Felieton Wojtka Wieczorka z cyklu “Prawym
okiem” przygotowany dla audycji radiowej “Polska Fala”, 18/06/2000,
Auckland
---
o ---
Szanowni Sluchacze,
Dzisiejszy felieton bedzie poswiecony nowoczesnym trendom w wychowaniu dzieci.
Temat ten jest mi bliski, gdyz szukalismy ostatnio z zona odpowiedniego
przedszkola dla naszego dwu i pol letniego syna. Przed dokonaniem wyboru
ruszylem na wstepna misje wywiadowcza odwiedzajac nie mniej niz 10 roznych
placowek opieki nad dziecmi. Rozmawialem z opiekunkami, zapoznalem sie z
rozkladami dnia, ogladalem zachowanie dzieci i wzialem do przeczytania broszurki
zawierajace program wychowawczy danego przedszkola. Podziele sie teraz z
Panstwem kilkoma wnioskami do ktorych doszlismy z Ewa po calym tym
doswiadczeniu.
Po pierwsze, im wiecej mowi sie o rozwijaniu indywidualnych sposobow ekspresji
dzieci tym wiekszy w przedszkolu panuje balagan. Zwlaszcza jedno z miejsc, ktore
odwiedzilem w czasie mojego rekonesansu przypominalo polaczenie szpitala
psychiatrycznego z domem poprawczym. W czasie gdy mila pani opiekunka
oprowadzala mnie po przybytku dzieci tarzaly sie na podlodze w zapasniczych
splotach lub ganialy jak zwariowane malujac kolegow i kolezanki farbka. Mam
nadzieje, ze ktoras z przedszkolanek zareagowalaby przynajmniej, gdyby jakis
maly Edison chcial zrealizowac swoj potencjal dlubiac w kontakcie srubokretem.
Uwazam, ze liberalne teorie pedagagiczne sa po prostu wymowka dla niekompetencji
i zachlannosci prowadzacych przedszkola. Deklarujac swobode indywidualnej
ekspresji jako filar programu pedagogicznego mozna praktycznie pozostawic dzieci
samym sobie. W tradycyjnym podejsciu opiekunki bazujac na dlugim doswiadczeniu
wychowawczym prowadza dzieci przez trudy i bole dorastania. Nowoczesne
przedszkole moze zatrudnic mlody personel, ktory przyglada sie tylko jak dzieci
odnajduja wlasny sposob widzenia swiata. Poniewaz w tym modelu wychowania
opiekunki nie ucza, tylko dogladaja dzieci, nie potrzeba az tak wiele kadry.
Daje to oczywiscie dodatkowa oszczednosc w biezacych kosztach prowadzenia
przedszkola i powieksza zysk wlascicieli. Mam nadzieje, ze wybacza mi Panstwo to
materialne spojrzenie na sprawy o ktorych chcielibysmy myslec wylacznie w
wymiarze milosci i opieki. Czesto cytuje w takich okolicznosciach mojego
pierwszego szefa, wlasciciela duzej polskiej firmy, w ktorej mialem kiedys
przyjemnosc pracowac. Mawial on mianowicie, ze jezeli nie wiadomo o co chodzi,
to zwykle chodzi o pieniadze. Do dzis nie moge sie nadziwic jak czesto ta prosta
zasada pomaga mi znalezc wytlumaczenie pozornie zawiklanych sytuacji. Jezeli
chodzi o popularnosc nowoczesnych trendow w wychowananiu dzieci, to duza role
odgrywa tu tez snobizm rodzicow. Wielu z nich ma poczucie przynaleznosci do
postepowej elity tylko dlatego, ze ich dzieci nie sa poddawane w przedszkolu
rygorom zadnej dyscypliny. Jak jednak pokazuje historia, awangardowe teorie
najczesciej nie wytrzymuja proby czasu i sa w koncu zastepowane przez bardziej
konserwatywne alternatywy. Ja osobiscie nie moge sie doczekac kiedy w
instytucjach edukacyjnych znowu zagosci zdrowo pojeta dyscyplina. Tymczasem
wybralismy z Ewa dla naszego syna przedszkole przykoscielne, w ktorym duzy
nacisk kladzie sie na obowiazkowosc i poczucie porzadku. Pozwole tu sobie na
polemike z glownym mitem propagowanym przez zwolennikow liberalnego stylu
wychowania. Dyscyplina wcale nie musi oznaczac kar cielesnych, ani psychicznego
znecania sie nad nieposlusznymi dziecmi. W naszym przedszkolu autorytet
opiekunek bierze sie z ich stanowczosci i konsekwencji. Odbierajac Sebastiana z
przedszkola zauwazylem, ze dzieci swietnie czuja sie w dobrze zorganizowanej i
zdyscyplinowanej grupie. Nigdzie nie jest powiedziane, ze dzieci nie moga
rozwijac indywidualnosci uczac sie na przyklad, ze po wspolnej zabawie trzeba
posprzatac. Jezeli uznamy, ze wychowanie ma przygotowac dziecko do doroslosci,
dyscyplina powinna byc czescia przedszkolnego zycia. Od kazdego obywatela
oczekujemy poszanowania Prawa, wiec respektu dla pewnych narzuconych z gory
zasad musimy zaczynac uczyc jak najwczesniej.
Kolejna faze liberalnego eksperymentu wychowawczego przechodza dzieci w murach
szkoly. Tu z kolei zgodnie z nowomodnymi teoriami eliminuje sie calkowicie
element wspolzawodnictwa. Podobno poczucie przegranej niszczy w dzieciach
szacunek dla samego siebie. Efekt jest taki, ze absolwenci szkol ida w zycie z
bujnym poczuciem wartosci, ale bez zadnej odpornosci na stres zwiazany z
niepowodzeniem. W Nowej Zelandii jest alarmujaco wiele przypadkow depresji i
samobojstw wsrod mlodziezy. Ja konczac podstawowke mialem za soba wiele
przegranych meczow pilkarskich, guzow po bojkach z kolegami i dwoj z klasowek. W
dzisiejszych realiach przecietny 15-latek zna tylko idealny i bezkonfliktowy
swiat, ktory stworzyl dla niego liberalny system edukacji. Na zajeciach
wychowania fizycznego nie ma wygranych i przegranych, kazdy ma prawo do wlasnych
opinii a swiadectwa szkolne nie mowia kto jak sie uczy. Po takim wprowadzeniu w
zycie pierwsze powazne niepowodzenie moze zakonczyc sie zalamaniem psychicznym.
Nawet ci, ktorzy przebrna przez ten trudny okres maja w sobie pewna slabosc
charakteru, ktora moze ujawnic sie pozniej. Przeczytalem w prasie, ze czeste sa
obecnie przypadki pobicia egzaminujacych na prawo jazdy przez kierowcow, ktorzy
wlasnie oblali egzamin. Instruktorow pouczono nawet na specjalnej konferencji
jak powinni sie zwracac do niedoszlych kierowcow. Zamiast mowic “oblales
egzamin” maja mianowicie uzywac eufemistycznego sformulowania “nie
zaprezentowales poziomu sprawnosci za kierownica, ktorego od ciebie
oczekiwalismy”. Wszystko to dlatego, ze ludzie nie sa w stanie przyjac slow
prawdy na temat wlasnych umiejetnosci. Pozwole tu sobie na drugie w dzisiejszym
felietonie zapozyczenie z madrosci innych. “Jezeli przy chodzeniu boso bola
cie stopy, to mozesz albo pokryc cala ziemie dywanem, albo zalozyc buty”.
Wydaje mi sie, ze we wspolczesnym zachodnim swiecie ulatwiamy ludziom zycie
pokrywajac wszystko dywanem.
Za tydzien bede mowic o dobroczynnosci i pomocy biednym.
Do uslyszenia.