Felieton Wojtka Wieczorka z cyklu “Prawym
okiem” przygotowany dla audycji radiowej “Polska Fala”, 7/05/2000,
Auckland
---
o ---
Szanowni Sluchacze,
Chcialbym sie dzis podzielic z Panstwem kilkoma przemysleniami na temat
bezpieczenstwa ruchu drogowego w Nowej Zelandii.
Co roku ponad 500 obywateli kraju w ktorym zyjemy traci zycie w wypadkach
samochodowych. Zdaniem Policji glownymi przyczynami tej masakry sa: jazda po
pijanemu, przekraczanie dopuszczalnej predkosci i niechec pasazerow do zapinania
pasow bezpieczenstwa. Ten oficjalny punkt widzenia wtlacza nam do glow rzadowy
aparat propagandy przy pomocy nadawanych wieczorami makabrycznych reklam
telewizyjnych. Mozemy dzieki nim zrelaksowac sie po dniu ciezkiej pracy
ogladajac rozjezdzana przez samochod 4-letnia dziewczynke, okrwawione ciala
wypadajace przez przednia szybe czy rodzine w Mitsubishi przy zderzeniu z
telegraficznym slupem. Ukojeni idziemy spac, by rano ochoczo ruszyc znowu do
pracy – musimy przeciez zaplacic podatki z ktorych finansowane sa te wieczorne
horrory. Prowadzona od dwoch lat intensywna kampania straszenia obywateli nie
przynosi jednak oczekiwanych skutkow, gdyz w ubieglym roku liczba ofiar wypadkow
wzrosla w porownaniu z rokiem 1998. Pora wiec na publiczna dyskusje nad nowym
podejsciem do poprawy bezpieczenstwa na drogach. Niniejszy felieton jest moim
glosem w tej debacie.
Nie mam zadnych watpliwosci, ze glowna przyczyna wypadkow drogowych w Nowej
Zelandii sa niskie umiejetnosci kierowcow. Sluchacze z Auckland moga sie o tym
latwo przekonac wybierajac sie na przejazdzke po Otara, czy Howick. Powszechne
jest tam skrecanie bez kierunkowskazu, blokowanie ruchu przez niepewnych
kierowcow i ogolny brak wyobrazni w kierowaniu samochodem. Jadac poludniowa
autostrada czy Pakuranga Highway czesto zapytuje sie w myslach jak niektorzy
kierowcy zdolali uzyskac prawo jazdy. Szczegolnie
niebezpieczna jest nieumiejetnosc dostosowania predkosci do warunkow drogowych.
Kodeks Drogowy, czyli Road Code naklada na kierowce obowiazek jazdy z taka
predkoscia, przy ktorej mozliwa jest wlasciwa reakcja na niespodziewane sytuacje
drogowe. Narzucony przez przepisy ruchu drogowego tzw. limit predkosci nie ma
wiele wspolnego z bezpieczenstwem jazdy. Gdyby przekraczanie predkosci 100km/h
bylo rzeczywiscie takie niebezpieczne, to wiekszosc z Panstwa sluchalaby mnie w
tej chwili ze szpitalnego lozka, a rajdy samochodowe konczylyby sie na pierwszym
zakrecie. Tak oczywiscie nie jest, gdyz bezpieczna predkosc jazdy zalezy w
znacznym stopniu od umiejetnosci kierowcy i mozliwosci samochodu. Limit
predkosci zostal wyznaczony wylacznie po to, by zasilic kase publiczna dochodami
z kar za jego przekraczanie. Potwierdza to niedawny przyklad z mojego wlasnego
zycia. Kilka miesiecy temu otrzymalem poczta mandat za przekroczenie
dopuszczalnej predkosci. Zalaczone bylo do niego zdjecie mojego samochodu
wykonane przez policyjna kamere. Aby upewnic sie, ze wydrukowana na zdjeciu
predkosc jest wiarygodna poprosilem o podanie mi daty ostatniego przegladu i
regulacji kamery. Podobnie jak waga sklepowa czy dystrybutor paliwa na stacji
benzynowej, kamera policyjna musi byc co jakis czas kalibrowana, by upewnic sie,
ze jej pomiar jest dokladny. Odpowiedz policji na moja prosbe byla zdumiewajaca.
Po rozpatrzeniu wszystkich okolicznosci mandat zostal mianowicie anulowany.
Prosze zwrocic uwage, ze wcale o to nie prosilem. Chcialem tylko przed
zaplaceniem kary miec pewnosc, ze rzeczywiscie jest ona sprawiedliwa. Policja
nie byla jednak zainteresowana zadna dodatkowa korespondencja. Zamiast tracic
czas na sprawdzenie faktow latwiej jest przeciez zrobic kilka dodatkowych zdjec
innym kierowcom, ktorzy bez szemrania zaplaca. Widza wiec Panstwo, ze tak
naprawde nie chodzilo tu o bezpieczenstwo na drodze, tylko o pieniadze. Wracajac
do kwestii niskich umiejetnosci kierowcow: najprostszym rozwiazaniem byloby tu
podwyzszenie wymagan egzaminacyjnych wobec osob ubiegajacych sie o prawo jazdy.
Trzebaby tez wyszkolic i wyslac na patrole wiecej policjantow, ktorzy
eliminowaliby z ruchu drogowego niebezpiecznych kierowcow. Niestety ale oba te
dzialania wymagaja wydania pieniedzy. To tlumaczy, dlaczego rzad bardziej niz
dofinansowaniem policji jest zainteresowany instalowaniem nowych kamer. One
przynajmniej na siebie zarobia.
Inna, czesto pomijana w oficjalnych zestawieniach przyczyna wypadkow
samochodowych jest wolne tempo budowy nowych i remontu istniejacych drog. Okolo
40 centow w cenie kazdego litra paliwa to podatek drogowy. Jest on skladka
kierowcow na utrzymanie drog. Panstwo przejmuje jednak rocznie ok. $700 000 000
z tych pieniedzy na pokrycie ogolnych wydatkow budzetowych. Efektem jest
niedoinwestowanie drogownictwa, co pociaga za soba wzrost liczby wypadkow.
Wedlug dostepnych mi informacji Auckland ma w tej chwili tylko 60% sieci
autostrad, ktora wedlug oryginalnego zamyslu miala byc ukonczona do 1980 roku.
Prosze tez nie liczyc na zadna poprawe. Jak dowiedzielismy sie z prasy, w ciagu
najblizszych 5 lat wladze Auckland wydadza $410 000 000 na rozwoj transportu
publicznego a tylko $90 000 000 na drogi. Nie mam nic przeciwko autobusom, ale
jezeli ok. 97% mieszkancow wybiera samochod, to wiekszosc placonych przez nich
podatkow lokalnych powinna isc na utrzymanie drog. Ze wzgledu na mala gestosc
zaludnienia zaden rodzaj transportu publicznego w Auckland nie moze byc
rentowny. Budujac metro albo szybki tramwaj mieszkancy wezma na siebie finansowy
ciezar wiecznego dotowania cen biletow. Jezeli celem jest zmniejszenie emisji
spalin, to zbudujmy wiecej autostrad, ktore skroca czas przejazdu do pracy.
Ojcowie miasta najwidoczniej nie rozumieja, ze samochody spalaja wiecej benzyny
stojac w korkach.
Na koniec moje konkretne propozycje zmian w strategii poprawy bezpieczenstwa na
drogach. Uwazam, ze telewizyjne horrory powoduja u ogladajacych glownie niesmak
i odruch oporu wobec dzialan Policji. Zamiast pokazywania zbryzganych keczupem
manekinow, udostepnilbym obywatelom fakty na temat przyczyn i konsekwencji
wypadkow. Tylko traktujac kierowcow jak myslacych ludzi mozemy liczyc na ich
wspolprace. Tych ktorzy nie potrafia nauczyc sie jezdzic bezpiecznie powinna
usuwac z drog dobrze wyszkolona i wyposazona Policja. Kamery moga byc uzyteczne
pod warunkiem, ze pieniadze z mandatow beda zainwestowane w poprawe stanu drog.
O priorytetach wydatkow na drogownictwo powinni decydowac fachowcy, a nie
lokalni ekolodzy, czy politycy w Wellingtonie.
W naszym nastepnym spotkaniu bede mowil o dobrych i zlych stronach
komputeryzacji.
Do uslyszenia.