Felieton
Wojtka Wieczorka z cyklu "Prawym okiem" przygotowany dla audycji
"Radio Polonia", 26/03/2001, Auckland
--- o ---
Szanowni
Sluchacze,
Moj
kolejny felieton mial byc poswiecony samotnym matkom. Zdecydowalem sie jednak
odlozyc ten temat do nastepnego spotkania i pomowic dzisiaj o grze w krykieta.
Pretekstem niech bedzie odbywajaca sie obecnie seria meczow pomiedzy Nowa
Zelandia i Pakistanem. Nie ukrywam, ze bardzo krykieta lubie i chetnie ogladam w
telewizji transmisje, zwlaszcza z meczow jednodniowych. Sprobuje w dzisiejszym
felietonie zachecic Panstwa do laskawszego spojrzenia na ten piekny, choc bardzo
wymagajacy sport.
Uwazam,
ze krykiet ma kilka zupelnie unikalnych cech, ktore odrozniaja go od wiekszosci
gier zespolowych. Po pierwsze, nie jest dyscyplina symetryczna. W pilce noznej,
recznej, koszykowce czy siatkowce, mecze skladaja sie z kilku czesci, w ktorych
druzyny zamieniaja sie wylacznie stronami boiska. Poza tym, z pozycji widza nie
zmienia sie absolutnie nic. Za pilka ugania sie identyczna liczba zawodnikow obu
druzyn i obie strony probuja w ten sam sposob zdobyc punkty. Mecz krykieta
wyglada zupelnie inaczej. W kazdym momencie na placu gry znajduje sie jedenastu
zawodnikow jednej z druzyn i tylko dwoch graczy zespolu przeciwnego. Mecz
jednodniowy sklada sie z dwoch diametralnie roznych czesci. W pierwszej, jedna z
druzyn odbija rzucana przez przeciwnikow pilke probujac zdobyc jak najwieksza
ilosc punktow biegajac miedzy slupkami lub wybijajac pilke poza pole gry. W
drugiej, odbijajacy staja sie rzucajacymi i probuja ograniczyc ilosc punktow
zdobywanych przez przeciwnikow. Te warunki lokalne, ktore dotad im sprzyjaly,
nagle staja sie przeszkoda. Jezeli kibicujemy za konkretna druzyna, obie czesci
meczu jednodniowego maja zupelnie rozna dynamike. Patrzac na dramatyczna zmiane
rol w krykiecie, mecze innych gier zespolowych wydaja sie wrecz monotonne. W
pilce noznej jedyna roznica miedzy pierwsza i druga polowa polega na tym, ze
"nasi" zamiast kopac z prawej na lewa kopia z lewej na prawa. Mecze
krykietowe maja duzo bogatsza dramaturgie. Nieprzypadkowo w walkach gladiatorow
jeden z nich mial miecz, tarcze i zbroje a drugi - trojzab i siatke. Ogladanie
pojedynku w ktorym walczacy maja do dyspozycji rozne srodki i stosuja rozne
techniki jest po prostu ciekawsze.
To
porownanie naprowadza mnie na kolejny ekscytujacy aspekt gry w krykieta. Jest
cos heroicznego w sytuacji dwoch odbijajacych zawodnikow, ktorzy stawiaja czola
jedenastu przeciwnikom. Odbijajacy musza zachowac calkowite skupienie i spokoj
umyslu pomimo tego, ze sa otoczeni przez graczy druzyny przeciwnej. Wiedza, ze
jak rzymscy gladiatorzy, prowadza gre do pierwszego bledu. Najmniejsze
rozproszenie czy chwila nieuwagi oznacza dla nich powrot do pawilonu. Krykiet
nie toleruje pomylek. Ten, kto popelnia blad, odpada z gry, spychajac ciezar
odpowiedzialnosci za losy meczu na kolegow. W pilce noznej zawodnik ktory jest w
slabszej dyspozycji moze byc wymieniony na gracza rezerwowego. W krykiecie kazdy
musi wyjsc na plac gry i przezyc chwile prawdy stawiajac czola przeciwnikom.
Wiele
szczegolow technicznych mozna dostrzec tylko na zblizeniach i powtorkach. Bardzo
pomocny jest w tym fachowy komentaz oferowany przez sprawozdawcow, ktorymi sa
zwykle byli zawodnicy. Mecz jednodniowy pomiedzy dwiema dobrymi druzynami to
fascynujace widowisko. Krykiet jest jednak sportem, ktory wymaga od kibicow
doglebnego zrozumienia zasad gry. Przypadkowy widz zobaczy na przyklad szesc
kolejnych wolno rzuconych pilek, ktore odbijajacy zablokowal nie zdobywszy
zadnego punktu. Fachowy kibic dostrzeze w tym fragmencie gry duzo wiecej.
Rzucajacy mogl probowac roznych sposobow podkrecania, torow lotu i katow ataku,
ale odbijajacy zawsze potrafil znalezc adekwatna odpowiedz. Szesc pozornie
nudnych pilek moglo byc w istocie demonstracja wyrafinowanej agresji i
mistrzowskiej obrony, pelnym napiecia pojedynkiem pomiedzy zawodnikami o rownym
poziomie kunsztu. Przypadkowy widz ziewajac zmieni kanal w telewizorze,
prawdziwy fan krykieta z zainteresowaniem bedzie czekal na dalszy ciag
ekscytujacego widowiska.
Zblizam
sie do konca moich przydzialowych szesciu minut na antenie, a nie zaczelem nawet
mowic o strategii i taktyce. Indywidualna technika jest tylko jednym z poziomow
konfrontacji wspolzawodniczacych druzyn. Odbijajacy i rzucajacy zawodnicy wydaja
sie byc najwazniejsi, ale nie oni podejmuja istotne decyzje. Druzyna krykietowa
jest zorganizowana na podobienstwo armii. Wodzem jest kapitan, ktory wyznacza
strategiczne cele w meczu i ustala odpowiednia taktyke. Nastepnie wybiera
zawodnikow, ktorzy potrafia zrobic to, co jest niezbedne do realizacji planu.
Moze sie zdazyc, ze jezeli nawierzchnia boiska faworyzuje szybkich miotaczy, nie
bedzie w druzynie miejsca dla bardzo dobrego spinera. Inny przyklad: czesto
przeciwko konkretnemu odbijajacemu rzuca zawodnik, ktory juz kilkakrotnie
pokonal go w przeszlosci. W kazdym momencie meczu krykieta toczy sie
jednoczesnie kilka tego rodzaju rozgrywek na roznych planach. Z pozycji widza
jedynie objecie wszystkich tych poziomow daje pelne doswiadczenie swiadomego
uczestnictwa w meczu. Czego Panstwu i sobie serdecznie zycze.
Do uslyszenia.