznego, a przede wszystkim srodki masowego przekazu, system edukacji i wymiar sprawiedliwosci. Wielosci aspektow tej nowomodnej teorii bedzie poswiecony osobny felieton, wiec dzis wspomne tylko o politycznie poprawnym podejsciu do kryminalistow. Otoz w tym pseudo-oswieconym rozumieniu wine za ich wystepki ponosi rzekomo cale spoleczenstwo, czyli my wszyscy. Aby pokazac roznice miedzy podejsciem tradycyjnym i obecnie obowiazujacym posluze sie wymyslonym przykladem. Wyobrazmy sobie nastolatka z ubogiej rodziny, ktory podchmielony w sobotnia noc ukradl czyjs samochod i owinal go nastepnie dookola przydroznego slupa. W tradycyjnym rozumieniu naleza mu sie baty, a wlascicielowi samochodu odszkodowanie i pokorne przeprosiny. Liberalne spojrzenie jest jednak zupelnie inne. Po pierwsze, to na skutek niesprawiedliwosci spolecznej naszego niefortunnego kierowce nie stac bylo na wlasny samochod, wiec jego czyn byl w jakims sensie usprawiedliwiony. Po drugie, winna jest szkola, ktora nie wychwycila u niego wczesnych objawow frustracji i niezadowolenia. Po trzecie, to chciwi producenci alkoholu dazac do maksymalizacji zyskow przyczynili sie do tragedii umozliwiajac mlodziencowi upicie sie. Jezeli nasz delikwent nalezy do potomkow oryginalnych mieszkancow Nowej Zelandii, to dodatkowo lwia czesc winy za wypadek musi spasc na barki bialych kolonizatorow.

  Moj przyklad jest oczywiscie celowo przejaskrawiony, ale elementy takiego pomylonego spojrzenia na swiat mozna znalezc w codziennej praktyce wymiaru sprawiedliwosci krajow zachodu. Sedziowie i psychiatrzy sadowi przescigaja sie w usprawiedliwianiu przestepcow znajdujac rozne wytlumaczenia dlaczego zeszli oni na zla droge. Winna mogla byc przemoc, ktorej doznali jako dzieci, stres zycia we wspolczesnym swiecie czy rozne rzekome zaburzenia psychiczne czyli tzw. syndromy. Tego typu oficjalnie aprobowane wymowki zdejmuja z obywateli ciezar odpowiedzialnosci za kierowanie wlasnym zyciem. To z kolei daje pretekst do zakladania coraz to nowych agencji rzadowych zajmujacych sie sprawami, ktore kiedys byly rozwiazywane na poziomie jednostki, rodziny lub lokalnej spolecznosci. Usprawiedliwiajac nieodpowiedzialnosc jednostek tworzymy wiec problemy, ktorym nastepnie usilujemy nieefektywnie zaradzic poprzez administracyjne nakazy i rozbudowywanie biurokracji. Tak to liberalny system sprawiedliwosci przyczynia sie do rozkwitu patologii spolecznych trapiacych kraje zachodu.

  Naprawde nie rozumiem dlaczego odeszlismy od tradycyjnego i sprawdzonego modelu w ktorym sady byly nie po to, by przestepcow usprawiedliwiac, tylko karac. Niestety, obecna koalicja rzadowa prowadzi nowozelandzki wymiar sprawiedliwosci w zupelnie przeciwnym kierunku. Najpierw nowy rzad zignorowal wyrazona w referendum wole 91% obywateli, by wydluzyc wyroki dla przestepcow i ciezar opiekunczej uwagi rzadu przeniesc z kryminalistow na ich ofiary. Potem minister sprawiedliwosci publicznie rozwazal celowosc pozwolenia matkom odbywajacym kare pozbawienia wolnosci na zamieszkanie w wiezieniu z wlasnymi dziecmi. Kolejna propozycja ministra bylo umozliwienie wiezniom intymnych spotkan z odwiedzajacymi ich partnerami. Ostatnio z kolei slyszelismy, jak to zbawienny wplyw na reintegracje spoleczna gwalcicieli ma praca poza terenem wiezienia w trakcie odbywania kary. Ilekroc slysze o takich propozycjach zastanawiam sie, czy pracujac nad nimi minister sprawiedliwosci Matt Robson przypadkiem nie popijal winka z byla minister do spraw ACC Ruth Dyson. Niezorientowanym przypomne, ze pani Dyson wracajac po pijaku z pracy w parlamencie nadziala sie na policyjny patrol i w konsekwencji stracila  ministrialna teke.

  Moje rozwazania na temat wymiaru sprawiedliwosci bede kontynuowal za tydzien.

  Do uslyszenia.