Nasze
radio...
Opisała Maria
Kubica,
na podstawie
kosza papierzysk, informacji zebranych od członków zespołu
radiowego, wywiadu środowiskowego, nasłuchów własnych i wynurzeń
kierownika redakcji:
Kiedy
dowiedziałam się, że przygotowywana jest strona w Internecie na temat
audycji polskiej w Access Radio, zapytałam Bogdana Nowaka, kierownika
naszej redakcji i producenta audycji, czy nie byłoby dobrze, gdyby napisał
jakiś większy tekst, coś w rodzaju gazetowego wstępiaka, na temat
historii radia polonijnego w Auckland. Bogdan popatrzył na mnie ze zrozumieniem
i powiedział:
-
Marysiu, nie morduj mnie. Jestem tak zajety, że trudno mi ze wszystkim
się pozbierać. Organizuję przyjazd Jerzego Hoffmana do
Nowej Zelandii, dwie prezentacje jego filmu Ogniem i Mieczem, przygotowuje
specjalny program dla Triangle TV o Sienkiewiczu, Hoffmanie i Trylogii.
Szykuje się ponadto do wyjazdu do Polski a ponadto muszę przecież
pracować zawodowo w swojej firmie.
Gdyby
doba miała ze dwie godziny więcej
. Mam za to lepszy pomysł. Przez blisko
6 lat mojej przygody z polonijnym radiem zebrałem kilka grubasnych skoroszytów
z różnymi papierzyskami, których moja żona chce się już pozbyć, bo
zajmują zbyt dużo miejsca. Przywiozę Ci te papiery, a Ty na ich podstawie
napiszesz taki tekst. Radio już znasz, współpracujemy przecież
ponad dwa lata. Wiesz, o czym pisać. Masz ponadto tylu konsultantów
dookoła
Ach, gdybym
wiedziała za co się biorę... Ponad tydzień spędziłam na wertowaniu
sterty papierow. Telefonicznie zamęczałam Bogdana i innych członkow redakcji
pytaniami. W końcu, po tygodniu mozolnej pracy wstępniak powstał. Wyłonił
się z niego taki oto obraz Polskiej Fali - najbardziej oddalonej
od Polski audycji w języku ojczystym (no, może nie w całości,
bo zdarzają się także wywiady po angielsku).
Idea
polonijnej audycji radiowej zrodziła się w Klubie Polskim w 1991 roku.
Za każdą ideą kryją się ludzie. Tę zrealizowali m.in. Maciej Kublikowski,
Zofia Kozub, Wiesław Papierski i kilka innych osób z Klubu. Po kilku miesiącach
przygotowań pierwszy program poszedł w eter w sobotę
19 października 1991 roku o godz. 15.00. Od tego czasu, co tydzień Polonia
z Auckland i okolic ma okazję słuchać raz w tygodniu polskiego słowa i
muzyki. Po kilku miesiącach zmieniono czas emisji na niedzielę o
godz. 17.00. Pierwszą audycję i następne (przez dwa lata) prowadził Jacek
Sylwin, który z namaszczenia Klubu Polskiego został jej pierwszym
szefem (redaktorem naczelnym). Jacek w swej zawodowej karierze w
Polsce był m.in. managerem popularnego zespołu rockowego COMBI. Współpracował
także z programem III Polskiego Radia.
Z
początku więc audycja polska była organem Klubu Polskiego, co potwierdza
umowa podpisana przez Klub z Jackiem Sylwinem. Jeden z punktow tej umowy
stanowil, ze redaktor naczelny audycji powinien reprezentować na antenie
interesy tej organizacji. W owej umowie Klub zobowiazał sie
do finansowania audycji.
Wiele
osób sceptycznie odnosiło się na początku do samej idei audycji w
języku polskim. Z początku finansowana przez Klub Polski audycja szybko
pozostawiona została na pastwę polonijnego losu. Ale mimo tego Polska
Fala przetrwała swojego założyciela i mecenasa, jak nazwał
Klub Polski w jednej z pierwszych audycji Jacek Sylwin. Klub Polski
obecnie praktycznie nie istnieje, stracił swoich członków, w wyniku
wewnętrznych nieporozumień i personalnych rozgrywek.
Od
nieuchronnego upadku audycji uchronił ją nowy producent i kierownik, Bogdan
Nowak i niewielka grupa entuzjastów, z którą podjął akcję ratunkową.
Wydrukowano cegiełki oraz zorganizowano Wielki Zimowy Bal Radiowy.
Te pociągnięcia uchroniły audycje przed zniknięciem z eteru. Nowy
producent i szef zespołu miał za soba doświadczenie dziennikarza radiowego
i telewizyjnego. W czasach studenckich współpracował ze studenckim radiem
ALMA Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kilka lat spędził w Ośrodku Krakowskim
TV. Pracował także w Oddziale Krakowskim Krajowej Agencji Wydawniczej .
Bogdan
zasilił redakcję audycji polskiej w drugiej połowie 1993 roku.
Pierwsza,
pod jego redaktorsim okiem, audycja na żywo zostala wyemitowana w
niedzielę 10 października 1993 roku. Z początku był wydawcą co drugiego
programu (na zmianę z Jackiem Sylwinem); a od początku 1994 roku rozpoczął
wydawanie wszystkich audycji samodzielnie. Jego audycje były nieco
inne od przygotowywanych przez poprzednika, który koncentrował się głównie
na sprawch arystycznych i muzycznych, a jej zawartość informacyjną ograniczył
do niezbędnego minimum. Bogdan:
-
postawiłem na formułę magazynową audycji, dynamiczną i różnorodną. Skoncentrowałem
się w większym wymiarze na wiadomościach z Polski, korespondencjach
z kraju, telefonicznych wywiadach ze znanymi Polakami oraz z przedstawicielami
srodowisk polonijnych (nie tylko z Nowej Zelandii), wydarzeniach
lokalne.
Obok dotychczasowych,
jak redagowane przez Jacka Sylwina "Przypowieści Biblijne" (przekształcone
potem na "Przypowieści Światowych Religii i Filozofii") pojawiły
się nowe cykle, jak "Kalendarz Historyczny" (Wiktor Pławiński, Wisia
Schwieters), "Tradycje i Obrzędy Polskie" (Ola Wnorowska),
"Koktail
Polski". Polską poezję ("Strofy Poezji Polskiej") prezentowała
Anna Kalinowska. Wspomnieć należy w tym miejscu także o cyklu Andrzeja
Kalbarczyka "Bo kto nie lubi kabaretu".
Od
początku audycja miała kilku stałych (i mniej stałych) felietonistów,
jak Mietek Manowiecki ("Radiowa Akademia Życia"), Roman
Antoszewski ("Rozważania o nauce, filozofii i człowieku"), Wacek
Duda (militaria, lotnictwo) Tadeusz Spis (opowiadał o roślinach),
Tadeusz Wnorowski ("Pogadanki o ptakach"), Marian Rabiega (astrologia).
Ażeby
program był różnorodny i wartki, Bogdan wprowadził zasadę,
że felietony nie moga przekraczać 6 minut. W ten sposób udaje się
w audycji zmieścić sporo elementów, a program nie jest
monotonny. Nie zawsze da się tę zasadę utrzymać, ale generalnie w tym zakresie
Bogdan jest bezkompromisowy. Bogdan stara się zapraszać do studia
ciekawych ludzi. Rozmawia z wybitnymi sportowcami, politykami, przedstawicielami
duchowieństwa, ludźmi sztuki i kultury, informuje o przyjeżdżających
do Nowej Zelandii gościach z kraju. Często przez telefon prosi kogoś
z Polski o komentarz dotyczący spraw krajowych. Jak tylko ktoś interesujący
przyjeżdża do Nowej Zelandii, przywozi go do studia lub nagrywa rozmowę
na taśmę magnetofonową. Do radiowego mikrofonu mówili ludzie nauki, polityki,
artyści, piosenkarze. Wywiadu audycji udzielili m.in. Lech Wałęsa, Andrzej
Stelmachowski, Marian Krzaklewski, Irena Santor, Gustaw Holoubek, Magdalena
Zawadzka, Lucyna Winnicka, Cezary Pazura, prof. Wojciech Roszkowski, ks.
Zdzisław Peszkowski, Tadeusz Drozda, Włodzimierz Lubański. Częstymi gośćmi
audycji byli polscy ambasadorowie, konsulowie, radcy handlowi, biznesmeni.
Z anteny radiowej wypowiadali się także znani Nowozelandczycy: premier
Nowej Zelandii Jenny Shipley, minister spraw zagranicznych Don McKinnon,
pisarz Gordon McLauchlan, najlepszy piłkarz Oceanii Winton
Rufer. Bogdan łączy się telefonicznie z Polakami mieszkającymi w najodleglejszych
zakątkach Nowej Zelandii na przykład w Dunedin czy Christchurch.
O tym, z jak licznym gronem rozmawiał na antenie jej redaktor świadczy
indeks
gości radiowych przygotowany przez Bogdana.
Zespół
audycji zdaje sobie sprawę, że dogodzić wszystkim nie sposób,
ale stara się robić audycję, w której każdy znajdzie coś interesującego.
Radio nie jest organem żadnej polonijnej organizacji. Według Bogdana radio
musi być niezależne, a profil jego audycji wynika z osobowości szefa i
innych osób je przygotowujących. Audycja nie głaska Polonii. Zdarza sie
na antenie jakiś ostry komentarz, który nie podoba się takiej czy
innej polonijnej grupie interesu. Ale kiedy coś interesującego i
pożytecznego dzieje sie w środowisku, w polskiej audycji mówi się
wiele na ten temat.
Bogdan:
-
Prowadzić jedyną audycję Polonijną w Auckland to jakby balansować na linie.
Brak alternatywy, czyli konkurencyjnej audycji zmusza do szukania
takiej formuły, która zaspokoi oczekiwania różnych polonijnych grup interesu.
Powiedzenie,
że "gdzie dwóch Polaków tam przynajmniej 3 partie polityczne"
ma
zastosowanie także w środowiskach polonijnych. Dlatego nasze radio daje
możliwość wypowiedzi ludziom reprezentującym różne nurty i orientacje polityczne,
obyczajowe, czy kulturowe.
Bogdan
podkreśla, że każdy kto ma coś do powiedzenia może przyjśćdo studia. Mówi,
że jedynym warunkiem uczestnictwa w audycji jest nie obrażanie uczuć
religijnych i nie wyśmiewanie się (co nie jest równoznaczne z polemiką)
poglądów głoszonych przez inne osoby. Oczywiście, trzeba się także
dostosować do uzgodnionego przed audycją czasu wypowiedzi.
Bogdan
wie, że on, i audycja mają, swoich przeciwników. Nie sposób
tego uniknąć. Są zjawiska w środowisku polonijnym, o których otwarcie trzeba
mówić, takie jak zawiść, plotkarstwo, podkładanie przysłowiowej
świnii itp. Niby nikogo to nie dotyczy, ale jednak
Audycja
jest więc otwarta dla Polonii (patrz wspomniana lista) jej przedstawiciele
wypowiadają sie na różne tematy. Dzięki radiu można się było
przekonać, jak wielu interesujących Polaków tutaj mieszka sportowcy,
konstruktorzy jachtow, socjologowie, filolodzy, naukowcy, lekarze, duchowni,
informatycy, inżynierowie, plastycy, muzycy, uzdolniona polonijna młodzież
i dzieci itp, itd.
Różnorodna
muzyka dla młodszych i starszych słuchaczy - uzupełnia mówione
elementy programu. Mimo, że zespół nie ma czasu na montowanie, czy w ogóle
na dopieszczanie audycji, nietrudno zauważyć jej profesjonalny charakter.
To, co jest na antenie idzie bez obróbki, tak jak leci. Audycja jest nagrywana
w każdy piątek, ale czasami idzie także na żywo (Bogdan woli tę formę
radiowego przekazu).
Najpierw
rachunki radiowe płacił Klub Polski, potem fundusze gromadził zespoł radiowy,
który rozprowadzał cegiełki i organizował imprezy dochodowe. Troska
o znalezienie pieniędzy wymagała dużo czasu, więcej niż samo
przygotowanie audycji. Z biegiem czasu sponsorowanie audycji przejęło
Biuro Podróży GREEN LITE TRAVEL, której włascicielami są Bogdan i
Maria Nowakowie. Producent audycji doszedł do wniosku,
że przygotowywanie imprez w rodzaju Balu Radiowego kosztuje
go sporo czasu. Uznał, że lepiej płacić za radio, niż organizować
imprezy, w których wartość nagrod przekracza cały z nich dochód
Niedawno
Bogdan postawił sprawę jasno:
-
będziemy przygotowywać audycje, ale koszty jej utrzymania powinno ponosić
również środowisko. Chętnie będziemy uczestniczyć i promować imprezy
organizowane na rzecz radia przez organizacje polonijne, ale nie będziemy
się angażować w ich przygotowywanie. Naszym podstawowym obowiązkiem jest
przygotowywanie audycji, a organizacje które mają ku temu możliwości niech
coś dla nas zrobią.
Takie
stanowisko przedstawił na spotkaniu z prezesami organizacji polonijnych.
Ci obiecali pomoc. Wszyscy obecni uznali, że z radia
środowisko powinno być dumne. Niby jest więc poparcie dla audycji, ale
kiedy chodzi o konkrety, to jest z tym gorzej.
Przez
pewien czas, eksperymentalnie przez 10 minut, w piątkowe wieczory
emitowane byly Polonijne Zapowiedzi, dodatek głównej audycji. W tym krótkim
programie zapowiadano najważniejsze wydarzenia weekendowe w środowisku
polonijnym. Z biegiem czasu okazało się, że zbyt wiele się w środowisku
nie organizuje, w związku z tym eksperyment przerwano.
Muszę
jeszcze napisać o Balach Radiowych organizowanych przez zespół
radiowy przy pomocy sympatyków audycji . Te bale, a odbyły się cztery,
uznane zostały za najlepiej przygotowane imprezy polonijne
w dziejach Nowej Zelandii. Ich atrakcyjną stroną były m.in.
programy kabaretowe, których tematem była sama Polonia, radiowców
nie wyłączając. Według mnie dobrze byłoby wrócić do tej idei, ale przy
jednym założeniu, że organizatorem bali nie będzie redakcja,
a organizacje polonijne. Zespół redakcyjny powinien przygotowywać
oprawę muzyczną imprezy, jakiś program artystyczny, pozostawiając troskę
o pierogi innym.
Kiedy
przygotowując niniejszy tekst rozmawiałam z Bogdanem, ten prosił
mnie, abym wspomniała o Andrzeju Kalbarczyku, który od
5 lat wypełnia odpowiedzialną funkcję realizatora audycji. Jest z
Bogdanem niemalże od samego początku. Znający realia polonijne wiedzą,
jak trudno jest przez długi okres czasu, regularnie wykonywać społeczne
obowiązki. Nie wszystkim starcza konsekwencji i zapału. Andrzej jest
człowiekiem odpowiedzialnym i sumiennym. Można na nim polegać w każdej
sytuacji. Dla Bogdana Andrzej jest wielkim oparciem w radiowej, społecznej
działalności.
Specjalne
miejsce należy się także Lechowi Janczewskiemu z University of Auckland,
który co tydzień zaopatruje nasze radio w porcję najświeższych informacji
z Polski.
Bogdan
dziękuje także innym osobom, które w różnych okresach istnienia audycji
wnosiły do niej swoje trzy grosze Fryderykowi Kublikowskiemu, Annie
Kalinowskiej, Mietkowi Manowieckiemu, Oli Wnorowskiej, Marianowi Rabiedze,
Józkowi Wardędze, Marianowi Sośnie i szeregu innym. Bogdan
ma także nadzieję, ze kiedy miną kłopoty zdrowotne, wróci na antenę
ze swoimi cennymi felietonami dr. Stefan Pacek.
Bogdan
często wspomnia zmarłego w ubiegłym roku w wieku 86 lat Wiktora
Pławińskiego, przedwojennego oficera, architekta, człowieka niezwykle
pogodnego, dobrego ducha radia i Polonii. Wiktor pozostanie
w naszej pamięci jako autor pogadanek historycznych i człowiek, który
nigdy nie odmówił nikomu pomocy. Dla najmłodszych emigrantów był
niejednokrotnie oparciem w trudnych chwilach. Mimo swoich lat
uchodził za człowieka pełnego wigoru. Na jednym z radiowych balów znakomicie
wywiązał się z obowiązków wodzireja. Zawsze uśmiechnięty, nigdy nie narzekał
na zdrowie. Bogdan mówi, że ciągle czuje obecność Wiktora w radiu.
Ja
sama jestem w zespole radiowym od dwóch lat. Trafiłam tutaj dzięki
Bogdanowi. Od początku mojego pobytu w Nowej Zelandii słuchałam uważnie
niedzielnych audycji. Toteż kiedy dowiedziałam sie o organizowanym przez
Zespół Radiowy balu, zgłosiłam się do pomocy. Na długo przed rozpoczęciem
imprezy obserwowałam krzątaninę Bogdana, Andrzeja i grupy innych osób,
podziwiałam ich entuzjazm, zaangażowanie, precyzję w dopracowywaniu każdego
szczegółu programu artystycznego oraz w czynnościach związanych z tym by
podczas balu wszystko w Domu Polskim funkcjonowało perfekcyjnie.
Od
tego momentu związana jestem z radiem.
-Należysz
Marysiu do naszego zespołu
powiedział
Bogdan i było to bodaj najpiękniejsze i najmilsze zdanie, jakie usłyszałam
w Nowej Zelandii. Tutaj, na końcu, a może na początku świata, bez znajomości
języka angielskiego, od tej chwili miałam być członkiem grupy ludzi, którym
zarówno w karierze zawodowej, jak i w życiu osobistym na antypodach się
powiodło. Nie mogę za bardzo chwalić Bogdana, ale muszą podkreślić, że
najbardziej ceni sobie pracowitość, punktualność, a przede wszystkim lojalność.
W moim głębokim przekonaniu wiem, że to dzięki udziałowi w audycjach
radiowych, zyskując przychylność i bezinteresowną pomoc aucklandzkiej Polonii,
udało mi się godnie żyć i działać społecznie. Radio jako medium ważne jest
wszędzie, jednak na emigracji, w najodleglejszym zakątku świata, w Auckland,
spełnia szczególną rolę. Poza bowiem całą sferą merytoryczną w najlepszym
jej wydaniu integruje nas.
Polacy
mieszkający tutaj wiedzą, że w każą niedzielę zespół radiowy pracuje dla
nich, służy im jak umie najlepiej. To zapewne wrodzona intuicja dziennikarska
i wykształcenie podpowiadają Bogdanowi jakie osoby zaprosić do udziału
w audycjach, z kim przeprowadzić wywiad, do kogo adresować konkretne treści.
Kierownik naszego zespołu umie nawet śmiałym planom nadać realny kształt.
Atmosfera
pracy to osobny rozdział. O życzliwości i wzajemnej sympatii nie sposób
nie wspomnieć w tym momencie. Współbrzmiące akordy naszej współpracy komponujemy
wszyscy: i Bogdan, i Andrzej, młodziutka Kinga i
Maciek, osoby zapraszane do studia i ja. Jesteśmy dla siebie autentycznie
życzliwi, mimo natłoku codziennych spraw, zawsze potrafimy znaleźć kilka
minut na to, aby zapytać jak minął tydzień, czy nie trzeba w czymś pomóc.
Studio radiowe traktujemy jak klub. W czasie nagrywania audycji i poza
murami studia jesteśmy jakby rodziną. Już wczeniej kiedyś pracowałam
w takiej atmosferze. To było dawno, ale i prawda. Ci, którzy mnie pamiętają,
i o których ja nie zapomniałam wiedzą, że na Wydziale Transportu
w Ośrodku Katowickim Politechniki Śląskiej była wyjątkowo wspaniała atmosfera
podobnie rzecz się ma tutaj...
Radio
w Auckland skupia wokół siebie pod przemożnym wpływem jego szefa, ludzi,
których wykształcenie, zapał do pracy społecznej, wrażliwość i orientacja
na ludzkie sprawy powodują, że audycje trafiają do każdego odbiorcy. Każdy
Polak, którego los rzucił w te strony może znależć w nich jakieś odniesienie
do siebie i swojej przeszłości.
Pracujemy
społecznie, czas spędzony w piątkowe wieczory nie idzie na marne.
Właśnie mnie osobiście i śmiem twierdzić, że i pozostałym członkom zespołu
dał możliwość poznania wielu wspaniałych ludzi, stwarza okazje do samorealizacji,
jest źródłem zawierania najprawdziwszych przyjaźni.
Pomysłów
Bogdanowi nie brakuje. Jest typem entuzjasty realisty. Nie wzoruje się
na audycjach z Los Angeles, Toroto czy Londynu. Inspiracje do
programów radiowych a okazyjnie i telewizyjnych (w aucklandzkiej stacji
Triangle TV) czerpie głównie z wiedzy o Polsce i o ludziach tutaj i tam
żyjących. Ciągle wyznacza sobie nowe cele i konsekwentnie do nich dąży.
Z niekłamaną
szczerością mogę napisać, że wielkie to szczęście z Bogdanem,
Andrzejem, Kingą i Maćkiem pracować przy redagowaniu znakomitej audycji
radiowej.
Maria
Kubica, sierpień 1999 rok
|