POPCORN: Od naszego ostatniego spotkania minelo juz kilka ladnych miesiecy i widze, ze przybylo Cie ponad polowe! Slyszalem, ze codziennie biegasz na silownie. Czy pakujac tak niesamowicie, bales sie jakiegos zamachu?
LIROY: Nie. Nic mnie jeszcze takiego nie spotkalo. Zawsze potrafie sobie radzic w kazdej sytuacji. Ostatni raz zostalem zaatakowany w podstawówce. Ale sam sie wtedy prosilem, zeby ktos mi ryja obil!
POPCORN: Widze, ze masz na glowie nowy tatuaz. Po co sie tak ozdabiasz?
LIROY: Mam na ciele wiele tatuazy. Moja zona twierdzi, ze to chyba mój najwiekszy zyciowy nalóg. Po prostu to lubie. Zonie oddalem cialo, a skóre oddalem kumplowi, który robi tatuaze.
POPCORN: Ile czasu trwalo zrobienie tego Stanczyka na glowie?
LIROY: Trzy lub cztery godziny. Robie sobie tylko czarne obrazki. Moze kolor jakis kiedys zarzuce, ale nie jestem jeszcze do tego przekonany. Na zastanowienie sie mam duzo czasu i duzo skóry. Sa jednak miejsca, na których nigdy sobie tatuazu nie zrobie!!!
POPCORN: Dlaczego zdecydowales sie na wydanie minialbumu, a nie pelnowymiarowej plyty?
LIROY: Sprawa wyglada nastepujaco: na plycie pojawia sie numer nagrany wspólnie z kapela Lordz Of Brooklyn - moim zdaniem bardzo istotny dla calosci. Okazalo sie jednak, ze problemy administracyjne zwiazane z tym utworem ciagnely sie bez konca - zarówno w Polsce jak i w USA. Nie chcialem rezygnowac ze wspólnego numeru z Lordz Of Brooklyn. Postanowilem wiec wydac minialbum. Nowa plyta, o normalnej dlugosci ukaze sie w lutym. Co wazne, beda na niej w wiekszosci tylko nowe nagrania.
POPCORN: Czy ma to zwiazek z tak zwanym czyszczeniem sampli?
LIROY: Mówiono, ze plyta sie nie ukazuje, bo trwa czyszczenie sampli. Totalna bzdura. To nie w tym rzecz. Chodzilo tylko o prawa do wspólnego kawalka z Lordz Of Brooklyn.
POPCORN: Czy móglbys wytlumaczyc, co oznacza termin "czyszczenie sampli"?
LIROY: Na zachodzie sa specjalizujace sie w tym instytucje. Polega to na tym, ze jesli jakis artysta chce wykorzystac sample (kawalek obcego utworu - przyp. red.), zglasza sie do takiej firmy i ona za pewna oplata zalatwia wszelkie formalnosci zwiazane z wykorzystaniem takiego kawalka. Tak najprosciej mozna wytlumaczyc "czyszczenie sampli".
POPCORN: A skad sie wzial tytul minialbumu "Bafangoo"?
LIROY: No cóz, bafangoo znaczy... bafangoo...
POPCORN: Ostatnio artysci zarzucaja sobie nawzajem "sprzeniewierzenie sie" zasadom rapu. Niektórzy mianuja sie juz gansta-raperami. Co ty na to?
LIROY: Po pierwsze: nie ma zadnego gansta w Polsce! Nie ma tez definicji rapu.
POPCORN: A co w takim razie nie jest rapem?
LIROY: Na pewno nie jest rapem "Nagly Atak Spawacza". Dla kazdego czlowieka, który slucha takiej muzyki jest jasne, ze kolesie nie potrafia rapowac. Ci kolesie najlepiej chyba by sie czuli w stylu disco polo!
POPCORN: Twoja nowa produkcja jest inna - mroczne, ciezkie klimaty...
LIROY: No, stary, ja sie artystycznie rozwijam. Jezeli moje plyty bylyby takie same - uznalbym to za porazke. Zawsze mówilem, ze czuje sie lepiej w ciezkiej odmianie rapu. Moim celem nie jest robienie kasy. Najlepszym sposobem na to byloby nagranie plyty w klimacie "Scyzoryka" czy "Scoobiedoo Ya". Dla mnie nie ma sensu jechanie na popularnosci jednego kawalka - bo to jest wlasnie, kurwa, sprzedawanie sie!
POPCORN: "Twoja córka" to chyba najbardziej szokujacy z twych nowych kawalków...
LIROY: O.K., jest szokujacy, ale jest prawdziwy. Jest to historia dziewczyny z jakiegos osiedla, chyba na kazdym osiedlu sa takie dziewczyny. Duzo jest ludzi, którzy udaja, ze sa kims innym...
POPCORN: Jak powstawal, ponoc niesamowicie drogi teledysk "I co dalej"?
LIROY: Nie przesadzajmy, nie byl on az tak drogi. To jest pierwszy mój profesjonalny klip - nic do tej pory takiego nie zaistnialo. Po raz pierwszy czulem, ze mam nad wszystkim kontrole - bylem wspólautorem scenariusza, uczestniczylem w castingu, zdjeciach, montazu, caly czas wspólpracujac z rezyserem Bo Martinem.
POPCORN: Kiedy zobaczymy cie na zywo?
LIROY: Pierwsza trasa koncertowa odbedzie sie po Swietach Wielkanocnych. Chce by byla to trasa profesjonalna. Ma to byc totalny live! Na scenie zywa sekcja, zadnej muzyki z tasm. Do tego naglosnienie, swiatla, wlasna ekipa towarzyszaca nam od poczatku do konca.
Rozmawial: Ostrovsky