Dziennik Polski, Krakow, 1999.05.04
Za przymusową pracę dla III Rzeszy
Wciąż tylko deklaracje
(INF. WŁ.) Polscy robotnicy przymusowi powinni otrzymać za pracę na rzecz III Rzeszy odszkodowania tej samej wysokości, co odszkodowania przyznawane obywatelom innych krajów - powiedział goszczący w Gdańsku kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder. Ciągle jednak nie wiadomo, kiedy i w jakich kwotach Niemcy zaczną wypłacać te odszkodowania.
Według prof. Lutza Niethammera, historyka dziejów najnowszych Niemiec i doradcy naukowego szefa Urzędu Kanclerskiego Bodo Hombacha, kwestia odszkodowań jest ostatnim wielkim zagadnieniem, które zostało pominięte przy "inwentaryzacji zbrodni Niemiec hitlerowskich". Profesor przypomina, że sprawa robotników przymusowych została po kapitulacji Niemiec uznana za typową dla warunków wojennych - a nie za przestępstwo nazistowskie - i tym samym wyłączona z powojennych postępowań odszkodowawczych. Miała zostać uregulowana w układzie pokojowym, którego, niestety, nie zawarto. - Z odszkodowaniami za pracę przymusową należy się śpieszyć. Ludzie, którzy pracowali niewolniczo, powinni - chociaż z dużym opóźnieniem - mieć coś z tego, że byli ofiarami nazizmu - twierdzi prof. Niethammer.
Kiedy? Prawie pewne jest, że wypłacanie odszkodowań nie rozpocznie się - wbrew zapowiedziom - 1 września tego roku, w 60. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Według Jacka Truszczyńskiego, przewodniczącego Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, do końca sierpnia 1999 roku uda się wypracować formułę odszkodowań, ich wysokość i wszelkie inne szczegóły. - Wypłacanie powinno się rozpocząć w ostatnim kwartale tego roku - twierdzi Jacek Truszczyński.
Rozmowy w sprawie odszkodowań zainicjuje konferencja, która odbędzie się w dniach 12 - 13 maja w Waszyngtonie z udziałem wszystkich państw okupowanych przez hitlerowskie Niemcy.
Komu i od kogo? Wypłaty od niemieckich firm mają otrzymać wszystkie osoby, które pracowały niewolniczo na rzecz niemieckiej gospodarki, a być może w przyszłości również te, które były wykorzystywane przez gospodarki austriacką i szwedzką. Ocenia się, że na odszkodowania z tytułu pracy w III Rzeszy czeka około 600 tys. Polaków. Wszystkich natomiast obywateli polskich, którzy w czasie wojny zostali deportowani i przymuszeni do pracy było prawie 3 mln.
Pieniądze dla robotników zatrudnionych przez przemysł III Rzeszy mają pochodzić z funduszu odszkodowawczego utworzonego przez niemieckie firmy. Niemiecki rząd i koncerny deklarowały, że do końca lutego 1999 roku na konto funduszu wpłyną pierwsze kwoty i do tego czasu powstanie koncepcja uregulowania odszkodowań. Niestety, do tej pory nic takiego nie nastąpiło.
Podczas wojny aż 150 tys. niemieckich przedsiębiorstw i prywatnych osób korzystało z niewolniczej pracy. Na fundusz odszkodowawczy, zdaniem ekspertów, powinno się złożyć około 400 największych koncernów, które w największej mierze korzystały z przymusowej pracy. W sumie - jak się szacuje - mogą one utworzyć fundusz w wysokości od 9 do 45 mld marek (w zależności od tego, jakie firmy się ostatecznie złożą).
Z tego funduszu nie dostaną odszkodowań Polacy zatrudnieni u niemieckich rolników. Pieniądze na wypłaty dla tej grupy mają pochodzić z funduszu federalnego tworzonego obecnie przez niemiecki rząd. Niestety, ma on być dużo niższy niż fundusz przemysłowy, więc dawni robotnicy rolni otrzymają niższe odszkodowania niż robotnicy zatrudnieni w przemyśle. - Będziemy walczyć o jak najwyższe wypłaty za pracę niewolniczą u rolnika - deklaruje Jacek Truszczyński. Praca w rolnictwie, zdaniem prof. Czesława Łuczaka, historyka II wojny światowej, była - zwłaszcza w okresie żniw i wykopków - cięższa niż w przemyśle.
Ile? Na razie nie wiadomo, jak zostaną podzielone pieniądze pochodzące z obydwu funduszy: odszkodowawczego i federalnego. Osoby, które mają otrzymać wypłaty za pracę niewolniczą w przemyśle, prawdopodobnie zostaną podzielone na kategorie. - Nie wiem, jak duże będą te odszkodowania - mówi Jacek Truszczyński. - Uważam, że nie mogą być niższe niż 10 tys. marek na osobę. To minimum. Właśnie 10 tys. marek odszkodowania wypłaca już Volkswagen za pracę przymusową w jego fabrykach podczas II wojny światowej.
Dziwna kolejność Niemcy chcą najpierw otrzymać gwarancję, że osoby, które otrzymają odszkodowanie z funduszu, zrzekną się raz na zawsze drogi sądowej w celu uzyskania większych pieniędzy. Dopiero po jej otrzymaniu obiecują założyć fundusz odszkodowawczy. Na taką kolejność nie chce się zgodzić ani polski rząd, ani poszkodowani. Argumentują to w prosty sposób: nie możemy pozbawiać się prawa do procesu na wypadek, gdyby okazało się, że wysokość funduszu jest bardzo niska, a więc i wypłaty będą niewielkie.
(K.W.)
3-05-1999 (opublikowane 1999.05.04)
Rzad Polski NIE jest strona w procesach cywilnych w USA, i niewiele ma do powiedzenia, a raczej niewiele chce mowic. Np. nie prowadzi akcji dokumentowania zeznan wymierajacych swadkow.
Niepotwierdzona konferencja panstw poszkodowanych formalnie nie ma jakiegokolwiek wplywu na procesy w USA. Sa to procesy osob indywidualnych.
Zaplata za prace przysluguje Polakom w majestacie prawa USA czy sie to komus podoba czy nie. Kwoty na jakie zostana skazani pozwani pojda w setki tysiecy dolarow na osobe. Do tego dochodza odszkodowania karne, co najmniej pare razy wyzsze. Stad panika przedsiebiorstw niemieckich.
Pracownicy rolni sa teoretycznie objeci pozwami w USA, o ile profity dotyczyly firm niemieckich i austriackich.
Kwota 10 tysiecy marek na osobe jest jawnym oszustwem, i stawia w watpliwym swietle p. Truszczynskiego.